poniedziałek, 2 czerwca 2014

wracam !

Kochani ! Postanowiłam znowu wrócić do pisania opowiadania tym razem nowego. Jest na chwilę obecną filmik zapowiadający oraz prolog
:-) Mam nadzieję, że się spodoba
 Zapraszam :

http://famousfan-fiction.blogspot.com/

poniedziałek, 31 marca 2014

Ogłoszenie !


Słuchajcie...

  Jest mi przykro, bo muszę zawiesić bloga, a może nawet go usunąć. Jak już zauważyliście nie mam zbyt wiele czasu by go prowadzić i strasznie go zaniedbuję. Więc postanowiłam przestać pisać. Brakuje mi już pomysłów na ten blog i zaczynam strasznie owijać w bawełnę rozdziały (''tak wiem każdy rozumie co chcę przekazać'').Zauważyłam, że komentarzy jest coraz mniej i statystyki bloga strasznie spadły, a to widocznie znaczy, że moje opowiadanie robi się nudne. Bardzo dziękuję tym, którzy czytali regularnie i komentowali.    Naprawdę jest to dla mnie miłe, że przynajmniej wy to czytaliście. Naprawdę bardzo Wam za to dziękuję. Jeżeli chcecie mogę dodać taki jakby epilog w którym opiszę co działo się potem i jak to wszystko się skończyło. 

 Może gdy znajdę czas zacznę pisać nowe opowiadanie? Nie wiem, zobaczymy jak to będzie. 
Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam za Wasze wsparcie, miłe i szczere komentarze. Niektóre Wasze uwagi nawet pomogły mi w szkole i podciągnęły oceny z polskiego.  Więc jak? Do następnego. Pozdrawiam i ściskam najmocniej 
-Roxanne xxx

PS: To, że odchodzę nie oznacza, że przestaję czytać Wasze opowiadania! Wręcz przeciwnie ! Jest to dla mnie miła odskocznia od nauki i innych spraw które odbierają mi czas na pisanie swojego fan fiction.  JESZCZE RAZ BARDZO BARDZO WAM DZIĘKUJĘ XX

sobota, 15 marca 2014

,, Wszystko skończone ''

Obudziły mnie promienie słońca, które rozlały się po pomieszczeniu. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Szczery uśmiech. Byłam szczęśliwa. Sięgnęłam ręką pod poduszkę szukając telefonu. Czuje się bezpieczniejsza jak w nocy tam leży. Popatrzałam na wyświetlacz. Byłam wypoczęta i pełna energii, ale gdy zobaczyłam, że jest godzina 10.30 i że jest poniedziałek to mnie zamurowało. UCZELNIA. Zerwałam się z łóżka na równe nogi. Co ze mnie za kretynka. Biegałam po pokoju jak poparzona. Wyciągnęłam ubrania z szafy i popędziłam do łazienki. Brawo Roxanne! -ciągle powtarzałam sobie w myślach. Śpij śpij przecież egzaminy same się zdadzą a wiedza wejdzie do głowy bez problemu. Jak tak dalej pójdzie skończę jako żebrak pod ,,Biedronką'' albo jakimś innym sklepem. Pomińmy fakt, że jesteśmy w Wielkiej Brytanii. Zaraz zaraz... a Camilla? Przecież by mnie obudziła... chyba, że jeszcze śpi. Wyszykowana pobiegłam do jej pokoju. Była w nim, ale nie spała. Siedziała na łóżku trzymając w dłoni telefon. Nie wyglądała na zachwyconą.
-Wszystko okej? -zapytałam uchylając szerzej drzwi. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
-Nie-odpowiedziała przybita. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
-Popatrz -pokazała mi podając swój telefon. Pełna skrzynka, mnóstwo wiadomości i to jeszcze ... takich : ,,Nie zasługujesz na Niall'a.'', ,, Jesteś dla niego kolejną zabawką, która mu się znudzi. Nie znasz go. Nie wiesz jaki jest. Skończ to. Im wcześniej tym lepiej. Dobrze ci radzę.'' Wszystkie tego typu wiadomości były wysyłane z tego samego numeru.
-Dzwoniłaś na ten numer?-zapytałam swoją przyjaciółkę.
-Nie-odpowiedziała krótko.
-No to na co czekasz.
Camilla popatrzyła na mnie. Chwilę później chwyciła za telefon  wybrała ''tajemniczy'' numer. Włączyła tryb głośnika. Był sygnał, ale nic z tego nie wyszło, bo ktoś po drugiej stronie od razu się rozłączył. Nawet nie udało nam się usłyszeć głosu tej osoby.
-Może powinnaś powiedzieć Niall'owi. -zaproponowałam.
-A jeśli to prawda? -zapytała.
-Ale co prawda? O czym ty mówisz?
-Może faktycznie jestem zabawką -powiedziała. Była smutna. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak zdołowanej. To zwykle ona odgrywała rolę ''tej twardej'' nie bała się niczego, a tutaj proszę. Nie wierzę w to, że Niall mógłby ją skrzywdzić.
-Daj spokój! Nie wierz takim bredniom.
-Ale jeśli to prawda? Zależy mi na nim. -Do oczu napłynęły jej łzy.
-Nawet tak nie myśl. Na pewno nie Niall! On nie jest taki. Zauważ, że ma masę zazdrosnych fanek i do tego jeszcze prasa która próbuje zniszczyć mu życie. -powiedziałam.
-Może masz rację...
-Na pewno mam -Chyba udało mi się choć trochę podnieść ją na duchu. Na uczelnię i tak już nie zdążyłybyśmy na uczelnię więc postanowiłyśmy zostać w domu. Usiadłyśmy przed telewizorem i włączyłyśmy jakiś kanał. Akurat chłopcy dawali wywiad. Uśmiechnęłam się widząc chłopców i ... Harry'ego.
''Dziś w studiu gościmy piątkę utalentowanych chłopaków. One Direction bo tak się nazywają. Zaczęło się w XFactor którego nie wygrali. Wiele osób mówi: ,,Przegrali XFACTOR, ale wygrali cały świat.'' I ja z tym stwierdzeniem się zgadzam. Są już po dwóch trasach koncertowych i zyskali miliony fanów na całym świecie. Powiedzcie chłopaki jak radzicie sobie ze sławą ?
Jako pierwszy odezwał się Louis.
To jest szalone. Nasi fani są niesamowici, ale czasami potrzebujemy chwilę wytchnienia, przerwy prywatności. -powiedział Tommo, a reszta chłopaków mu przytaknęła. Reporterka popatrzała na Harry'ego i Niall'a .
-Ale chyba żaden z was już nie jest singlem, czy mam rację? - Każdy z chłopaków się na siebie popatrzył i uśmiechnął.
-A więc zaczniemy od ciebie Harry ... kim jest twoja wybranka ? -zapytała reporterka.
-Ma na imię Roxanne . -powiedział śmiejąc się . Reszta chłopaków popatrzała na niego . Zakryłam twarz rękoma.
-No Harry, ale wylewny jesteś -zadrwił Louis . Harry odwrócił się do niego i spiorunował go wzrokiem.
-Spotykamy się od niedawna. Nic więcej nie powiem . -powiedział coraz bardziej się rumieniąc.
-Dobrze nie męczmy już Harry'ego. Przejdźmy do Niall'a. To jak jest z tobą i z Camillą o ile się nie mylę-zaczęła reporterka. Niall popatrzył na Harry'ego .
-Z nami  wszystko skończone -powiedział Niall...
_______________________________________________________
Dodaję kolejny rozdział :) Mam nadzieję, że się podoba :) CZYTASZ-KOMENTUJ XX
A więc tak znów moja nieobecność. Na waszych blogach już zaczynam nadrabiać :) Powiedzmy, że w szkole wyszłam na prostą i rozdziały będą pojawiać się szybciej ; ) Pozdrawiam i bardzo dziękuję za komentarze xx

środa, 5 marca 2014

,,Chyba coś się zmieniło''

