sobota, 30 listopada 2013

,,Miłość jest tylko przyzwyczajeniem z którego trudno się uwolnić.''

Chłopcy wybrali jakiś horror,ale z nimi nawet najstraszniejszy film staje się komedią. Harry cały czas komentował wygląd bohaterów filmu. Po jakimś czasie zaskoczył nas dzwonek do drzwi. Tomlinson wstał. Wyraźnie był zaskoczony. Chyba nie spodziewał się innych gości. Usłyszałam damski głos. Po chwili w holu który sąsiadował z salonem w którym oglądaliśmy film ukazała się wysoka, długowłosa brunetka. Louis zaprowadził ją do drugiego pokoju.
-To Eleanor...-wyjaśnił Niall.
Popatrzałam na moją przyjaciółkę. Wiedziałam, że ta dziewczyna strasznie zraniła Louisa, ale nie chciałam się w to mieszać. To jego sprawa. Piętnaście minut później Eleanor znów pojawiła się w holu. Tym razem bez Louisa.  Popatrzała na naszą grupkę po czym wyszła.  Tym razem bez zastanowienia wstałam z ogromnej kanapy i skierowałam się do sąsiedniego pokoju. Nikogo w nim nie było. Obok znajdowała się kuchnia. Weszłam do niej i zobaczyłam  Louisa opierającego się o blat kuchenny. Był zamyślony i widocznie nie w najlepszym humorze. Nawet nie zauważył kiedy weszłam do pomieszczenia.
-Wszystko w porządku? -zapytałam cicho.
-Tak-odpowiedział krótko. Nie wierzyłam mu .Nikt w dobrym humorze nie siedzi sam zamyślony w kuchni a szczególnie po odwiedzinach swojej byłej.
-Nie kłam -powiedziałam i podeszłam do niego. Także oparłam się o blat. Lou popatrzał na mnie a potem ponownie skierował wzrok na podłogę.
-Wiem, że to nie moja sprawa, ale kim była ta dziewczyna i czego chciała?- Dobrze wiedziałam kim ona była, ale chciałam żeby sam mi to powiedział. Może nie znamy się za długo, ale traktuję go jak bardzo dobrego kolegę. Może nawet przyjaciela. Wspiera mnie teraz, gdy mój dziadek leży w szpitalu. Pociesza mnie gdy jest gorzej. Chyba właśnie o to chodzi w przyjaźni, prawda?
Westchnął, po czym popatrzał na mnie.
-To Eleanor. Moja była dziewczyna. Przyszła, żeby mnie przeprosić . Chciała do mnie wrócić...-zaczął.
-Wybaczyłeś jej?- zapytałam. Bałam się odpowiedzi. Nie chciałam, żeby cierpiał. Jest naprawdę fajnym facetem i zasługuje na kogos lepszego niż ona. Przecież jak się kogoś kocha to się z nim jest mimo wszystko, a nie rozgląda za innymi. Po za tym dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.
-Nie, ale było blisko żebym to zrobił. -odpowiedział.
-Kochasz ją? -zapytałam niepewnie.
-Chyba nie. To jest to cholerne przyzwyczajenie od którego trudno się uwolnić. -powiedział pewnym głosem.
-Ale jest to wykonalne-próbowałam go pocieszyć. Wiedziałam, że mam rację, przecież wiem to z własnego doświadczenia.
-Może faktycznie masz rację-westchnął
-No jasne, że mam.- Byłam ciekawa co stało się z tym chłopakiem od Eleanor, ale postanowiłam odpuścić. Nie chciałam go bardziej dołować i wypytywać o tą dziewczynę.
Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-No dobra. Muszę się zbierać. Jadę do dziadka. Trzeba mu powiedzieć o tej porażce na meczu i przyznać się, że jednak zrobiłam mu wstyd.-zaśmiałam się.
-Nie było tak źle. Odwiozę cię-powiedział Tommo.
-Nie. Dziękuję ci za wszystko. Pojadę autobusem. -uśmiechnęłam się. Za dużo dla mnie już zrobił. Przecież nie est moją taksówką.
-I znowu to samo. Ja wcale nie pytałem. Po prostu mówię, że cię odwiozę. -zaczął się śmiać. Już miałam przedstawić mu swoje argumenty, gdy nagle wtrącił się Louis.
-Nie zniosę sprzeciwu.
-Louis. Ty serio nie masz nic innego do roboty? -zapytałam.
-Mamy kilka dni wolnego. -powiedział łapiąc za kluczyki do auta.
                                                                   ~~♥~~
Ja i Louis byliśmy już na miejscu.  Pod szpitalem jak zawsze panował gwar. Jeżdżące karetki i zabiegani ludzie. Zupełnie jak w jakimś serialu.  Londyn to naprawdę żywe miasto.  Dzieje się tu znacznie więcej niż w moim mieście w Polsce.
Cieszę się, że z moim dziadkiem już lepiej. Mam nadzieję, że niedługo wróci do domu i wszystko będzie jak dawniej. Weszliśmy do szpitala. Od razu skierowaliśmy się do sali w której leżał mój dziadek, a przynajmniej miał leżeć.
Nie było go. Ogromnie się przestraszyłam. Od razu ja i Lou pobiegliśmy do lekarzy. Skierowali nas do recepcji. Powiedzieli nam, że mój dziadek właśnie jest na sali operacyjnej. Podobno jego stan uległ poważnemu pogorszeniu i konieczna była operacja.
*TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*
Siedzieliśmy pod salą operacyjną. Louis cały czas mnie uspokajał, ale ja i tak nie mogłam usiedzieć w  miejscu. To oczekiwanie mnie zabijało.
Nagle z sali wyszedł lekarz. Popatrzał na nas. Czas jakby się zatrzymał. Pokręcił zawiedziony głową. Rozpłakałam się, a Louis od razu mnie przytulił. Od lekarza usłyszałam tylko '' Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Niestety nastąpił wylew i było już za późno. Przykro mi''. Jemu jest przykro? Musiał tak powiedzieć ! Tak naprawdę miał to gdzieś! A moja najbliższa osoba poza Camill i Louis'em po prostu odeszła. Nie trafiało to do mnie. On umarł...
___________________________________________________________________
I jak wam się podoba? Przepraszam, że tak długo, ale mam koszmarne kłopoty z komputerem. Nawet nie wiecie jak ciężko się pisze bez niektórych klawiszy i tnącym się internecie. Można oszaleć. Z góry przepraszam jeśli pojawiły się jakieś błędy.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
CZYTASZ-KOMENTUJ !  Pozdrawiam xxx

