poniedziałek, 23 września 2013

Park. Piłka nożna i nauka gry. Cz. 2

-SPALONY!-wydarł się Lou  na całe gardło.
-Jaki spalony, nie było żadnego spalonego!-protestował zawzięcie Niall. Spalony? cholera jestem dziewczyną to chyba norma, że zaczniesz mi to tłumaczyć, a ja i tak nigdy nie zrozumiem co znaczy spalony. Byłam w drużynie z Niall'em, Liam'em i Camill, a Lou był z Harry'm, Zayn'em.
-Wyraźnie był spalony -potwierdził Zayn.
-Nie było !-powiedział Liam. Chłopcy zaczęli się przekrzykiwać. Oczywiście w żartach. Tylko ja, Camill i Harry staliśmy spokojnie patrząc na całą tę sytuację. Loczek podszedł bliżej nas.
-Spokojnie, tak właśnie wygląda nasza gra -zaśmiał się brunet. Uśmiechnęłam się tylko sztucznie. Harry widocznie to zauważył i odpuścił. Camill spiorunowała mnie wzrokiem.
-No co?-powiedziałam do niej nieco ciszej.
-Nic. -odpowiedziała krótko. Postanowiłam zrobić coś z tym całym ''spalonym''.
-Ej chłopaki ejej ! -krzyknęłam. Nagle uwaga czworga chłopców skupiła się wyłącznie na mnie.
-Co wy na to, żeby zakończyć grę w tym momencie i odpocząć?-zasugerowałam.
-Tak. To nam dobrze zrobi -odpowiedział Daddy Direction. Wszyscy poszliśmy usiąść na ławkę. Oczywiście wszyscy nie zmieściliśmy się na niej więc Louis i Zayn oraz Niall usiedli na ziemi a ja Camill, Harry i Liam zmieściliśmy się jakoś na ławce.
-No dziewczyny chyba przyjmiemy was do drużyny ! -zaśmiał się Louis odkręcając zakrętkę od wody mineralnej i robiąc łyka.
-Wiesz my chyba jednak wolimy nieco inne sporty. -powiedziała Camill.
-Tak, a jakie ? -zaciekawił się Tomlinson.
-Hokej na lodzie -odpowiedziałam.
Wszyscy zrobili wielkie oczy i wzrok skierowali na mnie i na moją przyjaciółkę.
-No wiecie co? My tu was traktujemy łagodnie na boisku ( miał na myśli kawałek trawy w parku) a wy tu takie ekstremalne sporty wyczyniacie !-zaśmiał się Niall.
Obie uśmiechnęłyśmy się.
-No to czego jeszcze o was nie wiemy? -zapytał Zayn który najmniej się odzywał.
-Właśnie opowiedzcie coś o sobie -zaproponował Harry. Popatrzałam na niego bez zainteresowania.
-A co byś chciał wiedzieć ? -zapytała przyjaźnie moja przyjaciółka.
-Nie jesteście z UK co nie? -zapytał Liam .
-Nie, jesteśmy z Polski -odpowiedziałam miło się uśmiechając.
-Ooo Polska -zainteresował się Niall .
-No tak coś mi nie grało w waszym akcencie -powiedział Harry patrząc w moją stronę i ukazując swoje dołeczki. Nie ruszało mnie to. Pewnie milion dziewczyn właśnie w tym momencie by zaczęło piszczeć, albo padłoby na ziemię mdlejąc. Ale nie ja. Myślałam, że Harry naprawdę jest w porządku, ale po tym jak potraktował Louis'a zmieniłam o nim zdanie. Z perspektywy mediów wszystko wydaję się inne.