Nie mogłam pojąć tego co właśnie stało się przed chwilą.
-Co ty robisz? -szepnęłam. Harry tylko wzruszył ramionami, a na jego twarzy zagościł łobuzerski uśmieszek. Wydawał się być pewny siebie. Cały czas patrzył mi w oczy, a ja ciągle uciekałam wzrokiem.  Nie rozumiem czy to ja jestem taką panikarą czy Harry jest pozbawiony strachu i braku pewności siebie. Loczek znów zbliżył się do mnie i próbował złożyć pocałunek na moich ustach.
-Harry...czekaj, czekaj-zatrzymałam go kładąc dłoń na jego klatce. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Nie rób tego-powiedziałam cicho.
-Naprawdę mi na tobie zależy-wyprzedził  odpowiedzią moje pytanie, które chciałam mu zadać. Jaką mam pewność, że mówi prawdę? Nie chcę takiej powtórki jak z Louis'em. Słowa Harry'ego wydawały się być naprawdę prawdziwe.
-Powiedz coś ...-szepnął po chwili. Popatrzyłam na niego. Co miałam mu powiedzieć? Nie wiem co do niego czuję. Jak dotąd traktowałam go jak przyjaciela, dobrego przyjaciela. Wręcz najlepszego.  Był i jest dla mnie wsparciem w całej tej sytuacji z Luke'iem. Był takim ochroniarzem. To prawda czuję się przy nim bezpiecznie i swobodnie, ale nie jestem pewna czy naprawdę go kocham. Czy czuję coś więcej niż tylko przyjaźń.
-Harry ja nie wiem... po prostu nie jestem pewna. Nie chcę cię ranić mówiąc, że cię kocham, że jestem pewna na sto procent , ale też nie mogę powiedzieć, że mi na tobie nie zależy.-odpowiedziałam
-Moglibyśmy spróbować. -powiedział, a w jego oczach dostrzegłam trochę mniej tej pewności, którą miał przed chwilą.
-Nie chcę cię ranić, robiąc ci nadzieję.
-Jeśli się nie uda... zrozumiem, ale daj mi szansę.-uśmiechnął się.
-Jesteś upierdliwy -zmieniłam ton.
-Wiem-zaśmiał się i mocno mnie przytulił .
-Spróbujmy -szepnęłam.
-Ale jeśli się nie uda... to nic między nami nie zmieni, prawda? -Nie chciałam stracić przyjaciela. Bo oprócz Camilli on był mi tutaj teraz najbliższy. Mimo to, że jeszcze niedawno go nienawidziłam. Harry uśmiechnął się tylko rozwiewając moją wątpliwość. Splótł nasze palce. Po chwili do domu weszli roześmiani Niall i Camilla. Moja przyjaciółka od razu nas zauważyła. Jak już mówiłam jej nic nigdy nie umknie.
-Czy my coś przegapiliśmy?-zapytała podejrzliwie brunetka. Popatrzałam na Harry'ego, a ten spojrzał na mnie.
-Można powiedzieć, że przegapiłaś -powiedział pewnie Harry.
-Niemożliwe ! -odezwał się Niall.
-O co ci chodzi?-zapytał lokers.
-Jeszcze niedawno nie można było was zostawić razem samych, bo pozabijalibyście się, a teraz? -zaśmiał się blondyn.
-Chyba coś się zmieniło.-odpowiedział Styles.
-Nie nadążam za wami -mruknął Horan. Rozmowę przerwał dzwoniący telefon Niall'a. Wyciągnął go z kieszeni i popatrzał na wyświetlacz po czym z powrotem włożył go do kieszeni.
-Nie odbierzesz?-zapytała zdziwiona Camilla
-To nic ważnego-odpowiedział. Wydawał się być trochę zaniepokojony. Nastała niezręczna cisza, którą po chwili przerwał Harry.
-Późno już-popatrzył na mnie. Spojrzałam na zegarek . Faktycznie było już koło jedenastej w nocy.
-Pójdę już-dodał wstając z kanapy.
-Nie zostaniesz?-zapytałam
-Przyjdę jutro -powiedział. Uśmiechnął się uroczo i pocałował mnie w policzek.
-Pa skarbie -rzucił na pożegnanie. Chyba będę się musiała do tego jeszcze przyzwyczaić. Wyszedł.
-''Skarbie''-zaznaczył drwiącym głosem Niall. Spiorunowałam go wzrokiem.
-No co?-zapytał.
-Wiaderko. -rzuciłam i ruszyłam na górę do swojego pokoju zostawiając tamtą dwójkę samych. Chociaż miałam wątpliwości by zostawić ich tam we dwoje haha. Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. To Harry. Odebrałam.
-Tak?
-Zapomniałem ci coś powiedzieć.-zaczął.
-Co takiego?
-Dobranoc -powiedział ciepłym głosem. To było urocze.
-Dobranoc -uśmiechnęłam się sama do siebie. Rozłączyłam się i poszłam szykować się do snu.
________________________________________________________________________
I jak podoba się ? Znów długo mnie nie było. I zaraz zacznę nadrabiać Wasze blogi :) Bo coś widzę, że jestem w tyle, ale bez obaw wszystko pod kontrolą. :) Wszystko to dzięki mojej ,,KOCHANEJ SZKOLE'' -,-' Teraz jestem chora  i mam trochę czasu żeby nadrabiać i napisać rozdziały :) Dziękuję jeszcze raz za komentarze xx CZYTASZ -KOMENTUJ XXX ;**

PS: I NIECH MI KTOŚ POWIE, ŻE ON KURCZE JEST NORMALNY <facepalm>

środa, 19 lutego 2014

''Wygląda to trochę inaczej''

-Gdzie masz swojego kochasia? Nie bał się zostawić ukochanej?-powiedział przyciskając mnie do siebie.
-Nie jestem jego dziewczyną. -odpowiedziałam próbując się nie bać, ale zachowywanie zimnej krwi mi po prostu nie wychodziło. Bałam się. Cała zesztywniałam, nie potrafiłam się opanować. Nie chciałam odwracać się w stronę Luke'a. Nie chciałam patrzeć mu w oczy. Za bardzo bałam się jego lodowatego spojrzenia i myśli o tym co może za chwilę zrobić. Co on w ogóle może zrobić ze mną kiedy zaraz nie zjawi się tutaj Harry.
-Wygląda to trochę inaczej.-szepnął zbliżając usta do mojego ucha. Ciarki przeleciały po moim ciele.
-Zostaw mnie. -powtórzyłam. Luke tylko cwaniacko się zaśmiał.
-Czego ty ode mnie chcesz? -łzy napłynęły mi do oczu.
-Wiesz wyjeżdżasz  od tak, znajdujesz sobie kogoś nowego, znikasz, a co ze mną? -zapytał opierając rękę o kant stołu. To był już szczyt wszystkiego. Wściekłam się. Odwróciłm się gwałtownie w jego stronę.
-Z nami? Jakimi nami? A między nami w ogóle coś było? Wykorzystywałeś mnie. To nie był związek Luke. Ja ciebie naprawdę kochałam, a ty co? Bawiłeś się mną w najlepsze. Po co ty tutaj w ogóle przyjechałeś? W Polsce wystarczyło, że pstykniesz palcami i miałeś wszystko co zechciałeś. Dziewczyn miałeś na pęczki. Skoro już tutaj jesteś i muszę oglądać twoją gębę to przynajmniej zostaw mnie w spokoju.-nie wiem co we mnie wstąpiło. Nagły przypływ adrenaliny i odwagi pozwolił mi wygarnąć mu parę spraw, które za każdym razem gdy na niego patrzałam cholernie bolały. Luke był przez chwilę trochę zszokowany. Zawsze uważano mnie za szarą myszkę. Po chwili wrócił do normalności.
-Posłuchaj -gwałtownie zbliżył się do mnie tak, że mogłam poczuć jego oddech.
-To ty mnie posłuchaj -nieoczekiwanie usłyszałam grobowy głos mojego przyjaciela, który stał dokładnie za Luke'iem. Ten odwrócił się do niego twarzą.
-Jeśli nie zostawisz jej w spokoju znów będę musiłał ci przylać tylko, że tym razem tak jak na to zasługujesz, a obawiam się, że możesz tego nie przeżyć, bo nie zasługujesz na nic. -Styles mocno zacisnął pięść.
-Myślisz, że wystraszę się takiego lalusia jak ty? Chyba kpisz. -powiedział Luke. Zawsze prowokował bujki. Musiałam to zakończyć. To, że Harry jest osobą publiczną i ma miliony wielbicielek na całym świecie, nie usprawiedliwiało by go od poniesienia konsekwencji prawnych za pobicie. Luke tylko na to czekał na kłopoty.
-Harry chodźmy stąd -powiedziałam patrząc na niego. Harry uśmiechnął się i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Na przeszkodzie stał Luke, który blokował mi przejście. Po chwili jednak ustąpił i mogłam normalnie przejść. Złapałam Styles'a za rękę i wyszliśmy.
-Nic ci nie jest ? -zapytał zatrzymując się przed domem w ktorym dopiero rozkręcała się impreza.
-Wszystko w porządku. -odpowiedziałam patrząc w jego szafirowe oczy. Po chwili na jego policzkach pojawiły się dołeczki .
-Mogłem cię nie zostawiać. Nie myślałem. Przepraszam. -powiedział Harry, a z jego twarzy zniknął przeuroczy uśmiech.
-Chodźmy stąd. -odpowiedziałam posyłając uśmiech. Wsiadliśmy do samochodu. Harry rozpalił silnik i ruszyliśmy. Oparłam się o drzwi tak żebym mogła patrzeć na kierującego samochodem Harry'ego. Wyczuł, że się mu przyglądam. Spojrzał na mnie przez sekundę potem znowu patrzał na drogę.
-Coś ze mną nie tak? -uśmiechnął się.
-Wszystko w porządku.-odpowiedziałam śmiejąc się. Nagle zauważyłam na mojej sukience kilka czerwonych plamek. Dotknęłam swojego nosa i popatrzałam na dłonie.
-Cholera-zaklnęłam. Harry popatrzył na mnie.
-Roxanne ty krwawisz-powiedział zjeżdżając na jakieś pobocze. Zatrzymał samochód. Był wystraszony. Szybko wyciągnął chusteczkę higieniczną i podał mi ją. Przyłożyłam do nosa. Chusteczka coraz bardziej zmieniała swój kolor z bałego na czerwony. Odchyliłam głowę do tyłu. Po kilku minutach krew przestała lecieć. Trochę kręciło mi się w głowie.
-To pewnie ze zdenerwowania. Czasami tak mam. Nie przejmuj się -powiedziałam do widocznie wystraszonego Harry'ego.
-Na pewno wszystko w porządku? -zapytał upewniając się.
-Tak -odpowiedziałam.

