DRYYYYYYYYYYYYYYŃ ! Budzik zaczął wariować . Godzina 6.40 .
Jezus szkoła –pomyślałam z odrazą . Znów zaczyna się ta codzienna rutyna.
Usiadłam na łóżku . Ałł moja głowa… zaraz przecież wczoraj nie piłam dużo .
Jestem dziwna –znów przechodziły myśli przez moją głowę . Wstałam z łóżka .
Doczołgałam się ospale do szafy . Odsunęłam ją. Matko! W co ja mam się ubrać do
cholery ! Stałam patrząc się na półki i wieszaki z ubraniami jakieś dobre pięć
minut po czym wyciągnęłam białą bluzkę z pacyfką i czarne rurki, a do tego
szary sweterek i czarne trampki. Poszłam do łazienki . Ubrałam przyszykowane
ubrania. Włosy upięłam w niedbały kok . Poranna toaleta i te sprawy. Wychodząc
z łazienki chwyciłam za pasek od torby. Chciałam zręcznie ją chwycić i wyjść z
pokoju. Jednak jak zwykle coś nie wyszło. Zahaczyłam o klamkę i moja torba
rozerwała się, a rzeczy, które się w niej znajdowały wyleciały na podłogę.
-No pięknie! –powiedziałam sama do siebie . I w co ja mam teraz zapakować książki i te pierdoły szkolne. Znów podeszłam do szafy i przekopałam ją . Znalazłam starą kolorową torbę w paski. No nic tylko to mi zostało, bo oczywiście moją nową czarną torbę musiałam rozwalić . Witaj w świecie Brajana Pechowca! Mam tego dość. Podeszłam z pasiastą torbą do książek leżących na podłodze . Uklęknęłam i zaczęłam wrzucać to co tam leżało do torby w paski.
-ROXANNEEE! Jesteś już gotowa? –usłyszałam głos mojej przyjaciółki dochodzący zza drzwi mojego pokoju. Spojrzałam na nie.
-Taak ! już idę ! –odpowiedziałam . Podniosłam rozerwaną torbę i rzuciłam na komodę, a kolorową zarzuciłam na ramię i ruszyłam w kierunku drzwi .
-O jesteś ! –powiedziała Camill patrząca na mnie. Jej wzrok szybko skierował się na kolorowy przedmiot.
-Nie pytaj ! –rzuciłam krótko.
Obie ruszyłyśmy na dół. Dziadek jeszcze spał. Nie chciałyśmy go budzić . To starszy człowiek . Musi odpoczywać. Bardzo go szanuję i dużo mu zawdzięczam . Jest tutaj dla mnie wszystkim, tak samo jak Camill . Zawszę mogę liczyć na tę dwójkę .
-No pięknie! –powiedziałam sama do siebie . I w co ja mam teraz zapakować książki i te pierdoły szkolne. Znów podeszłam do szafy i przekopałam ją . Znalazłam starą kolorową torbę w paski. No nic tylko to mi zostało, bo oczywiście moją nową czarną torbę musiałam rozwalić . Witaj w świecie Brajana Pechowca! Mam tego dość. Podeszłam z pasiastą torbą do książek leżących na podłodze . Uklęknęłam i zaczęłam wrzucać to co tam leżało do torby w paski.
-ROXANNEEE! Jesteś już gotowa? –usłyszałam głos mojej przyjaciółki dochodzący zza drzwi mojego pokoju. Spojrzałam na nie.
-Taak ! już idę ! –odpowiedziałam . Podniosłam rozerwaną torbę i rzuciłam na komodę, a kolorową zarzuciłam na ramię i ruszyłam w kierunku drzwi .
-O jesteś ! –powiedziała Camill patrząca na mnie. Jej wzrok szybko skierował się na kolorowy przedmiot.
-Nie pytaj ! –rzuciłam krótko.