-Macie tam naprawdę wielu fanów-powiedziała Camill.
-Wiemy o tym -odpowiedział Liam .
-Wszystkie Directioners marzą o waszym koncercie w Polsce -dodałam.
-Wiemy . Widzeliśmy te wszystkie akcje na Twitterze. Niestety to nie od nas zależy. -powiedział poważnym głosem Zayn.
-Mamy nadzieję, że kiedyś odwiedzimy ten kraj. Słyszałem coś o bigosie...-zamyślił się Niall.
Wszyscy zaczęli się śmiać . Tak, jedno co podają prawdziwe w mediach to to, że Niall jest strasznym żarłokiem.
-Idziemy na shake'i? -zasugerował Louis.
-o tak ! -odpowiedzieli chórem chłopcy, a my stwierdziłyśmy ''czemu nie''.  Ruszyliśmy w stronę najbliższego Milk Shake. Przodem szli Zayn, Lou, Niall, Camill i Liam . Wszyscy byli bardzo zatraceni w rozmowie. J szłam trochę za nimi, a zaraz obok mnie Harry. Szliśmy w ciszy, aż w końcu przerwał ją loczek.
-Nie lubisz mnie. -powiedział patrząc cały czas na swoje buty.
-To nie tak -odpowiedziałam równie krótko jak on.
-A jak? -zapytał podnosząc głowę prosto na moje oczy. Zdążyłam już zauważyć, że Harry zawsze utrzymuje kontakt wzrokowy. Ja tak nie potrafię więc szybko skierowałam wzrok na ziemię.
-Po prostu... wybacz, ale zachowałeś się wrednie. -powiedziałam .
-Kiedy? Nic ci nie powiedziałem -zaprzeczał Hazz.
-Mnie nie. -powiedziałam.
-Chodzi ci o Louis'a? -zapytał cały czas wlepiając we mnie swój wzrok.
-Właśnie. -odpowiedziałam krótko.
-Zdenerwowałem się wtedy. Taylor jest dla mnie wszystkim, nie chce jej stracić ... I tak nie zrozumiesz-powiedział spuszczając głowę.
-Tak, bo co może wiedzieć zwykła dziewczyna o miłości celebrytów-odpowiedziałam cicho.
-W ogóle co ja mogę wiedzieć o miłości ... masz racje . To bez sensu. -dodałam.
-Nie to chciałem powiedzieć -mruknął .
-Ale o tym myślałeś . Dobra wiesz co daruj sobie . Nie wiem po co zaczynałeś tą dyskusję ! -odpowiedziałam i szybkim krokiem dołączyłam do reszty.
Lubię chłopków . Naprawdę ich lubię . Są przezabawni i bardzo mili. Po za Harry'm . Strasznie działa mi na nerwy.
______________________________________________________________________
Dziękuję Wam bardzo za ostanie komentarze . Są bardzo motywujące! Naprawdę wielkie dzięki : ) Mam nadzieję, że będzie ich przybywać tak samo jak obserwatorów . CZYTASZ-KOMENTUJ to bardzo motywuje do dalszego pisania :) Pozdrawiam Rox : ) xxx.