Byliśmy już pod moim domem. Weszliśmy do środka. Zaproponowałam Harry'emu, żeby został na noc. Było już trochę późno. To bez sensu żeby jechał. Równie dobrze mógł pojechać na jutrzejszą próbę z mojego domu. Nie musiałam go nawet prosić. Też był już trochę zmęczony. Niall i Camill'a chyba już spali, albo Bóg wie co robili. Siedzieli w pokoju mojej przyjaciółki.
Usiadliśmy z Harry'm na kanapie. Położyłam swoją głowę na kolanach loczka. Ten wpatrywał się w moje oczy. Czułam się przy nim swobodnie. Fakt nasza znajomość nie rozpoczęła się dobrze, ale grund, że znaleźliśmy wspólny język. Po chwili Harry zbliżył usta do moich i pocałował. Kurcze, tego się nie spodziewałam. Byłam w lekkim szoku.
____________________________________________________________
No więc mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jesteśmy w takim jakby środku opowiadania. Jak wam się ono w ogóle podoba? Jak myślicie co będzie dalej? Czy Harry i Roxanne będą razem? Piszcie swoje odczucia w komentarzach. Jak pod każdym rozdziałem dziękuję za motywację (komentarze). To naprawdę dla mnie dużo xx
PS: Przepraszam za tak długą przerwę, ale moje nauczycielki to zło wcielone. Więcej materiału już być chyba nie mogło. Za niedługo dodam kolejny xx Pozdrawiam Was xx

piątek, 7 lutego 2014

Najtrudniej obudzić się z koszmaru.

-O Harry. A co ty tutaj robisz?-usłyszałam męski głos. Brzmiał dziwnie znajomo jednak na pewno nie należał do Luke'a.
-O to samo mógłbym zapytać ciebie.-powiedział oschle mój przyjaciel patrząc na niego obojętnym wzrokiem. Jakby chciał się go jak najszybciej pozbyć.
-No nieważne . Jest może w domu Roxanne?-zapytał ktoś za drzwiami.
-Może jest może jej nie ma.-powiedział Harry odwracając wzrok w moją stronę. Popatrzałam na niego pytająco. Chciałam wiedzieć kto jest moim gościem, ale loczek dał sygnał ręką, że nikt ważny. Nie dałam za wygraną i podeszłam do drzwi. Przed drzwiami zobaczyłam Jakcoba.
-O to ty-odetchnęłam z ulgą.
-A spodziewasz się kogoś?-zdziwił się Jackob.
-No właśnie nikogo się nie spodziewamy więc nie rozumiem po co przychodzisz. -powiedział zimno Styles. Popatrzałam na niego piorunująco.
-Wejdź-powiedziałam do Jackoba przepuszczając go. Harry ani drgnął, a Jackob przechodząc przypadkiem zahaczył o bark Harry'ego. Jackob wszedł do salonu. Szturchnęłam lekko lokatego.
-Co ci odbiło-szepnęłam zdenerwowana.
-Nic po prostu wpuszczasz pod dach przyjaciela twojego nachalnego eks ! -powiedział równie szeptem Harry.
-Znam go bardzo długo. O niczym nie wie więc ogarnij się do jasnej cholery. -powiedziałam wymachując palcem przed jego nosem.  Znam Jackoba już ładnych parę lat. Kiedyś chodziliśmy razem na mecze w naszym mieście i ogólnie przyjaźniliśmy się. Wiem jaki jest i nawet w najmniejszym stopniu nie jest taki jak Luke. Nie skrzywdził by muchy. Razem z Harry'm dołączyliśmy do reszty. Najwyraźniej Jackob przywitał się już z Camillą i zdążył zapoznać się z Niall'em .
-My już w sumie będziemy lecieć. Pa-powiedziała Camilla wstając z kanapy i trzymając blondyna za rękę. Nigdy nie przepadała za Jackob'em i chyba ze wzajemnością. Zawsze sobie w dzieciństwie  dokuczali. Teraz są już bardziej dorośli i chyba nie mają zamiaru wylewać na siebie wody mineralnej przy dosyć sporym mrozie. No przynajmniej tak mi się wydaje, bo powtórki bym nie zniosła. Chociaż przyznaje ich przekomarzania były co najmniej komiczne. Można ich porównać do Tom'a i Jerry'ego. Zawsze się kłócili, ale w słusznej sprawie potrafili zawiesić broń. Przynajmniej na jakiś czas.  A potem znowu wszystko od początku i tak w kółko. Wraz z Niall'em opuścili dom. Usiadłam na kanapie na przeciwko Jackob'a, a Harry jak to miał w zwyczaju rzucił się obok mnie.
-Ładnie masz tutaj. -pochwalił. Uśmiechnęłam się tylko.
-Co cię do mnie sprowadza? i ... skąd wiesz gdzie mieszkam?-zapytałam zaciekawiona.
-Przyszedłem zobaczyć czy wszystko w porządku. Widziałem jak wybiegłaś z lodowiska jak poparzona. Powiedziałem trenerowi, że źle się poczułaś. A adres mam od Luke'a. Coś się stało?-wytłumaczył. Zaraz od kogo on ma ten adres. Popatrzałam z przerażeniem na Harry'ego.
-Wszystko w porządku, tylko... skąd od ma mój adres?-byłam lekko zszokowana i mocno przestraszona, ale próbowałam tego nie okazywać.
-Nie wiem. Pewnie jakoś udało mu się go zdobyć. Ostatnio widziałem go z mocno poharatanym nosem. Mówił, że miał jakąś sprzeczkę, ale nie chciał powiedzieć o co chodziło. Ciekawy jestem kto go tak załatwił -powiedział Jackob. Harry uśmiechnął się pod nosem zwycięsko.
-Dlaczego wybiegłaś tak z lodowiska? -zapytał ponownie.
-emm...ja.. no..-jąkałam się. Żaden sensowny argument nie przychodził mi do głowy.
-Nie twój interes młody . -powiedział stanowczo loczek. Popatrzałam na Harry'ego. Czy on zawsze musi to robić? Co on ma do Jackob'a ? Przecież nic mu nie zrobił.
-Ty to chyba za mną nie przepadasz ,co Harry?-zaśmiał się Jakcob.
-Spostrzegawczy jesteś-zadrwił Styles. Nie mogłam tego słuchać.
-Dajcie spokój.-powiedziałam . Chłopcy ucichli.
-O właśnie ! Wyleciało by mi z głowy-przypomniał sobie Jakcob.
-Może wpadniesz dzisiaj do mnie na małą imprezę? Oczywiście możesz być z osobą towarzyszącą-spojrzał na chłopaka siedzącego obok mnie. Harry cały czas skupiał wzrok na moim gościu.
-Jasne. Wpadniemy .-powiedział nie odrywając od niego wzroku. To nie było miłe spojrzenie. Wręcz przeciwnie. Patrzał na niego tak jakby chciał mu zaraz skoczyć do gardła. Dziwna myśl przeszyła moją głowę. Od razu odrzuciłam ją.
-To świetnie. Widzimy się o 18.00  -powiedział zapisując coś na białej kartce
-To masz mój adres . -dodał podając mi zapisany skrawek papieru . Wyszedł.
-Czyś ty zwariował ! -zaczęłam krzyczeć na loczka. Ten popatrzał na mnie pytająco. Wstałam a zaraz za mną z miejsca ruszył się Harry.
-Co ?
-Tam będzie Luke ! -wrzeszczałam.
-Co z tego ? Idę z tobą przecież. -odpowiedział podchodząc bliżej.
-Czy ty nic nie rozumiesz? Boję się! Cholernie się boję! I co do kibla też będziesz ze mną chodził?!-Byłam wściekła.
-Jeśli będzie trzeba.-zaśmiał się.
-Czy ciebie naprawdę to bawi Harry? -byłam bliska płaczu. Harry chyba zauważył moje zaszklone oczy, bo spoważniał.
-Uspokój się. Będę przy tobie -powiedział pocierając o moje ramiona.
-Nie możesz pozwolić na to żeby zauważył, że się boisz Roxanne. -dodał. Może ma rację. Przecież nie mogę  żyć pod kloszem, bo Luke przyplątał się za mną do Anglii. Postanowiłam pójść tam  razem z Harry'm.
-Będę po ciebie o piątej -powiedział posyłając ciepły uśmiech i jednocześnie ukazując swoje dołeczki. Wychodząc rzucił tylko:
-Uśmiechnij się w końcu. -Mimowolnie uniosły się moje kąciki ust.