Obie ruszyłyśmy na dół. Dziadek jeszcze spał. Nie chciałyśmy go budzić . To starszy człowiek . Musi odpoczywać. Bardzo go szanuję i dużo mu zawdzięczam . Jest tutaj dla mnie wszystkim, tak samo jak Camill . Zawszę mogę liczyć na tę dwójkę .
Wyszłyśmy z domu.
-Nie uwierzysz co ci powiem ! –zaczęła podekscytowana Camill.
-No gadaj ! –byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
-Wiesz … kojarzysz ten boysband One Direction co nie?
-No tak. –odpowiedziałam krótko.
-Byli wczoraj w tym samym club’ie co my. Szkoda, że ich nie spotkałyśmy. –powiedziała .
Zaraz … przecież wczoraj widziałam piątkę chłopców. Jeden z nich strasznie się mi przyglądał . Albo patrzał za mnie… Przypomniało mi się, że był z jakąś blondynką.
-Byli z jakimiś dziewczynami ? –zapytałam przyjaciółkę .
-No Louis był z Eleanor, Niall był z Amy, a Harry z Taylor-odpowiedziała.
-Swift? –upewniłam się .
-Tak, co ty tak dopytujesz? –moje pytania zaciekawiły Camill .
-A nic tak sobie. –uśmiechnęłam się .
Taylor jest blondynką. Wszystko się zgadza! Nie obchodzą mnie zwykle plotki na temat gwiazd . Nie jestem typem osoby która śledzi celebrytów jak jakieś paparazzi. Ale ich muzyka jest świetna.
-…co nie?-zdążyłam tylko tyle usłyszeć, bo nieco się zamyśliłam.
-Powtórzysz? –zapytałam.
-A dobra nic –odpowiedziała .
-No mów. Po prostu się zamyśliłam . –nie lubię gdy ktoś coś zaczyna a potem nie kończy . Tu akurat była moja wina, bo myśli wyrwały mnie z słuchania Camill .
-Ehh powiedziałam, że Elka i Tay mają niesamowite szczęście. Mają tak genialnych chłopaków ! –powiedziała.
-Są przystojni. Nie mówię, że nie, ale czy są tak wspaniali nie byłabym taka pewna.
-Dlaczego? – Camill spojrzała na mnie.
-Bo to ludzie? Że są sławni i mają niesamowity talent to nie znaczy, że także są idealni jako chłopcy. Wiesz co o tym sądzę. –odpowiedziałam na pytanie przyjaciółki.
-Ale nie każdy jest taki jak ten kretyn! –odpowiedziała nieco podniesionym głosem .
-Nie unoś się . Ja i tak wiem swoje. –dodałam. Wszyscy są tacy sami. Najpierw zapewniają, że kochają, że nikt inny się dla nich nie liczy, zaliczą i w końcu zostawią. Potem tylko widzisz kolejną naiwną z nim gdzieś na mieście albo gdziekolwiek. Coś o tym wiem. Camill wzruszyła tylko ramionami.
-Nie uwierzysz co ci powiem ! –zaczęła podekscytowana Camill.
-No gadaj ! –byłam ciekawa co ma mi do powiedzenia.
-Wiesz … kojarzysz ten boysband One Direction co nie?
-No tak. –odpowiedziałam krótko.
-Byli wczoraj w tym samym club’ie co my. Szkoda, że ich nie spotkałyśmy. –powiedziała .
Zaraz … przecież wczoraj widziałam piątkę chłopców. Jeden z nich strasznie się mi przyglądał . Albo patrzał za mnie… Przypomniało mi się, że był z jakąś blondynką.
-Byli z jakimiś dziewczynami ? –zapytałam przyjaciółkę .
-No Louis był z Eleanor, Niall był z Amy, a Harry z Taylor-odpowiedziała.
-Swift? –upewniłam się .
-Tak, co ty tak dopytujesz? –moje pytania zaciekawiły Camill .
-A nic tak sobie. –uśmiechnęłam się .