środa, 13 listopada 2013

''Wy razem w jednym aucie?! I to nie wybuchło?! ...''

-Taylor mnie zostawiła, a mi nadal na niej zależy. Nie wiem co mam robić. -powiedział ponuro Harry. I co ja miałam mu powiedzieć? ,,Harry wszystko będzie dobrze?''. To b nic nie dało. Pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Wiem co czuje. Jakiś czas temu też na kimś mi zależało. Nieważne.
-Nie przejmuj się. Zasługujesz na kogoś lepszego. Nie jest jedyną dziewczyną na tym świecie. Co jak co, ale ty Harry Styles z One Direction nie powinieneś narzekać na brak zainteresowania wśród dziewczyn. -Zaśmiałam się, a na twarzy Styles'a zagościł lekki uśmieszek. Dobre i tyle -pomyślałam. Miłość? Po co to komu. Przez to tylko się cierpi i nic więcej. Albo tylko przez chwilę jest się szczęśliwym, a potem i tak się coś zepsuje. Bez sensu. Harry po chwili niezręcznej ciszy podniósł na mnie swój wzrok. Dopiero teraz mogłam w pełni dostrzec jego tęczówki. Oczy miał naprawdę bardzo ładne, ale to nie zmienia faktu, że to Harry.
-No co się tak gapisz?-uśmiechnęłam się.
-Może...-zaczął niepewnie, a ja przymrużyłam oczy jak to mam w zwyczaju w takich sytuacjach.
-Zaczniemy wszystko od początku? - dokończył nie spuszczając ze mnie wzroku. Błagam, nie patrz tak na mnie. Nienawidzę, gdy ktoś się we mnie wpatruje jak sroka w gnat. Jestem osobą która nie potrafi utrzymać kontaktu wzrokowego nawet przez kilka sekund. W sumie nasza znajomość nie zaczęła się najlepiej to może warto zacząć ją jeszcze raz, tyle, że lepiej? Tak to dobry pomysł. Nie można wiecznie kłócić się i sprzeczać.
-Roxanne -wyciągnęłam przyjaźnie rękę do loczka.
-Harold Edward Styles- śmiesznie przedstawił się naśladując przy tym jakiegoś księcia bądź króla. Naprawdę mnie to rozbawiło. Dowodem na to był mój wybuch śmiechu.