Byłam już gotowa. Ubrałam granatową sukienkę przylegającą do ciała i do tego moje ulubione czarne czółenka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam ostrożnie na dół. Lubiłam czółenka, ale były okropnie niewygodne. Otworzyłam drzwi, a na przeciwko mnie stał Harry ubrany w białą koszulę, która była odpięta kilka guzików więcej niż powinna przy czym mogłam zobaczyć tatuaże Harry'ego. Do tego czarne, ciaśniejsze spodnie. Włosy zaczesane jak zwykle. Był bardzo przystojny. Nie zauważałam tego wcześniej, ale teraz muszę to przyznać.
-Ale się odstawiłeś-pochwaliłam
-Ja? Wyglądasz lepiej ode mnie-zaśmiał się . Odwzajemniłam uśmiech.
-Jedziemy? -zapytał. Skinęłam głową. Harry nacisnął na jakiś guzik przy kluczach. Światła przednie samochodu Harry'ego zamigotały na żółto. Otworzył mi drzwi od swojego czarnego porshe, po czym sam wsiadł i odpalił samochód. Odjechaliśmy.

Byliśmy na miejscu. Z domu Jakcoba było słychać już głośną muzykę i śmiechy innych gości.
-O hej!-usłyszałam głos znajomego.
-Hej !-uśmiechnęłam się. Na horyzoncie nie było widać Luke'a . Jest dobrze.
-Cześć -powiedział Harry oczywiście znów swoim nie miłym tonem. Jakcob zaprosił nas do środka. Było mnóstwo osób. Wszyscy świetnie się bawili. Moją uwagę przykuła sylwetka wysokiego chłopaka. Tak to był Luke. Zauważył nas. Boję się. Słabo mi.
-Źle się czuje Harry -powiedziałam patrząc na niego. Panikowałam.
-Spokojnie. Jestem tutaj. Chodź.-powiedział ciepło. Zaczęliśmy tańczyć. Wokół nas było mnóstwo alkoholu i innych używek.
-Nie myśl, że pozwolę ci pić. Jesteś za młoda panienko-zażartował Styles.
-Nawet nie zauważysz-również żartowałam.
Harry uśmiechnął się. Tańczyliśmy wolny taniec. Hmm... Styles używa świetnych perfum. Haha takie moje spostrzeżenie. Cały czas czułam na sobie czyiś wzrok. Zapewne był to Luke.
-Idę do toalety . Zaraz wracam. -powiedział Harry po skończonej piosence.
-Harry...-bałam się zostać sama. Przecież był tu Luke.
-Minuta i jestem z powrotem -zaśmiał się. Harry ruszył w kierunku toalety. Podeszłam do jednego ze stołów żeby nalać sobie soku. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii.
-Harry, deklu przestań-myślałam, że to właśnie loczek próbuje mnie wystraszyć.
-Znów się spotykamy-szepnął mi do ucha głos. Ten głos. Czułam jego oddech na swojej szyi. Bałam się. Cholernie się bałam. Wzrokiem próbowałam wytropić Harry'ego. Nigdzie go nie było.
-Zostaw mnie...-powiedziałam surowym tonem.
-Chyba śnisz...-odpowiedział Luke.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale niestety ferie się skończyły i trzeba spinać pupę, bo zaczęło się drugie półrocze, a nie wiem jak w Waszych szkołach, ale w mojej jest tak, że po feriach albo jakiejkolwiek przerwie zawalają nas sprawdzianami i kartkówkami plus do tego mam duży projekt z chemii.. ehh. BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE . Były tak miłe, że poprawiły mi humor automatycznie. Wiele do dla mnie znaczy i jeszcze raz dziękuję :) Jak myślicie co będzie dalej? IMAGINY dodam jutro xx
Mam nadzieję, że kolejna część się podoba. Pozdrawiam i nie zapomnijcie zostawić komentarza :) xxxxx

wtorek, 28 stycznia 2014

Ludzie mogą Cię podnosić, ale to Ty musisz ustać.