Taylor jest blondynką. Wszystko się zgadza! Nie obchodzą mnie zwykle plotki na temat gwiazd . Nie jestem typem osoby która śledzi celebrytów jak jakieś paparazzi. Ale ich muzyka jest świetna.
-…co nie?-zdążyłam tylko tyle usłyszeć, bo nieco się zamyśliłam.
-Powtórzysz? –zapytałam.
-A dobra nic –odpowiedziała .
-No mów. Po prostu się zamyśliłam . –nie lubię gdy ktoś coś zaczyna a potem nie kończy . Tu akurat była moja wina, bo myśli wyrwały mnie z słuchania Camill .
-Ehh powiedziałam, że Elka i Tay mają niesamowite szczęście. Mają tak genialnych chłopaków ! –powiedziała.
-Są przystojni. Nie mówię, że nie, ale czy są tak wspaniali nie byłabym taka pewna.
-Dlaczego? – Camill spojrzała na mnie.
-Bo to ludzie? Że są sławni i mają niesamowity talent to nie znaczy, że także są idealni jako chłopcy. Wiesz co o tym sądzę. –odpowiedziałam na pytanie przyjaciółki.
-Ale nie każdy jest taki jak ten kretyn! –odpowiedziała nieco podniesionym głosem .
-Nie unoś się . Ja i tak wiem swoje. –dodałam. Wszyscy są tacy sami. Najpierw zapewniają, że kochają, że nikt inny się dla nich nie liczy, zaliczą i w końcu zostawią. Potem tylko widzisz kolejną naiwną z nim gdzieś na mieście albo gdziekolwiek. Coś o tym wiem. Camill wzruszyła tylko ramionami.
Padam z nóg ! Pierwszy dzień szkoły a masa zajęć, lekcji i
obowiązków. Straszne. Marzę tylko żeby paść na łóżko i zasnąć. Na dodatek moja
świetna kolorowa torba rozerwała się jak jej poprzedniczka . Nie wierzę .Ja mam
takiego pecha do tych toreb . Rozwaliła dwie … w jeden DZIEŃ ! Teraz muszę te
wszystkie książki nieść w ręce. No i jeszcze Camill zamarzyło się wpaść z
Damonem i Christianem na shake’a . Oczywiście
muszę iść, bo ona nie chce iść z nimi sama …
Stanęliśmy przed Milk Shake. Camill i chłopcy poszli kupić napoje. Ja zostałam na zewnątrz, bo dziwnie by to wyglądało jakbym tam weszła z górą książek i zeszytów . Wolałam poczekać na nich tutaj. Nagle poczułam szarpnięcie. Wszystko co trzymałam wyleciało mi z rąk, a ja nie miałam szansy złapać tego z powrotem. Upadłam na ziemię .
-Jejku przepraszam najmocniej-usłyszałam nad sobą gruby męski głos.
-Wiedziałam, że dzisiaj w końcu to się stanie i proszę przeczucie mnie nie myliło. –próbowałam pozbierać się z ziemi.
-Nic się nie stało –dodałam w końcu.
Spojrzałam na chłopaka który mnie potrącił . Był to bardzo wysoki brunet o kręconych włosach i zielonych oczach . Był bardzo przystojny. Ale to nie zmienia faktu, że przez niego moje rzeczy leżą na ziemi . Chłopak uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. Był znajomy. Zaraz… to HARRY! Uznałam, że poudaję że go nie kojarzę .
-Harry- przedstawił się wyciągają dłoń w moim kierunku.
-Roxanne –uśmiechnęłam się .
Harry spojrzał na książki porozrzucane po chodniku. Pomógł mi je pozbierać . W jego ręce wpadła pewna kartka. A mianowicie mój plan rozmieszczenia zawodników. Stary co prawda bo już pamiętam go na pamięć. Musiałam go włożyć do któregoś z zeszytów.