sobota, 21 września 2013

Park, piłka nożna i nauka gry . Cz. 1

Louis poszedł . Otworzyłam drzwi do domu. Było ciemno. Pewnie dziadek już spał. No nie dziwię się było grubo po pierwszej w nocy. Jezus jutro szkoła-pomyślałam . Nie wstanę. Mam problem ze wstawaniem od tak po prostu w normalne dni, a co dopiero teraz. Zanim się ogarnę i przebiorę będzie już pewnie druga. Czyli zostaje mi jakieś cztery godziny snu. Pięknie Clouster !-znów przeszły moją głowę myśli. Weszłam do środka i pocichł poczłapałam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zapaliłam światło. Rzuciłam torebkę na komodę stojącą przy szafie i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i wzięłam gorącą kąpiel, umyłam zęby. Przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i popatrzałam na godzinę . Druga w nocy-westchnęłam . Zaraz, a gdzie do cholery jest Camill. Postanowiłam, że zadzwonię do przyjaciółki.  Wybrałam numer Camill. Cholera . Nie odbiera. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Wyszłam szybko z pokoju porywając za sobą szlafrok i zakładając go zbiegłam po schodach. Do domu weszła Camill. Kamień spadł mi z serca.
-Co tak wcześnie wyszłaś? –zapytała ściągając po cichu buty . Mówiła szeptem.
-Nie miałam ochoty dalej tam być –odpowiedziałam równie cicho. Camill pokręciła głową.
-Jesteś nieodpowiedzialna. –rzekła podnosząc się z ziemi.
-Co masz na myśli?- zapytałam zdziwiona.
-Wyszłaś sama i wracałaś tak o w środku nocy. Wiesz ilu tu jest… -zaczęła.
-Nie byłam sama okej.-przerwałam jej.  Camill zrobiła wielkie oczy i popatrzała na mnie.
-To z kim wracałaś ?
- Z nowo poznanym znajomym. –odpowiedziałam .
-Harry?- zgadywała.
-Nawet nie gadaj mi o tym dziecku. –powiedziałam z oburzeniem .
-Dlaczego dziecku ? –nadal nie mogła zrozumieć o co chodzi.
-Bo tak się zachowuje. Jest wredny-rzuciłam.
-Coś ci powiedział ? –zadała kolejne pytanie.
-Nie mnie … -powiedziałam niepewnie.
-To o co chodzi? Wal do sedna, a nie owijasz w bawełnę!- lekko się zdenerwowała.
-Louis’owi. Strasznie go potraktował…- opowiedziałam jej o wszystkim. Camill nie mogła w to uwierzyć.
-Zawsze myślałam, że Harry jest bardzo uprzejmy i w ogóle . –mówiła Cam.
-Chyba tak naprawdę nie znamy naszych idoli. –powiedziałam nieco przybitym głosem.
-Chyba jednak nie. –dodała.
-Poczekaj ! W ciągu zaledwie dwóch dni poznajesz dwójkę chłopaków z One Direction ? Wow. –powiedziała zabawnym głosem. Nagle dostałam sms’a. To Louis.
‘’Przepraszam, że o tej porze, ale chciałem tylko zapytać co jutro robisz . Jeśli nie masz nic w planach to zapraszam o 17.00 do parku. Gramy z chłopakami mecz w nogę . A potem idziemy na kawę . Dasz się zaprosić ? Weź kogoś i przyjdźcie.
-Louis J’’
Popatrzałam na wyświetlacz.
-Camill . Idziemy jutro do parku? –zapytałam.
-Po co?
-A tak połazić i pogadać –powiedziałam . Postanowiłam jej o niczym nie mówić. Dlaczego? Bo zanim staje się taka odważna jaka to zwykle jest to strasznie panikuje. Najlepiej postawić ją przed faktem.
-No okej .-odpowiedziała.
Następnego dnia. A w sumie tego samego tyle że kilka godzin później. Zadzwonił budzik. Wyłączyłam go.  Nienawidzę swojego życia. Zawszę powtarzam sobie: Położę się wcześniej spać, a rano wstanę wyspana. Pomińmy fakt, że właśnie w  te dni co przeważnie tak mówię trafiają się jakieś imprezy, wypady i inne duperele po których wracam do domu gdzieś w środku nocy, a kładę się spać jeszcze później. Rano chodzę jak jakieś zombie próbując się ogarnąć.
Po porannej rutynie ja i Camill poszłyśmy na uczelnię.

PO PRZEDOSTANIEJ LEKCJI:
Jeszcze tylko jedna lekcja i koniec. Całe szczęście. Mam już dość. Chcę do domu. Jeszcze dzisiaj umówiłyśmy się z Lou do parku. Hmm… w sumie to wrobiłam Camill. Jestem ciekawa jej reakcji.
W pewnym momencie podeszli do nas dwaj blondyni. Tak to Cristian i Damon.
-To jak dziewczęta, gdzie dzisiaj lecimy po szkole? –rzucił Cristian.
-My mamy już palny. –odpowiedziała szybko.
-Miałyśmy iść do parku. Idziecie z nami? –dodała pytając moja przyjaciółka. Cholera tylko nie to –pomyślałam.
-Ale my idziemy jeszcze z kimś, wybaczcie –powiedziałam. Damon i Cris popatrzeli na siebie i nic nie mówiąc odeszli . Może dlatego, że właśnie zadzwonił dzwonek.
-Dlaczego kłamiesz? –zapytała Camill
-ymm boo jaaa… nie do końca kłamię –powiedziałam .
-Co? O co chodzi? –zapytała zdziwiona jak nigdy Cam.
Uratowała mnie nauczycielka która otworzyła salę i weszłyśmy do środka wraz z innymi. Wiem, że i tak mi nie da spokoju.