Luke zaczął się śmiać, a raczej uśmiechać cwaniacko. Był bezczelny. Bałam się go.
-Co szmato ? ! Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? -zapytał tym swoim pewnym głosem patrząc mi prosto w oczy. Do oczu napłynęły mi łzy. Harry stał tuż przed Luke'iem. Obejrzał się za siebie. Popatrzył na mnie. Był wkurzony.  Pewnym krokiem podszedł do chłopaka i szarpnął za bluzkę. Popchnął go. Luke oddał mu tym samym. Harry się wściekł i z całej siły uderzył Luke'a pięścią w twarz. Chłopak ponownie upadł na podłogę. Z nosa leciała mu krew.  Harry stał nad nim .
-Odszczekaj to. -powiedział loczek zaciskając zęby.
-Bo co?- Luke zadrwił  trzymając się za krwawiący nos. Przez chwilę byłam w szoku. Nie wiedziałam co się dzieje. Ocknęłam się.
-Harry!-krzyknęłam podbiegając do chłopaka. Przytuliłam jego ramię. Ten odwrócił się w moją stronę i przytulił mnie mocno.
-Przestań...-szepnęłam wtulając się w jego tors.
-Już dobrze -szepnął.
Luke pozbierał się z ziemi. Z jego nosa nadal leciała krew. Harry musiał mu dosyć mocno przyłożyć.
-To jeszcze nie koniec. Jeszcze mi za to zapłacisz. Oboje mi za to zapłacicie-powiedział na odchodne.
Zaczęłam płakać. Wiedziałam, że to się tak nie skończy. Nie w przypadku Luke'a. On zawsze stawia na swoim i zawsze wygrywa. Nie chcę powtórki z tego co działo się kiedyś. Przed przyjazdem tutaj. Mam nadzieję, że trener mnie nie zauważył, bo nie mam siły na dzisiejszy trening. Nie mam siły na nic.
-Dziękuję -powiedziałam do loczka odrywając się od niego. Ten tylko przyjaźnie się uśmiechnął.
-Chodźmy stąd.-powiedział . Wyszliśmy z lodowiska.
***
Wróciliśmy do domu. Otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka. Ściągnęliśmy buty i weszliśmy do salonu. Jednak nie byliśmy sami.
-Niall!? -zapytał zdziwiony loczek. Blondyn szybko odsunął się od Camilli, którą właśnie całował. Stałam jak wryta. Coś mnie jeszcze zaskoczy w dzisiejszym dniu? NIE! Roxanne nie kracz! Camilla zrobiła się cała czerwona i zaczęła się śmiać. Niall popatrzał na nią i również się uśmiechnął.
-Gówniarzu przestraszyłeś nas! -krzyknął rozbawiony Nialler .
-Nie wątpię -odpowiedział mu Harry.
-I NIE JESTEM GÓWNIARZEM !-dodał rzucając się na kanapę obok dwójki gołąbków.
-Jesteście parą ? Od kiedy?-zapytałam zdziwiona siadając obok speszonej przyjaciółki.
Nialler popatrzał na zegarek.
-Hm... była trzecia? Jak ci powiedziałem, że cię kocham? -popatrzał na Camillę, która właśnie wybuchła śmiechem.
-Ale z ciebie romantyk... -powiedział Harry z sarkazmem.
-Szczęścia kochana-przytuliłam Camillę. Ta uśmiechnęła się.
-A ja? -zapytał Nialler z miną zbitego psa.
-Ty masz Camillę ! -odpowiedziałam patrząc na niego kątem oka na co ten zaśmiał się uroczo przysuwając  do Camilli. Opowiedziałam swojej przyjaciółce i przy okazji podsłuchał to także Nialler o całym zajściu z Luke'iem. Była zszokowana na wieść o tym, że jest tu razem z Jackob'em.
-Na szczęście masz gówniarza do ochrony -wypalił Niall. Harry zaśmiał się ukazując swoje dołeczki i rząd białych zębów, a potem zmierzył go wzrokiem. Pewnie daltego, że nazwał go znowu gówniarzem. Przekręciłam oczami.
-Niall nie żartuj -skarciła go Camilla.
-Ja nie żartuję -odpowiedział znów rozbawiony Nialler.
-Mogę mu trzepnąć w łeb?-zapytałam Camilli oczywiście w żartach. Ta popatrzyła na swojego chłopaka i przytuliła go.
-Nie pozwalam!-powiedziała stanowczo całując go w usta.
-Fuj!- Harry popatrzył na mnie i zaśmiał się.Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni żeby zrobić  wszystkim coś do picia. Byłam tak zajęta swoimi sprawami, Louis'em, że nie zauważyłam iż Camilla i Niall mocno zbliżyli się do siebie. Z szafki wyciągnęłam cztery szklanki i nalałam do nich soku pomarańczowego. Wzięłam do ręki swój telefon i napisałam krótkiego sms'a do moich rodziców.
''Dziękuję''
Nie wiem w sumie za co im dziękowałam, bo to wszystko dzięki Harry'emu. Dzięki niemu mogę tutaj zostać. Wzięłam szklanki z sokiem i zaniosłam do pokoju kładąc je na stoliku.  Usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
-Właściwie czego chce Luke?-zapytał Harry. Popatrzałam na Camillę.
-Kiedyś z nim byłam. Bardzo go kochałam, ale okazał się być dupkiem. Był strasznie zazdrosny o wszystko. W jego przypadku kochać znaczyło krzywdzić, bo stawał się coraz bardziej brutalny. Zerwałam z nim tuż po przyjeździe tutaj . To było jakieś półtora roku temu.  Groził, że coś mi zrobi, że nie pozwoli mi tak po prostu odejść. Powiedział, że mnie znajdzie,ale nie wierzyłam  w to. Do dzisiaj...-odpowiedziałam mniej więcej o co chodzi.
-Ten cały Jack...wie o tym ? że on taki jest-zapytał ponownie loczek.
-Jackob -poprawiłam
-Nie ważne -odpowiedział obojętnie.
-Nie, nie wie o tym. Są najlepszymi przyjaciółmi -odpowiedziałam. Zaskoczył nas dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Camillę.
-No nie pękaj to na pewno nie on -odpowiedziała zabawnym głosem. Mi nie było do śmiechu. Bałam się go. Harry najwidoczniej to wyczuł .
-Lepiej dmuchać na zimne . Ja otworzę -powiedział wstając z kanapy. Ruszył w kierunku drzwi...
_____________________________________________________________
Okej dodaję kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba :) Dziękuję za wszystkie miłe komentarze :) To naprawdę bardzo motywujące. Kolejny rozdział już niebawem . Pozdrawiam x CZYTASZ-KOMENTUJ xxx
JULIA! dodałam już twój imagin z Niall'em :) ALEX ! Twój z Harry'm dodam niebawem x Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za miłe słowa. To naprawdę dużo dla mnie znaczy x

sobota, 25 stycznia 2014

W Twoim przypadku „kochać” znaczyło „krzywdzić”.

Nie mogę uwierzyć własnym oczom. Jackob! Mój dobry kolega z podstawówki i gimnazjum ! Co on tutaj robi. Minęło tyle czasu. Tak dawno go nie widziałam. Stałam jakby ktoś przykleił mnie do ziemi.
-Roxanne to ty?! -zapytał dość wysoki brunet o niebieskich oczach.
-Jackob? -zapytałam . Wolałam się upewnić.
-Tak -odpowiedział entuzjastycznie. Harry stał nieco zdezorientowany.  To tak, zamiast ich ze sobą poznać to ja gadam jak głupia. Zawsze tak mam . Zawsze o wszystkim zapominam.
-To jest Jackob, przyjaciel z dawnych lat -zaśmiałam się. Niewiarygodne. Nic się nie zmienił... no może trochę urósł. Pamiętam jak był niższy ode mnie, a teraz? Teraz to ja patrzę na niego z dołu.
-Harry Styles -przedstawił się brunet wyciągając rękę do Jackoba.
-Zgaduje, że jesteś chłopakiem Roxanne-powiedział uśmiechając się przyjaźnie.
-Nie, to tylko przyjaciel . -odpowiedziałam śmiejąc się.
-No tak -rzekł loczek. Chyba czuł się dosyć nieswojo.
-Co tutaj robisz? -zapytałam . Byłam nadal w szoku.
-Przyjechałem do pracy. Jestem tutaj instruktorem drużyny hokejowej juniorów. -odpowiedział.
-Naprawdę ? Nadal trenuję. Właśnie dlatego tutaj jestem. -oznajmiłam.
-Wiedziałem, że z tego nie zrezygnujesz.Ale nie sądziłem, że cię tutaj zobaczę. Jednak nie żartowałaś. Ja i Luke przyjechaliśmy tutaj żeby uczyć młodych hokeistów. W Polsce teraz ciężko o pracę, a szczególnie o pracę którą się lubi-odpowiedział. Ja się chyba przesłyszałam.
-Luke też tutaj jest?!
-Tak, razem tutaj przyjechaliśmy. Sam bym się nawet nie odważył. -powiedział.
-Przepraszam, że wtrącam... kto to Luke? -zapytał skołowany loczek .
Ja i Jackob popatrzyliśmy na siebie.
-Mój...były...chłopak...-Odpowiedziałam nieco speszona.Tak to o nim zawsze tyle gadałam. To on jest tym cholernym, złym doświadczeniem. Nieszczęśliwą miłością. Chciałam o nim zapomnieć wraz z przyjazdem do Londynu, ale nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę tego drania.
-aa... przepraszam...-zaczął Harry.
-Nie masz za co -wtrąciłam, a zielonooki popatrzył mi w oczy.
-Już zapomniałam -powiedziałam wymuszając uśmiech i spuszczając głowę w dół na swoje buty.
-To my już będziemy iść ... -powiedział loczek.
-Może masz ochotę iść z nami? -Harry spiorunował mnie wzrokiem. Chyba liczył na to, że będziemy sami.
-Nie, muszę wracać ...zaraz mam trening -powiedział widząc niemiły wzrok Harry'ego.
-No jak chcesz.
-Tak... rzeczywiście nam przykro. -powiedział z sarkazmem loczek. Popatrzałam na niego z pogardą.
-No co? -zapytał udając zdziwionego. Jackob tylko się uśmiechnął i poszedł . Oczywiście zostawiając mi swój aktualny numer telefonu.
-Czyś ty do reszty zgłupiał ? -byłam zła na Harry'ego.
-Ale co ja zrobiłem? -udawał głupiego.
-Dlaczego go tak potraktowałeś ?!
-Przecież ja nic nie zrobiłem ! Musiał iść ... -powiedział wymachując rękami.
-Jesteś bezczelny!
-Wiem-zaśmiał się . Co w tym do cholery takiego śmiesznego? Żyję wśród idiotów. A podobno to ja jestem od niego młodsza i powinnam być bardziej dziecinna... dlaczego jestem mądrzejsza? Nic więcej nie odezwałam się na ten temat.  Poszliśmy do restauracji. Zjedliśmy lunch. Dużo rozmawialiśmy. O dziwo obyło się bez sprzeczek. Nawet było bardzo zabawnie. Spojrzałam na zegarek.
-Czas na mnie. Obowiązki wzywają... -powiedziałam wstając z miejsca, a zaraz za mną wstał zielonooki.
-To znaczy? -zapytał wlepiając we mnie wzrok.
-Trening panie Styles.-odpowiedziałam z zabawnym tonem .
-Chyba, że ... idziesz ze mną ? -dodałam.
-Jasne! Ale nie będę już jeździł. Jeszcze ci konkurencji narobię i mnie znienawidzisz-zaśmiał się Harry. Nienawidzę jak się przechwala. Ale ma rację... jeszcze mój trener go polubi i zaproponuje pomoc w turniejach czy coś ... a tego bym nie przeżyła.