*PERSPEKTYWA CAMILL*
-Louis słuchaj. Mamy popcorn, zamówimy pizzę. Po co nam te wszystkie rzeczy które zbiera z półek Niall?-zapytałam. Boże, myślałam, że tylko on jest takim żarłokiem, a tu się okazuje, że Lou też. No cóż najwyżej znów ja i Rox przytyjemy parę kilo więcej. Do wakacji postanowiłyśmy, że wyrobimy sobie mięśnie brzucha, ale coś czarno to widzę.
-Daj spokój to i tak mało-zaśmiał się Louis. Popatrzałam na niego z przerażeniem w oczach. Ten zaś zaczął się śmiać.
-No co nas mężczyzn jest aż pięciu-odezwał się Zayn. Postanowiłam tego nie skomentować. Poszliśmy już do kasy.

Po skończonych zakupach, które wyglądały jakbyśmy wybierali się na tygodniową wycieczkę, a nie na seans filmowy, wzięłam od Tomlinsona jedną z reklamówek. Biedak nie mógł sobie poradzić choć chłopcy wzięli od niego kilka by mu pomóc.
-Daj ja wezmę-nagle usłyszałam ciepły i uprzejmy głos Niall'a.
-Poradzę sobie.-uśmiechnęłam się do blondyna najładniej jak tylko potrafiłam
-Nie wątpię, ale pomogę ci-nalegał.
-Uważasz, że dziewczyna która zapiernicza z kijem po lodzie obijając innych o bandy nie da sobię rady z jedną małą reklamóweczką z zakupami? -zaśmiałam się.
-No wiesz ona nie jest taka mała. -zażartował Nialler. Popatrzałam na reklamówkę i na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech.
-Dobra wygrałeś-przekazałam zakupy blondynowi który posłał mi zwycięski uśmiech. Byliśmy już przy aucie chłopców.
*PERSPEKTYWA ROXANNE*
Oboje śmialiśmy się do łez. Harry opowiadał mi różne zabawne historie. Jedną z nich była opowieść o desce sedesowej którą dostał na urodziny od jednej z jego wielbicielek.
-Wy razem w jednym aucie?! I to nie wybuchło?!-zobaczyłam przed sobą postać mojej przyjaciółki z malującym się zdziwieniem na jej twarzy.
-Jak widać nie-uśmiechnęłam się szeroko, a zaraz za mną posłał swój uśmiech Harry.
-Czyli rozejm?-zapytał Louis pakując zakupy do bagażnika.
-Coś w tym rodzaju-odezwał się widocznie weselszy Styles.
-Ja nigdy nie zrozumiem kobiet-powiedział mało dziś rozmowny Liam.
-Nie tylko ty, nie tylko ty-odpowiedział mu Tomlinson. Wszyscy zajęli miejsca w aucie i ruszyliśmy do domu Louis'a. Całą drogę chłopcy wygłupiali się śpiewając jakieś bezsensowne piosenki, przepychając i dogryzając sobie nawzajem. Jak to chłopcy. Moim oczom ukazał się dość spory biały domek. Obok niego dobrze zadbany ogród z kwiatami i innymi takimi.
Wyszliśmy z auta i weszliśmy do środka. Dom Louis'a był naprawdę ładny i genialnie urządzony. Liam, Niall, Harry i Zayn czuli się jak u siebie. Zaraz rozpakowali jedzenie i zaczęli buszować w filmach przyjaciela.
-Choć my zamówimy pizzę-powiedział Louis i złapał mnie za rękę ciągnąc do kuchni. Camill pomagała wybierać chłopcom film.