W DOMU:
Camill  całą drogę męczyła mnie żebym jej wyjaśniła o co z tym wszystkim chodzi. W pewnym momencie kiedy już byłyśmy w domu nie wytrzymałam i wyjaśniłam jej wszystko.
-O nie! O nie nie nie ja nigdzie nie idę !-powiedziała. Wiedziałam że będzie panikować .
-No Camill daj spokój ! –powiedziałam próbując ją uspokoić.
-Nie! –krzyknęła.
-No ale dlaczego? –zapytałam
-BO nie!- znowu krzyknęła.
-Proszę ! –błagałam ją. Camill chwilę pomyślała.
-No dobra . –powiedziała niechętnie i poszła się do swojego pokoju.

W DRODZE DO PARKU:

-Podoba ci się Louis? –wypaliła Camill . Popatrzałam na nią.
-Nie, no coś ty! –powiedziałam .
-Tak jasne-odpowiedziała jak zwykle w tych sprawach mi nie wierząc.
-Znam go jeden dzień . I ile razy mam powtarzać. Nie chcę się z nikim wiązać. –miałam swoje powody i nie byłam chętna na żadne tego typu sytuacje.
-Niech ci będzie. –odpowiedziała.
Dotarłyśmy do parku. Zauważyłyśmy piątkę chłopców grających w piłkę nożną. Od razu rozpoznałam wśród nich Louis’a.  Ten popatrzał na nas .
-Roxanne ! Cześć –krzyknął podnosząc rękę i biegnąc w naszym kierunku. Dotarł.
Przywitałam się z nim .
-To jest Camill . Moja przyjaciółka –przedstawiłam długowłosą brunetkę stojącą obok mnie.
-Hej jestem Louis –przedstawił się wyciągając przyjaźnie rękę w kierunku Camill.  Ona zrobiła to samo a brunet delikatnie ją chwycił i potrząsnął.
-Chodźcie –zaprosił Lou i poszłyśmy za nim . Wśród pozostałych chłopaków była jedna znana mi twarz. Harry.  Spoglądał w moim kierunku. W końcu wszyscy do nas podeszli, wraz z lokatym brunetem.
-Chłopaki to jest Roxanne i Camill . Moje znajome –przedstawił nas Tomlinson. My uśmiechnęłyśmy się niepewnie, ale przyjaźnie.
-Liam –uśmiechnął się jeden z chłopców.
-Niall –następny
-Zayn –powiedział kolejny.
-Harry –dodał loczek grubym głosem patrząc na Camill. 
-No to co dziewczyny gracie z nami nie? –odezwał się Louis. Popatrzałyśmy na niego z dużymi oczami.
-Ja nie potrafię grać w nogę –powiedziałam .
-Ja to samo –dodała szybko Camill.
-No to nic trudnego –powiedział Niall.
-Nauczymy was ! –powiedział Liam miło się uśmiechając.
_________________________________________________________________________
CZYTASZ-KOMENTUJ!
Witam ! Mam nadzieję że rozdział się podoba :) Pozdrawiam Rox :)

niedziela, 15 września 2013

'' I tak zrobisz co ona zechce''