-Trenujesz coś ? –spoglądał na kartkę nie wiedząc o co w niej chodzi.
-Hokej –odpowiedziałam krótko.
-No to ciekawie –odpowiedział . Spoglądał na mnie co chwilę . W końcu udało się nam pozbierać moje rzeczy. Co jakiś czas oglądał się za siebie.
-Wszystko w porządku? –zapytałam widząc to co robi.
-Em tak … przepraszam spieszę się . –powiedział do mnie lokers.
-W porządku. –odpowiedziałam .
-Jeszcze raz bardzo cię przepraszam! – Uśmiechnęłam się tylko w stronę chłopaka. A ten pobiegł szybko przed siebie. Nagle obok mnie ukazało się mnóstwo ludzi z aparatami . Paparazzi. Już wiem dlaczego uciekał . Współczuję mu.
-Wiesz może w którą stronę poszedł Harry Styles? Ten z One Direction? –zwrócił się do mnie jeden z męszczyzn .
-Nie było go tu … -odpowiedziałam . Ten coś krzyknął do reszty i zawrócili .
______________________________________________________________________
Stanęliśmy przed Milk Shake. Camill i chłopcy poszli kupić napoje. Ja zostałam na zewnątrz, bo dziwnie by to wyglądało jakbym tam weszła z górą książek i zeszytów . Wolałam poczekać na nich tutaj. Nagle poczułam szarpnięcie. Wszystko co trzymałam wyleciało mi z rąk, a ja nie miałam szansy złapać tego z powrotem. Upadłam na ziemię .
-Jejku przepraszam najmocniej-usłyszałam nad sobą gruby męski głos.
-Wiedziałam, że dzisiaj w końcu to się stanie i proszę przeczucie mnie nie myliło. –próbowałam pozbierać się z ziemi.
-Nic się nie stało –dodałam w końcu.
Spojrzałam na chłopaka który mnie potrącił . Był to bardzo wysoki brunet o kręconych włosach i zielonych oczach . Był bardzo przystojny. Ale to nie zmienia faktu, że przez niego moje rzeczy leżą na ziemi . Chłopak uśmiechnął się ukazując dołeczki w policzkach. Był znajomy. Zaraz… to HARRY! Uznałam, że poudaję że go nie kojarzę .
-Harry- przedstawił się wyciągają dłoń w moim kierunku.
-Roxanne –uśmiechnęłam się .
Harry spojrzał na książki porozrzucane po chodniku. Pomógł mi je pozbierać . W jego ręce wpadła pewna kartka. A mianowicie mój plan rozmieszczenia zawodników. Stary co prawda bo już pamiętam go na pamięć. Musiałam go włożyć do któregoś z zeszytów.
-Trenujesz coś ? –spoglądał na kartkę nie wiedząc o co w niej chodzi.
-Hokej –odpowiedziałam krótko.
-No to ciekawie –odpowiedział . Spoglądał na mnie co chwilę . W końcu udało się nam pozbierać moje rzeczy. Co jakiś czas oglądał się za siebie.
-Wszystko w porządku? –zapytałam widząc to co robi.
-Em tak … przepraszam spieszę się . –powiedział do mnie lokers.
-W porządku. –odpowiedziałam .
-Jeszcze raz bardzo cię przepraszam! – Uśmiechnęłam się tylko w stronę chłopaka. A ten pobiegł szybko przed siebie. Nagle obok mnie ukazało się mnóstwo ludzi z aparatami . Paparazzi. Już wiem dlaczego uciekał . Współczuję mu.
-Wiesz może w którą stronę poszedł Harry Styles? Ten z One Direction? –zwrócił się do mnie jeden z męszczyzn .
-Nie było go tu … -odpowiedziałam . Ten coś krzyknął do reszty i zawrócili .
______________________________________________________________________
No więc dodaje kolejny rozdział :) mam nadzieję, że się podoba :) komentujcie to bardzo motywuje :)