Staliśmy w kuchni analizując ulotkę jakiejś pizzeri. W końcu postanowiliśmy zamówić klasyczną. Nagle z salonu usłyszeliśmy donośny głos Malik'a.
-Stary serio?! 27 sukienek ?! Co ty facet czy baba, że romansidła oglądasz.
-Obok masz horrory ! -wydarł się Tommo.
-Oglądasz takie filmy?-zapytałam ciekawa.
To nie moje. -powiedział wyciągając z szafki talerze.
-Zapomniałem oddać je Eleanor. -powiedział z widocznie wymuszonym uśmiechem. Zrobiło mi się cholernie głupio.
-Przepraszam -powiedziałam zakrywając rękoma twarz.
-W porządku, choć -powiedział ciepło. Ja zaś uśmiechnęłam się.
-Poważnie choć zanim znajdą coś gorszego-spoważniał Louis. Widząc moje zakłopotanie wybuchnął śmiechem.
_______________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale mam remont w domu i jest wielkie zamieszanie. Po za tym TONA nauki. Masakra . Mam nadzieję, że się podoba, bo mi osobiście zaczyna brakować weny ; /
Dziękuję za wszystkie motywujące komentarze : ) CZYTASZ-KOMENTUJ ! xx

piątek, 1 listopada 2013

Mecz cz. 2

Przegrywaliśmy z przeciwniczkami 4:2 w pierwszej tercji. Właśnie dobiegł jej koniec. Widziałam skwaszoną minę trenera. Wynik nie był taki zły. Zostały jeszcze dwie tercje.
Weszłyśmy do szatni. Usiadłyśmy na ławeczkach. Z torby treningowej wyciągnęłam wodę i upiłam kilka łyków.
-Dziewczyny to dopiero pierwsza tercja. Nic straconego, ale musicie wziąć się w garść jeśli chcecie to wygrać. Co ja też plotę ! Dziewczyny musimy to wygrać, bo inaczej koniec z finałami. -poprawił się trener. Wszystkie popatrzałyśmy po sobie. Nigdy jeszcze nie widziałam trenera tak bardzo zestresowanego no, ale w sumie ma racje . Walczymy o dostanie się do mistrzostw.
Omówiliśmy jeszcze tylko strategię i z powrotem weszłyśmy na lód. Popatrzałam na górną część trybun. Piątka chłopaków siedziała tam i wpatrywała się z zaciekawieniem. Po chwili zobaczyłam dużą kartkę z napisem ''Dacie radę ! xx'' którą trzymał Louis, a zaraz po tym zobaczyłam drugą z napisem ''Do boju!!'' którą uniósł Niall. Uśmiechnęłam się do nich choć pewnie tego nie zauważyli. Pomachałam po czym podjechałam do Camill i szturchnęłam ją wskazując na górne trybuny lodowiska. Ta gdy zobaczyła kartki z napisami zaczęła się śmiać. To było naprawdę bardzo miłe. Spojrzałam jeszcze raz na chłopców. Wszyscy byli przejęci meczem, wszyscy z wyjątkiem Harry'ego który siedział wpatrzony w swój telefon. Przekręciłam oczami . ''Tak właśnie rozpoczęła się druga tercja spotkania'' -usłyszałam głos prowadzącego. 
Harry pewnie się nudził. No cóż, nie kazałam mu tu przychodzić . Wcale nie musiał. Mógł zostać sobie ze swoją Taylor. Nie miałabym nic przeciwko. Wcale mnie nie obchodził . Doping pozostałej czwórki z pewnością by nam wystarczył. 
Z zamyślenia wyrwało mnie mocne szarpnięcie. Uderzyłam o bandę po czym upadłam. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieję. Czułam, że oberwałam. Leżałam na lodzie widząc tylko lampy wiszące na suficie lodowiska i postać stojącą nade mną . Widziałam to wszystko za mgłą. Kilka razy mrugnęłam po czym świat nabrał znowu ostrości. Nade mną stała moja przyjaciółka wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam ją i wstałam z powrotem. Na trybunach zagrzmiał tłum kibiców gwiżdżących na jedną z dziewczyn która prawdopodobnie mnie sfaulowała. Jeden z sędzi zasygnalizował karę dla przeciwniczki. Należało jej się.
-Możesz grać ? -zapytała mnie Camill lekko przestraszona.