-Skoczę po coś do picia.-oznajmił Cristian.
Camill uśmiechnęła się tylko miło do tańczącego wcześniej z nią przy wolnej muzyce Crisa.
-Usiądźmy-oznajmiłam do pozostałej dwójki. Spoczęliśmy na ławce stojącej niedaleko. Chciałam zapytać Damona o parę rzeczy.
-Słuchaj czy wasz kolega zajmuje się muzyką ? -zadałam pierwsze pytanie.
-Co? Connor? On ? No coś ty!-odpowiedział rozbawiony Damon . Dobra czyli już wiem, że nie jest nikim z branży muzycznej . Chyba...
-Dobra zapytam wprost! Connor zna Harry'ego?-zapytałam ponownie.
-Tak zna, jeśli chodzi ci o Styles'a. Znają się od bardzo dawna. Są dobrymi znajomymi. Poznali się na castingach do X Factor. -odpowiedział.
-Zaraz... mówiłeś że Connor nie potrafi śpiewać. -zdziwiłam się nieco.
-On nie, ale jego siostra tak. Niestety jury nie przekonała. Ma na imię Amy i jest dziewczyną Niall'a Horana. -dodał.
-A dlaczego pytasz? -zmarszczył czoło.
-Zdążyłam poznać już Harry'ego -odpowiedziałam na pytanie Damona ten nie zareagował.
-Zaraz moment-przerwała Camill. Ja oraz Damon skierowaliśmy wzrok na nią.
-Poznałaś go w kiblu? -zaśmiała się moja przyjaciółka.
-Nie -odezwałam się oburzona.
-To gdzie?
-przed-odpowiedziałam cicho. Damon wybuchnął śmiechem, a razem z nim Camill. W sumie nie dziwiłam się . Dziwnie to wszystko brzmiało. Wkrótce dołączył do nas Cris z napojami. Wszyscy oprócz mnie poszli na parkiet. Byłam zmęczona i postanowiłam wrócić do domu. Wychodząc już przez furtkę usłyszałam swoje imię.
-Roxanne!-był to głos Harry'ego.Odwróciłam się w jego stronę.
-o tej porze taksówki nie znajdziesz. -uśmiechnął się podchodząc bliżej.
-Przejdę się, nie mam daleko-odwzajemniłam uśmiech.
-Może chcesz żebym ...-nie dokończył, bo przerwała mu złotowłosa, która zaczęła coś krzyczeć w stronę lokatego.
-Harry choć już !-trzymała w rękach bodajże płaszczyk Harry'ego.
-Już idę -odpowiedział tym samym tonem do swojej wybranki. Byłam zmieszana, bo nie wiedziałam czy mam czekać na reakcję Hazzy czy po prostu sobie pójść.
Nagle podszedł do nas brunet mniej więcej mojego wzrostu.
-Stary leć, bo Taylor się już niecierpliwi. -zaśmiał się . Śmiesznie podkreślił imię wybranki Harry'ego.
-Poczeka. -powiedział poirytowany chłopak.
-Harry !-krzycząc podeszła do nas złotowłosa piękność.
-Kochanie ile mam na ciebie czekać. Zbierajmy się już-położyła dłoń na ramieniu Styles'a.