Weszliśmy na lodowisko. Było jeszcze trochę czasu.
-Ale tu zimno-powiedział Styles pocierając swoje dłonie. Zatrzymałam się i spojrzałam na chłopaka.
-To lodowisko Styles-odparłam, a ten zaśmiał się.
-Idę po herbatę do automatu. Zaraz wracam -powiedział i ruszył w kierunku kas i krzesełek przy których stały automaty z gorącą herbatą i innymi napojami. Nie przepadałam za nimi.
Stałam z daleka obserwując młodzików trenujących wraz z Jackob'em.
-Znów się spotykamy ! -powiedział znajomy mi głos . Dobiegał tuż zza moich pleców. Nie tylko nie on ! Proszę ! Całe moje ciało przeszyły ciarki. Bałam się. Postanowiłam nie reagować. Jednak to nic nie dało. Poczułam szarpnięcie i zaraz znalazłam się obok ściany, a bardzo blisko mnie znajdował się Luke. Za blisko!
-Mówię do ciebie! Mnie się nie ignoruje ! Już nie pamiętasz! -powiedział zaciskając zęby.
-Zostaw mnie -próbowałam się wyślizgnąć, bez skutku.
-Chyba śnisz słoneczko... -powiedział przyciskając mnie mocniej do ściany. Bałam się. Wiedziałam do czego jest zdolny. To potwór.
-Myślałaś, że jak wyjedziesz do Londynu to cię nie znajdę? Mylisz się! Zawsze się mylisz ! Jesteś naiwna jak małe dziecko! -mówił. Widziałam w jego oczach to co wtedy. Złość, poczucie przewagi.
-Zostaw ją! -krzyknął wściekły Harry, który właśnie zmierzał ku nam ze złością. Chwycił go za bark i odsunął ode mnie. Odsunął to mało powiedziane. Mocno nim szarpnął, a ten upadł na ziemię.
-Wszystko w porządku? -zapytał patrząc mi głęboko w oczy.
-T-tak -wyjąkałam.
-Nie ręczę za siebie! -powiedział zwracając się do zbierającego się z podłogi Luke'a...
____________________________________________________________________________
No dobra to dodaję kolejny rozdział. Bardzo cieszy mnie fakt, że są osoby które to czytają i komentują. Bardzo jestem za to wdzięczna. Ale zauważyłam, że was jest coraz mniej. Nie wiem czy to jest spowodowane tym, że opowiadanie robi się nudne? głupie? czy, że Wam się po prostu nie podoba czy tym, że nie chce się Wam już komentować. Jak mówiłam komentarze są bardzo motywujące. Mam już napisaną kolejną część, ale to od Was zależy czy mam ją dodać czy nie. Zastanawiam się nad zawieszeniem bloga. No bo jaki jest sens pisania opowiadania, które nie ma odbiorców? Według mnie żadne. :(  Jeszcze raz bardzo chciałabym podziękować tym osobom, które komentują każdą część i czytają :) Naprawdę wielkie dzięki xx  Pozdrawiam xx
PS: Piszcie w komentarzach czy chcecie żebym dalej kontynuowała bloga i oczywiście czy rozdział Wam się podoba. xx JULIA! Wiem, że chciałaś imagina z Niall'em :) Dodam go w najbliższym czasie :)

wtorek, 21 stycznia 2014

Harry ! Jesteś wielki !

Patrzyłam na swoje lustrzane odbicie. ''Masz pecha dziewczyno. Pecha jak nikt inny'' -powiedziałam do siebie w myślach.
-Stary jesteś kretynem ! -usłyszałam grobowy głos Harry'ego.
-To nie moja wina. Sam nie jesteś święty! Więc przestań !-powiedział Louis. Czy oni naprawdę sądzą, że ściany są grube w każdym zakątku studia? Postanowiłam wyjść z łazienki. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na tę dwójkę. Od razu skierowali na mnie wzrok.
-Wszystko gra? -zapytałam udając, że nic nie wiem.
-Tak -odpowiedział przyjaźnie Louis.
-Masz zamiar nadal dawać jej złudną nadzieję?!-zbulwersował się zielonooki. Louis popatrzał na niego wzrokiem takim jakby chciał powiedzieć ''zamknij się w końcu!''
-No co taka jest prawda. Jesteś idiotą ! -dorzucił Harry. Zdziwiło mnie zachowanie Harry'ego. Stałam nie wiedząc co mam zrobić, powiedzieć.
-Rozumiem-odezwałam się po krótkiej chwili milczenia. Louis popatrzył na mnie pytająco.
-Rozumiem. Przecież tak łatwo nie da się po prostu przestać kogoś kochać. -uśmiechnęłam się. Louis odetchnął z ulgą. Oczywiście to nie oznaczało, że nie mam mu tego za złe, ale teraz przynajmniej mam pewność, że nic z tego nie będzie i że nigdy naprawdę go nie kochałam. Głupie zauroczenie. Gdybym naprawdę coś do niego czuła z pewnością nie odpuściłabym tak łatwo. Skoro mój przyjaciel jest szczęśliwy to ja chyba też powinnam.
-Jesteście  cholernie  niedojrzali! -odezwał się loczek. Oboje popatrzyliśmy na niego. Ten zaś ukazał swoje dołeczki i rząd białych ząbków. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Weszliśmy z powrotem do studia. Rozglądnęłam się po wielkiej kanapie . Nigdzie nie było Niall'a i Camilli. Spojrzałam na pomieszczenie do nagrywania. Niall siedział obok Camilli i pokazywał jej coś na gitarze. Tak, Camilla i ta jej słabość do gitar ... i chłopców z gitarą.

Wieczorem chłopcy odwieźli nas do domu. To był świetny dzień. Po raz kolejny uświadomiłam sobie jaki talent posiadają chłopcy.
-Przepraszam -szepnął Louis gdy się z nim żegnałam. Nic nie odpowiedziałam tylko uśmiechnęłam się. Weszłam do domu. Pobiegłam na górę. Rzuciłam torebkę na łóżko. Wyleciało z niej parę rzeczy. Między innymi moja komórka, portfel i... kartka? Podeszłam zdziwiona do łóżka. Podniosłam kawałek papieru. Był zgięty na pół. Otworzyłam.
''Nie mieliśmy okazji porozmawiać i lepiej się poznać. Będę po ciebie o 10.00
-Harry. xx ''
Przepraszam co? Odłożyłam papierek na szafkę i poszłam do łazienki. Uznałam to za żart. Przecież to Harry. On nic nie bierze na poważnie. Zaliczyłam wieczorną toaletę i położyłam się do łóżka.

-ROXANNE! ROXANNE DO CHOLERY!-obudził mnie głos... a raczej krzyk mojej przyjaciółki. Zerwałam się z łóżka. Zbiegłam na dół.
-Czego się tak drzesz! -powiedziałam zdenerwowana. Jestem strasznym śpiochem. Nagle moim oczom ukazała się wysoka postać w lokach i szafirowych oczach.
-Harry?! Co ty tutaj robisz?! -Loczek zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Znów byłam w samej bieliźnie. Cholera! Muszę nauczyć się jednej rzeczy . ZAWSZE ZABIERAĆ ZE SOBĄ SZLAFROK, a szczególnie gdy ktoś niespodziewanie zrywa cię z łóżka i chce byś w natychmiastowym tempie zeszła na dół. Harry zaśmiał się. Podszedł bliżej.
-Czyta się karteczki od cichych wielbicieli.-zaśmiał się Styles. Zaraz wyjdę z siebie i stanę obok. Popatrzałam na niego zawieszając ręce na klatce piersiowej.
-Idziesz czy nie? -zapytał już poważnie. Przekręciłam oczami. No w sumie co mi tam . To ostatni dzień w Londynie.
-Okej... -już chciałam ubierać buty kiedy zorientowałam się, że nadal jestem w samej bieliźnie. Harry zaśmiał się.
-Daj mi chwilę, co? -powiedziałam i pobiegłam na górę.
Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne leginsy i białą luźną bluzkę i kremowy dłuższy sweterek. Ubrałam to na siebie po czym zrobiłam lekki makijaż i uczesałam włosy w niedbałego koka. Zabierając ze sobą torebkę zbiegłam na dół.  Nie ma to jak wyrobić się w niecałe dziesięć minut. Wyszliśmy z domu.

