-To Eleanor...-wyjaśnił Niall.
Popatrzałam na moją przyjaciółkę. Wiedziałam, że ta dziewczyna strasznie zraniła Louisa, ale nie chciałam się w to mieszać. To jego sprawa. Piętnaście minut później Eleanor znów pojawiła się w holu. Tym razem bez Louisa. Popatrzała na naszą grupkę po czym wyszła. Tym razem bez zastanowienia wstałam z ogromnej kanapy i skierowałam się do sąsiedniego pokoju. Nikogo w nim nie było. Obok znajdowała się kuchnia. Weszłam do niej i zobaczyłam Louisa opierającego się o blat kuchenny. Był zamyślony i widocznie nie w najlepszym humorze. Nawet nie zauważył kiedy weszłam do pomieszczenia.
-Wszystko w porządku? -zapytałam cicho.
-Tak-odpowiedział krótko. Nie wierzyłam mu .Nikt w dobrym humorze nie siedzi sam zamyślony w kuchni a szczególnie po odwiedzinach swojej byłej.
-Nie kłam -powiedziałam i podeszłam do niego. Także oparłam się o blat. Lou popatrzał na mnie a potem ponownie skierował wzrok na podłogę.
-Wiem, że to nie moja sprawa, ale kim była ta dziewczyna i czego chciała?- Dobrze wiedziałam kim ona była, ale chciałam żeby sam mi to powiedział. Może nie znamy się za długo, ale traktuję go jak bardzo dobrego kolegę. Może nawet przyjaciela. Wspiera mnie teraz, gdy mój dziadek leży w szpitalu. Pociesza mnie gdy jest gorzej. Chyba właśnie o to chodzi w przyjaźni, prawda?
Westchnął, po czym popatrzał na mnie.
-To Eleanor. Moja była dziewczyna. Przyszła, żeby mnie przeprosić . Chciała do mnie wrócić...-zaczął.
-Wybaczyłeś jej?- zapytałam. Bałam się odpowiedzi. Nie chciałam, żeby cierpiał. Jest naprawdę fajnym facetem i zasługuje na kogos lepszego niż ona. Przecież jak się kogoś kocha to się z nim jest mimo wszystko, a nie rozgląda za innymi. Po za tym dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi.
-Nie, ale było blisko żebym to zrobił. -odpowiedział.
-Kochasz ją? -zapytałam niepewnie.
-Chyba nie. To jest to cholerne przyzwyczajenie od którego trudno się uwolnić. -powiedział pewnym głosem.
-Ale jest to wykonalne-próbowałam go pocieszyć. Wiedziałam, że mam rację, przecież wiem to z własnego doświadczenia.
-Może faktycznie masz rację-westchnął
-No jasne, że mam.- Byłam ciekawa co stało się z tym chłopakiem od Eleanor, ale postanowiłam odpuścić. Nie chciałam go bardziej dołować i wypytywać o tą dziewczynę.
Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-No dobra. Muszę się zbierać. Jadę do dziadka. Trzeba mu powiedzieć o tej porażce na meczu i przyznać się, że jednak zrobiłam mu wstyd.-zaśmiałam się.
-Nie było tak źle. Odwiozę cię-powiedział Tommo.
-Nie. Dziękuję ci za wszystko. Pojadę autobusem. -uśmiechnęłam się. Za dużo dla mnie już zrobił. Przecież nie est moją taksówką.
-I znowu to samo. Ja wcale nie pytałem. Po prostu mówię, że cię odwiozę. -zaczął się śmiać. Już miałam przedstawić mu swoje argumenty, gdy nagle wtrącił się Louis.
-Nie zniosę sprzeciwu.
-Louis. Ty serio nie masz nic innego do roboty? -zapytałam.
-Mamy kilka dni wolnego. -powiedział łapiąc za kluczyki do auta.
~~♥~~
Ja i Louis byliśmy już na miejscu. Pod szpitalem jak zawsze panował gwar. Jeżdżące karetki i zabiegani ludzie. Zupełnie jak w jakimś serialu. Londyn to naprawdę żywe miasto. Dzieje się tu znacznie więcej niż w moim mieście w Polsce.
Cieszę się, że z moim dziadkiem już lepiej. Mam nadzieję, że niedługo wróci do domu i wszystko będzie jak dawniej. Weszliśmy do szpitala. Od razu skierowaliśmy się do sali w której leżał mój dziadek, a przynajmniej miał leżeć.
Nie było go. Ogromnie się przestraszyłam. Od razu ja i Lou pobiegliśmy do lekarzy. Skierowali nas do recepcji. Powiedzieli nam, że mój dziadek właśnie jest na sali operacyjnej. Podobno jego stan uległ poważnemu pogorszeniu i konieczna była operacja.
*TRZY GODZINY PÓŹNIEJ*
Siedzieliśmy pod salą operacyjną. Louis cały czas mnie uspokajał, ale ja i tak nie mogłam usiedzieć w miejscu. To oczekiwanie mnie zabijało.
Nagle z sali wyszedł lekarz. Popatrzał na nas. Czas jakby się zatrzymał. Pokręcił zawiedziony głową. Rozpłakałam się, a Louis od razu mnie przytulił. Od lekarza usłyszałam tylko '' Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy. Niestety nastąpił wylew i było już za późno. Przykro mi''. Jemu jest przykro? Musiał tak powiedzieć ! Tak naprawdę miał to gdzieś! A moja najbliższa osoba poza Camill i Louis'em po prostu odeszła. Nie trafiało to do mnie. On umarł...
___________________________________________________________________
I jak wam się podoba? Przepraszam, że tak długo, ale mam koszmarne kłopoty z komputerem. Nawet nie wiecie jak ciężko się pisze bez niektórych klawiszy i tnącym się internecie. Można oszaleć. Z góry przepraszam jeśli pojawiły się jakieś błędy.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
CZYTASZ-KOMENTUJ ! Pozdrawiam xxx