-Idź rozkazy czekają. Królowa nie może czekać-odezwał się brunet ewidentnie żartując z pary.
-Tomlinson daruj sobie.-skrzywiła się Taylor.
Ten zaś przewrócił oczami głupkowato się śmiejąc.
-Dobra koniec. Już idę kotku tylko zamienię dwa słowa z Louis'em.-Powiedział Harry, a Taylor niechętnie odeszła.
-Mógłbyś sobie czasami darować te swoje komentarze. -zwrócił się do Tomlinsona wściekły loczek.
-I tak zrobisz to co ona zechce-powiedział Louis.
-To moja dziewczyna.-odpowiedział Harry.
-Stary nie na tym polega związek . -próbował coś wskórać Louis.
-O serio? I mówi to ten którego narzeczona rzuciła dla jakiegoś modela-warknął opryskliwie Harry.
Louis pokręcił głową i nic się już nie odezwał . Harry wrócił do zniecierpliwionej Taylor.
Nie wiedziałam co mam robić . Odezwać się czy sobie pójść. Zaryzykowałam.
-Wszystko w porządku? -zapytałam widząc zakłopotanie chłopaka. Ten zaś podniósł na mnie wzrok.
-Tak . Wszystko gra.-odpowiedział.
-Jestem Roxanne Clouster-przedstawiłam się. Chłopak posłał mi miły uśmiech.
-Louis Tomilinson. Przepraszam za niego nie wiem co się z tym chłopakiem dzieje. -zwrócił się do mnie .
Nie zamierzałam tego komentować.
-Ja już będę lecieć -oznajmiłam.
-odprowadzę cię -uśmiechnął się ponownie. Idąc tak i rozmawiając razem z nim doszłam do wniosku że to naprawdę zabawny facet.
-Harry zawsze taki jest? -zapytałam
-Nie... wydaje mi się, że to wina Taylor. Jest na każde jej mrugnięcie. Zawala przez nią próby. Czuję, że nasz zespół się rozpada i nasza przyjaźń również . -posmutniał .
-Z tego co mogę powiedzieć stojąc z boku jako ''Diretioner'' czy tam fan nazywaj to jak chcesz to to że jesteście naprawdę dobrymi kumplami. A w każdej przyjaźni są wzloty i upadki . Przeszliście ze sobą tak wiele i na pewno nie jedno jeszcze przed wami. -uśmiechnęłam się .
Tommo popatrzał na mnie.
-Nie wiem dlaczego ci to mówię, bo wcale się nie znamy, ale to co mówisz jest naprawdę bardzo miłe. -uśmiechnął się miło .
-No tak ... jestem tylko fanką ... -powiedziałam spuszczając wzrok.
-Oj przepraszam nie miało to tak zabrzmieć. -Powiedział, a ja uśmiechnęłam się lekko.
-Ale wiesz co? Nie piszczysz na mój widok, a to dobry znak-zaśmiał się, a ja razem z nim . Pożegnałam się, a wcześniej wymieniliśmy się numerami telefonu.
__________________________________
Mam nadzieję, że się podoba! CZYTASZ-KOMENTUJ ! to bardzo ważne! :)