-Po co chciałeś się spotkać? -zapytałam . Szliśmy parkiem . Co jakiś czas zatrzymywaliśmy się po to by Harry mógł sobie zrobić zdjęcie z fanami.
-Nic o tobie nie wiem . -odpowiedział.
-A powinieneś coś wiedzieć? -zadałam pytanie ponownie.
-Chciałbym.-powiedział uśmiechając się. Patrzył przed siebie. Na mojej twarzy również zagościł uśmiech.
-Po za tym rozmawiałem z twoimi rodzicami -zaczął. Co on powiedział? Z kim rozmawiał? Nie wierze.
-Pozwolili ci  tutaj zostać. Tobie i Camilli. Pod jednym warunkiem... -powiedział.
-Jakim?
-Co jakiś czas będę cię odwiedzał... No i trochę nakłamałem ...
-Z tym pierwszym nie mam problemu. A co im powiedziałeś?
-Że się w tobie zakochałem i że nie chcę żebyś wyjeżdżała. -odpowiedział.
-Haha to naprawdę niezłe. -odpowiedziałam śmiejąc się.
-I tak po prostu pozwolili? -dodałam.
-Musieli. Powiedziałem, że nigdzie cię nie puszczę! -powiedział śmiejąc się.
-To dlaczego do mnie nie zadzwonili?
-Bo powiedziałem im, że sam ci to powiem. Ty o niczym nie wiedziałaś. Pewnie byś wypaplała i wyszłoby kłamstwo na jaw. -odpowiedział.
-Dziękuję ci Harry! Jesteś wielki! -powiedziałam.
-Należmy mi się chyba coś, co? -popatrzyłam na niego pytająco. Rozłożył ramiona. Przytuliłam go.
-Ała! -krzyknęłam, bo ścisnął mnie zbyt mocno.
-głupek z ciebie ! -powiedziałam śmiejąc się.
-Roxanne? -usłyszałam za sobą męski głos. Odwróciłam się . Nie mogłam uwierzyć własnym oczom...
___________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;) CZYTASZ-KOMENTUJ ! xx
W piątek zlot w Rybniku! Już nie mogę się doczekać ! Będzie fajnie! Chciałabym poznać wasze opinie na temat opowiadania. Więc napiszcie czy podoba wam się czy nie :) Liczę na szczere komentarze. Co do komentarzy BARDZO ZA NIE DZIĘKUJĘ ! To cholernie motywuje ! Jeszcze raz bardzo bardzo dziękuję !  CO DO TEGO IMAGINA ! WSTAWIĘ GO JUTRO !
                                                   http://breathxx.blogspot.com/
                                                  http://miloscdoonedirection.blogspot.com/

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Patrz na oczy. One mówią wszystko.

Nie wierzę w to, po prostu nie wierzę. On i łyżwy? Czym jeszcze mnie zaskoczy.
-GOOL ! HA! -krzyknęłam unosząc kij ku górze. Krążek wleciał prosto do bramki. Trudno było nazwać to prawdziwą grą, ponieważ rywalizacja toczyła się jeden na jednego i trwała tylko jedną tercję, która w dodatku trwała dziesięć minut, a nie dwadzieścia, ale muszę przyznać, że zabawa była przednia. Zwłaszcza wtedy gdy Harry wylądował w bramce.
-Miałaś farta... -odpowiedział loczek . Uśmiechnęłam się. Naprawdę miło się z nim rywalizowało. Nie wiedziałam, że potrafi tak dobrze jeździć. Myślałam, że jak wyjdzie na lód będę musiała uważać żeby nie zrobić mu krzywdy. Ale jak widać chyba się pomyliłam. Jazda na łyżwach nie była mu wcale obca, wręcz przeciwnie.
Podjechałam bliżej loczka.
-Zapamiętaj to sobie. Ja nigdy nie przegrywam ! -powiedziałam patrząc z pełną powagą prosto w jego szafirowe oczy. Harry uśmiechnął się. Odjechałam w kierunku Camilli. Ta nadal była w szoku. Z resztą nie tylko ona. Połowa mojej drużyny, trener a na koniec jeszcze czwórka chłopaków z zespołu. Trening powoli dobiegał końca.  Harry ściągnął kask i poszedł do szatni. Oczywiście męskiej. Odwróciłam się w jego stronę tak jak i on popatrzał w moją.
Po lodowisku rozszedł się dźwięk gwizdka.  Trening właśnie dobiegł do końca. Wszystkie udałyśmy się do szatni.
Gdy wyszłyśmy na świeże powietrze zobaczyłyśmy całą piątkę obok samochodu Harry'ego.
-No to jak macie ochotę z nami jechać? -zapytał Nialler patrząc cały czas w kierunku Camilli.
-Jasne -odpowiedziała moja przyjaciółka równie nie spuszczając z niego wzroku nawet na sekundę. Było to dziwne.
-EEj zaraz! Zanim gdzieś pojedziemy to powiedzcie dokąd-zaśmiałam się .
-Do studia, będziecie mogły jako pierwsze posłuchać naszych piosenek z nowej płyty. -powiedział Niall. Skierowałam wzrok na Louis'a. Ten tylko wzruszył ramionami i otworzył mi drzwi do auta.
-Będziecie miały ten zaszczyt ! -powiedział Harry . Pokręciłam głową. Zaszczyt... Ten to ma wysokie mniemanie o sobie.
Dojechałyśmy do studia wraz z chłopakami. Przed nim stało mnóstwo fotoreporterów. Musieliśmy ich jakoś ominąć więc weszliśmy tylnim wejściem. W środku znajdowało się pełno płyt, dyplomów, nagród. Zupełnie tak jak to sobie wyobrażałam jadąc tutaj.  Chłopcy weszli do niedużego pomieszczenia w którym znajdowały się także instrumenty. Pokój był w kształcie dużego prostokąta podzielonego na dwie  części które przedzielała szyba. Niall od razu chwycił za gitarę. Ja wraz z Camillą siedziałyśmy na ogromnej, białej kanapie za szybą. Przed nami siedział mężczyzna zajmujący się dźwiękiem. Chłopcy uprzedzili nas, że ten człowiek zazwyczaj nigdy się nie odzywa.  Chłopcy zaczęli śpiewać. Są naprawdę niesamowicie utalentowani. Wszyscy mają tak różne głosy, a gdy śpiewają razem wszystkie te pięć różnych głosów łączą się w jeden. Zostali idealnie dobrani. Szczególnie spodobała mi się ostatnia piosenka. Dawała dużo do myślenia.
Louis:
''I see what it's like
I see what it's like for day and night
Never together
Cause they see the things in a different light
Like us
But they never tried like us
Harry:
You and I
We don't wanna be like them
We can make it 'till the end
Nothing can come between
You and I
Not even the Gods above
Can seperate the two of us.,,

Chłopcy wyszli do nas. Louis usiadł obok mnie. Uśmiechnęłam się.
- I jak wam się podobają? -zapytał brunet siedzący obok mnie.
-Są naprawdę świetne!-odpowiedziałam entuzjastycznie.
-Wiemy to! -zaśmiał się loczek rzucając swoją osobą na kanapę i spadając prosto obok mnie.
-Jesteś bardzo skromny Styles.-odparła Camilla.
-Ależ wiem! -odpowiedział.
-Stary ogarnij się !-powiedział Louis już nieco znudzony zachowaniem swojego przyjaciela. Mówiąc to położył rękę na moim ramieniu. Harry usiadł już jak na człowieka przystało. Hmm... człowieka. Nagle do pokoju w którym przebywaliśmy wparował Paul, menadżer chłopców.
-Louis Eleanor przyszła. Czeka na korytarzu.-powiedział i znów wyszedł. Louis popatrzał na mnie. Wstał i wyszedł z pomieszczenia. Zapadła dziwna cisza. Jej chyba naprawdę zależy na Louis'ie . Powinnam być chyba zazdrosna, albo coś, ale nie tak nie jest. Nie jesteśmy razem oficjalnie, ale spotykamy się. Może to po prostu tylko przyjaźń? Nie wiem już co czuję.
-Przepraszam, Hazz gdzie tu jest łazienka? -postanowiłam trochę się ogarnąć.
-Zaraz na przeciwko.-odpowiedział. Wstałam i wyszłam. Pociągnęłam za klamkę . Nagle zauważyłam długowłosą brunetkę w towarzystwie Louis'a. Nie wyglądali na pokłóconych. Wręcz przeciwnie. Na zakochanych. Obejmowali się. Louis patrzał na nią. Patrzał na nią inaczej niż na mnie. Nagle spojrzał na mnie. Otworzyłam drzwi i weszłam do łazienki.
__________________________________________________________________________
Wiem, wiem znów nie dodaję na czas, ale musicie mi to wybaczyć :< Dziękuję za komentarze <3 Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba! CZYTASZ-KOMENTUJ xx
Już niebawem dodam kolejny :))
WERA! Wiem, że chciałaś imagina z Harry'm . Pamiętam o tym :) Na razie brak weny by go napisać. Nie chcę by był banalny. Nie zapomniałam o nim. Napiszę go w najbliższym czasie :) Pozdrawiam x

piątek, 10 stycznia 2014

...chociaż droga każdego człowieka jest inna, zawsze istnieje pewien punkt, w którym wszystkie się zbiegają...