-Hm, co ? A tak wszystko okej. -Cholernie bolała mnie noga... już nie mówię o głowie, ale postanowiłam nie wyjść na mięczaka. I nie, wcale nie chodziło o chłopców na trybunach... może w lekkim stopniu.
~*~
Mecz się zakończył. Niestety przegrałyśmy i możemy pożegnać się z mistrzostwami. No cóż . W następnym sezonie dokopiemy im, a ja w szczególności postaram się dokopać dziewczynie, która mnie sfaulowała. Wzięłyśmy prysznic, przebrałyśmy się i wyszłyśmy z szatni. Mamy teraz trzy dni wolnego od treningów. Faktycznie trochę szkoda, że przegrałyśmy. Raz na wozie raz pod wozem. Jak to się mówi. 
Na zewnątrz stali chłopcy. Dokładnie to czwórka z nich. Nigdzie nie widziałam Harry'ego.
-Świetny mecz dziewczyny !-odezwał się Louis.
-Szkoda, że się nie udało. O mistrzostwach możemy zapomnieć .-powiedziała przybitym głosem Camill.
-Nieważne grałyście świetnie! -pochwalił Niall obejmując Camill i potrząsając lekko jej ramieniem. Tak na poprawę humoru.
-Wasze karteczki były bardzo motywujące -zachichotałam patrząc na Tomlinsona.
-To nie mój pomysł ! -powiedział spoglądając jak niewiniątko na sufit.
Chłopcy popatrzeli na siebie potem na Tomlinsona.
-Nam takie durne pomysły nie przychodzą do głowy -powiedział Zayn .
-Następnym razem przygotuję karteczkę z napisem WSTAWAJ! -powiedział akcentując ostatni wyraz.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-A gdzie Harry? -zapytałam rozglądając się po lodowisku.
-W aucie? Jedziecie z nami do mnie ? Obejrzymy jakiś dobry film -zaproponował Louis. Ja i Camill przystałyśmy na tę propozycję . Wyszliśmy z lodowiska. Zobaczyłam Harry'ego siedzącego posępnie w aucie. Miał minę jakby ktoś umarł.
-Tu obok jest sklep. Idziesz z nami Rox ? Musimy zrobić zapasy na seans. -zaśmiał się Louis.
-Nie idźcie sami ja tu zostanę i dotrzymam towarzystwa Harry'emu. -powiedziałam, a Styles nawet nie zareagował słysząc swoje imię.
-Okej, jak chcesz. -powiedział Tomlinson i wraz z Camill, Niall'em, Zayn'em i Liam'em poszli do sklepu obok.
Podeszłam do siedzącego w aucie loczka.
Oparłam się o pojazd.
-Nie smucisz się tak chyba dlatego, że przegrałyśmy mecz, co? -zapytałam żartobliwie.
Ten popatrzał na mnie nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Nie. -odpowiedział krótko.
-To w takim razie o co chodzi? -zadałam pytanie.
-Nieważne, nie twoja sprawa. -odpowiedział zimno.
-Dobra jak chcesz. Chciałam pomóc. -już miałam odejść od auta i iść za chłopcami i Camill do sklepu gdy nagle usłyszałam zachrypnięty głos chłopaka.
-Poczekaj... -zaczął. Odwróciłam się  w jego stronę
Zrobiłam pytającą minę .
-Przepraszam . -powiedział uprzejmie.
Podeszłam z powrotem do Harry'ego.
-Widzę, że coś jest nie tak. Widziałam to nawet na meczu.-powiedziałam.
- Dlatego oberwałaś ? -zapytał irytująco.
-O proszę ! A to jakoś udało ci się zauważyć. -zaśmiałam się mimo irytującego pytania zielonookiego.
-Może. -znów skierował wzrok na swoje złożone ręce.
-Mów co jest. -powiedziałam siadając na miejscu obok loczka . Fakt miedzy nami jest różnie. Można powiedzieć, że się nie lubiliśmy. Ale nienawidzę tajemnic, sekretów. Taka już jestem. Trudno.
Harry westchnął i zaczął opowiadać...
_________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Ostatnio słabo u mnie z weną : < Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale cóż. Komentarze które piszecie są bardzo motywujące i ogromnie za nie dziękuję. xxx Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy. Pozdrawiam xxx
CZYTASZ-KOMENTUJ ! xx