sobota, 7 września 2013

''Za pierwszym razem to przypadek za drugim to już przeznaczenie...''

Stałam na środku chodnika trochę zmieszana. Niewiarygodne. Życie tego chłopaka, Harry'ego toczy się tak szybko. Nawet nie zdążyłam pomyśleć co się przed chwilą wydarzyło, a jego już nie było. Nie rozumiem tego, że tacy ludzie jak on nie mogą nawet wyjść z domu. Zero prywatności . To jest CHORE. Gdybym była na jego miejscu, nie pociągnęłabym tak długo. Nie wytrzymałabym po prostu. Moje przemyślenia przerwał głos Camill.
-...Roxanne -powiedziała już chyba pewnie z trzeci raz zanim zdążyłam ją usłyszeć .
-Yyy tak? przepraszam zamyśliłam się . -popatrzałam na nią.
-To już zdążyłam zauważyć . Wszystko w porządku? -zapytała patrząc ze zmarszczonymi brwiami na mnie.
-Tak . -postanowiłam jej o niczym nie mówić. W sumie o czym miałam jej powiedzieć ? O tym, że jeden chłopak z najbardziej znanego brytyjskiego boysbandu XXI wieku wpadł na mnie od tak po prostu na ulicy jeszcze przy tym się przedstawiając i chwilę ze mną rozmawiając. No dobra, było o czym rozmawiać, ale jednak postanowiłam, że nie będę robić z tego wielkiej afery. Przecież w końcu ducha nie zobaczyłam ani nie wpadł na mnie kosmita tylko po prostu... człowiek. 
Camill uśmiechnęła się przyjaźnie i spojrzała na Cristiana, który miał coś chyba do powiedzenia.
-Macie ochotę trochę zaszaleć ? -zapytał chłopak patrząc na Camill. Zaszaleć ?! Kurde człowieku jak byś nie zauważył padam na twarz ze zmęczenia.
-No dlaczego nie... w sumie planów na wieczór nie mamy . -odpowiedziała tak jakby za mnie i za siebie Camill. Popatrzałam na nią piorunującym wzrokiem.
-No co? -dodała pytając i patrząc na mnie.
-Nie nic. -odpuściłam.
-No to mamy plany na wieczór -powiedziała. Widziałam, że bardzo jej na tym zależało, że bardzo chce wyjść z chłopakami więc poszłam na kompromis i ustąpiłam. Mimo to, że jutro szkoła. 
Spędziłyśmy jeszcze trochę czasu z chłopakami po czym poszłyśmy do domu. Camill od razu ruszyła się szykować w sumie było mało czasu. Damon i Cristian mieli po nas przyjść około godziny 17.00 a była godzina 15. Wniosek ? zostało nam dwie godziny na przyszykowanie się . Zupełnie nie wiedziałam co mam ubrać. Po dłuższej chwili namysłu i stania bezczynnie przed moją szafą postanowiłam ubrać bordowe spodenki z ćwiekami,  czarną bluzkę, czarne buty za kostkę, a do tego naszyjnik z czaszką i bransoletki z ćwiekami. Ubrałam to i podeszłam do toaletki. Lekko pomalowałam oczy tuszem do rzęs i zrobiłam kreski. Pomalowałam paznokcie na kolor czerwony . Chwyciłam za małą czarną torebkę i ruszyłam w stronę drzwi od pokoju. Weszłam do pokoju Camill.
-I jak gotowa? –zapytałam  równo wchodząc.
Moim oczom ukazała się długowłosa dziewczyna ubrana w białe spodenki i czarną obcisłą bluzkę z kokardą . A do tego trzymała w ręku biały puszysty żakiecik. Błyszczące szpilki oraz małą czarną torebkę . Miała także złotą bransoletkę i złoty naszyjnik.
-Naprawdę ci zależy-odezwałam się uśmiechając się do przyjaciółki.
-Daj spokój. Po prostu chcę dobrze wyglądać. –powiedziała.
-Dziewczyny jacyś młodzi kawalerzy do was! –usłyszałyśmy głos mojego dziadka z dołu. On i te jego staroświeckie słowa . ‘’Kawalerzy’’ naprawdę ? Zaśmiałyśmy się obie.
Zeszłyśmy na dół a naszym oczom ukazali się dwaj przystojniacy w koszulach i czarnych, obcisłych rurkach. No muszę przyznać . Wyglądali jak bliźniacy. Odstrzelili się panowie.
-Ślicznie wyglądacie –powiedział Damon .
-Dziękuję, ty też wyglądasz genialnie –odezwałam się . Tamta dwójka . Czytaj Cristian i Camill patrzeli na siebie uśmiechając się . Damon spostrzegł to i pstryknął palcami przed oczyma swojego brata. Ten ocknął się i znowu posłał uśmiech. Zaczęłam chichotać .
-Dobra chodźmy już –zaśmiał się Damon. Wszyscy ruszyliśmy na imprezę.


Szliśmy na przyjęcie urządzane przez kolegę chłopców, Connora. Jego rodzice wyjechali na parę dni zostawiając mu dom do dyspozycji. 
Już prawie byliśmy pod domem Connora. Muzykę już można było uslyszeć . Naszym oczom ukazał się dość duży dom kolegi Cristiana i Damona. A przed domem kilka wozów wypchanych po brzegi jakimiś ludźmi. Wchodząc przez furtkę od ogrodu zauważyłam jak kilka osób robi nam zdjęcia.
-Damon ! Cris! –usłyszałam dość chrypliwy głos chłopaka. Był to Connor.
-Siema stary –powiedział Cris. Obaj chłopcy przywitali się .
-To jest Camill i Roxanne-przedstawił nas Damon
-Cześć jestem Connor. –przywitał się miły brunet o brązowych oczach.
Wyglądał mi na cwaniaczka. No, ale cóż .
-Czujcie się jak u siebie i dobrze się bawcie. –odpowiedział ów cwaniaczek i poszedł. Impreza liczyła na moje oko około stu dwustu gości. Było naprawdę tłoczno, ale w sumie nie dziwię się . Dom był ogromny. Do rzeczy. Zaczęliśmy się bawić .Było naprawdę bardzo przyjemnie. Poznałyśmy parę osób takich jak Diana, Simon oraz Rayan i Vanessa. Nasze grono zabawy powiększyło się właśnie o te cztery osoby i było naprawdę genialnie.  Bawiliśmy się jak nigdy. Niestety musiałam odejść od grupy, bo potrzebowałam skorzystać z toalety więc poszłam jej szukać. Trochę dziwnie pytać na imprezie ‘’Przepraszam gdzie jest kibel’’ więc postanowiła poszukać go na własną rękę. Znalazłam. Zrobiłam co trzeba, poprawiła trochę wygląd i wyszłam z łazienki. Szłam przepychając się przez tańczących gości. Dotarłam do długiego korytarza na którym było trochę ciszej .
-No no za pierwszym razem to przypadek za drugim to już przeznaczenie …-usłyszałam za sobą gruby i chrypliwy głos jakiegoś męszczyzny. Odwróciłam się gwałtownie przestraszona.  Nie wierzyłam w to co właśnie zobaczyłam. Męszczyzna który się do mnie odezwał to Harry. Harry Styles. Ten sam co we mnie wpadł na ulicy. Uśmiechnęłam się do loczka.
-Przeznaczenie. Nie sądzę . –powiedziałam pewnie .
-Czyżby? –oparł się o futrynę.
-Co ty tutaj robisz? –zapytałam ciekawa odpowiedzi.
-Równie dobrze mógłbym zadać tobie to pytanie. –powiedział cwaniacko podchodząc bliżej mnie.
-Jestem tutaj ze znajomymi –odpowiedziałam i liczyłam na to samo.
-Tak się składa, że ja też . –uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Nogi się pode mną ugięły. Był taki przystojny.
-Wtedy… zapomniałem zapytać jak masz na nazwisko . –zaczął temat Harry.
-Clouster. –odpowiedziałam krótko patrząc w szafirowe tęczówki chłopaka. Cholera! Roxanne ogarnij się ! To tylko człowiek !
-Mhm … -odpowiedział wyciągając z tylnej kieszeni od spodni czarny mazak.
-Daj rękę –powiedział.
-Ale po co? –zapytałam zdziwiona.
-Jak to po co to oczywiste. –uśmiechnął się ponownie.
-Nie chcę autografu! –warknęłam sama nie wiem czemu. Chłopak zaczął się śmiać .
-Chcę si dać swój numer ! –przestał.
-Masz zapisz mi go na telefonie. –powiedziałam podając mu komórkę. Przecież nie będę chodzić z numerem telefonu na ręce jak jakaś idiotka.
Chłopak chwycił i zapisał swój numer po czym podał mi moją własność.
Zza drzwi wychyliła się jakaś blondynka. Rozpoznałam ją szybko. Była to Taylor Swift. Podeszła do nas szybkim krokiem.
-Tu jesteś kochanie! –powiedziała entuzjastycznie do Harry’ego dając mu buziaka w usta.
-To jest Roxanne . Wpadłem na nią na ulicy przypadkowo uciekając przed aparatami, a teraz spotkaliśmy się tutaj –opowiedział Harry .
-O fascynujące…Cześć jestem Taylor-przedstawiła się wyciągając do mnie rękę .
-Miło mi. Roxanne. –odpowiedziałam z miłym uśmiechem . Mimo pozorów nie wydawała się taka zła jak to opisują ją na internecie fani One Direction.
-To ja już może pójdę . Pewnie mnie szukają. Kto tyle w łazience przesiaduje –zaśmiałam się . Tym samym odwzajemnił Harry.
-Cześć..-powiedziała Taylor. 

-Cześć . Odezwę się –powiedział lokaty, a jego dziewczyna dziwnie na niego popatrzała. Wróciłam do znajomych. Zaraz zaczęły się żarty. No cóż powróciliśmy do zabawy . 
_____________________________________________________
Kolejna część . Mam nadzieję, że się podoba. CZYTASZ -KOMENTUJ :) pozdrawiam ROX :*