Nie mogę uwierzyć. Nie rozumiem tego to do mnie mówią. Nie chcę tego rozumieć. Zabierają mi marzenia, przyjaciół. Z resztą nie tylko mi. Przecież Camilla też była tu pod opieką mojego dziadka. A teraz? Co ze sportem? Co ze szkołą ? Znajomymi, Louisem? Mam to wszystko zostawić i po prostu wyjechać ? Dlaczego nie mogę być o rok starsza? Dlaczego? Mogłabym decydować już sama o własnym życiu. Mogłabym tu zostać. Poddałam się. Przecież nie mogłam nic zrobić. Wiem, że nigdy im tego nie wybaczę. Skończę osiemnaście lat to i tak wyjadę . Na zawsze! Jak moja matka mogła osądzić mnie o śmierć dziadka?! Przecież też go kochałam! Nadal mi z tym faktem trudno, że go już nie ma, że odszedł. To on dbał o mnie jak nikt inny!
-Muszę iść na trening...-powiedziałam już spokojna, odrywając się od mojego przyjaciela. ,,Wygraliście'' -pomyślałam mierząc ich wzrokiem.
-Pamiętaj po jutrze jedziesz z nami! -powiedziała zdenerwowana matka. Nie zważając na ich słowa pobiegłam na górę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Usłyszałam ciche pukanie.
-Mogę wejść? -usłyszałam głos Camilli, która pomału weszła do pokoju.
-Tak ... -powiedziałam ocierając łzy.
Camilla usiadła obok mnie.
-Chyba jednak nasze marzenie się nie spełni. -powiedziałam zdołowana.
Camilla przytuliła mnie do siebie.
-Nie przejmuj się nimi. Z rodzicami zawsze są problemy-powiedziała zabawnie by rozluźnić trochę napiętą atmosferę. Zaśmiałam się.
-A gdzie Louis? -zapytałam .
-Poszedł . -odpowiedziała krótko.

•NA TRENINGU•
Uderzyłam z całej siły w krążek. Dopiero teraz mogłam porządnie odreagować. Małe, czarne kółeczko odbiło się z hukiem od bandy.
-Clouster! Masz celować do bramki, a nie w bandy! -wydarł się trener. W tym momencie jego też miałam ochotę zabić. Miałam ochotę posiekać każdego kto stanie mi na drodze. Wzięłam kolejny krążek i znów uderzyłam z całej siły tym razem do bramki.
-Zadowolony?! -krzyknęłam.
-Teraz owszem ! -odpowiedział.
-Hej ! -usłyszałam znajomy głos dobiegający gdzieś z trybun. Zobaczyłam piątkę chłopców. Uśmiechnęłam się. Zeszłam na chwilę z tafli. Louis i reszta zeszli do mnie.
- Co wy tutaj robicie?-zapytałam .
-Po treningu idziecie z nami! -powiedział loczek.
-Dokładnie-potwierdził Louis. Postanowiłam nie protestować. I tak wiem, że nie wygrałabym z nimi.
-Clouster! Nie flirtuj! Na to masz czas po treningu! Na tafle ! Ale już ! -krzyczał trener. Zrobiłam się czerwona. Ja go kiedyś zabiję. -pomyślałam.
-Dzień dobry! -krzyknął Harry machając mojemu trenerowi. Po czym cała drużyna popatrzała w naszym kierunku.
-Jeszcze będziesz tego żałował . -odpowiedziałam śmiejąc się .
-Dlaczego? -zapytał zielonooki .
-Zobaczysz-odpowiedziałam i popatrzałam w kierunku trenera, który zmierzał w naszym kierunku.
Po kilku chwilach stanął obok naszej szóstki.
-Pan Styles tak? -zapytał.
-Owszem -powiedział loczek spoglądając na mnie.
-Słyszałem o was ... One Direction, tak? -zadał znów pytanie.
-Cała piątka -wtrącił Zayn.
-Jesteście naprawdę dobrzy -powiedział trener. Wiedziałam, że coś knuje.
-Dziękujemy-odpowiedzieli chórem.
-Może jeden z was chciałby się sprawdzić na lodowisku? Tak na dzisiaj -powiedział trener.
-Harry będzie najlepszy! -zaproponował Louis wypychając loczka bliżej trenera.
-Ja... ja nie potrafię jeździć! -protestował loczek.
-Nie dramatyzuj stary, dasz radę ! -próbował powstrzymać śmiech Nialler, klepiąc Harry'ego w plecy. Widziałam skołowanie zielonookiego. Widocznie trochę się bał.  Trener popchnął go w stronę męskiej szatni.
-Nie dawaj mu forów, jasne! -powiedział Louis. Puściłam oczko do bruneta na znak, że przyjęłam do wiadomości. Weszłam na lód.
Po chwil zobaczyłam sylwetkę Harry'ego przed wejściem na taflę. Jego barki były jeszcze bardziej szerokie niż normalnie. Całkiem nieźle wyglądał w tych wszystkich ochraniaczach i stroju. Podjechałam do niego.
-No i jak? -zapytałam uśmiechając się.
-To jest cięższe niż myślałem -zaśmiał się.
-No chodź -powiedziałam. Wszedł na lód. Śmiesznie się po nim poruszał. Popatrzałam na trybuny gdzie znajdowała się pozostała czwórka. Pękali ze śmiechu. Nie dziwię się. Było to bardzo zabawne. Harry popatrzał na mnie kątem oka po czym wywrócił się i pociągnął mnie za sobą.
Zaczęłam się śmiać.
-Ze mnie się śmiejesz? -zapytał Harry.
-A jak myślisz? -nie mogłam wytrzymać. Położyłam się na lodzie i zakryłam twarz rękoma. Gdy je odsłoniłam Harry'ego nie było obok mnie. Rozejrzałam się nieco przestraszona . Znalazłam. Harry właśnie okrążał bramkę z niezwykła szybkością. Wstałam z tafli. Podjechał hamując tak, że miałam na twarzy pełno śniegu. Znów popatrzałam na trybuny gdzie chłopcy siedzieli patrząc na Harry'ego z wytrzeszczonymi oczami.
-Jak ty? -nie mogłam dokończyć, bo byłam strasznie zdziwiona.
Harry zaczął się śmiać.
-Zaskoczona? -zapytał .
-Trochę... -zaraz co ja wygaduję. Mało mi szczęka nie opadła, a oczy nie wyleciały z orbit. To był dla mnie szok.
-Grasz czy wymiękasz panno Clouster?-powiedział zadziornie Harry łapiąc za kij hokejowy.
-Ja nigdy nie wymiękam -powiedziałam.

CDN...
_____________________________________________________________________
Rozdział krótki, ale jest. Znów nie mam za dużo czasu by móc pisać, ale oczywiście nie przestanę. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Wasze komentarze są niezwykle motywujące. Bardzo się cieszę, że jest ich aż tyle :) Bardzo bardzo Wam za to dziękuję. Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać i komentować :) Jutro dodam kolejną część. Pozdrawiam xx


środa, 1 stycznia 2014

''Nigdzie nie jadę ! ''

-Nieważne. Ja już chyba sama nie wiem co czuję. –odpowiedziałam sięgając po kubek z gorącą herbatą malinową. Taką jaką lubimy najbardziej.
-To znaczy? –zapytała.
-Ehh nieważne. Już późno, jutro mamy wykłady. Trzeba wcześnie wstać. –Wybrnęłam jakoś z pytania. Upiłam kilka łyków gorącej cieczy i wstałam. Skierowałam się do kuchni. Umyłam kubek i poszłam na górę do swojego pokoju. Wchodząc po schodach rzuciłam tylko ciche dobranoc mojej przyjaciółce, która odpowiedziała mi tym samym. Weszłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę i już byłam jedną nogą w łazience, gdy nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu. Stał na drewnianej komodzie. Położyłam ubranie na łóżku i podeszłam do komody. Wzięłam telefon i popatrzałam na wyświetlacz. Louis przysłał sms’a. Otworzyłam wiadomość.
‘’Dobranoc.
-Louis xx ‘’ –przeczytałam. Uśmiechnęłam się sama do siebie. To naprawdę miłe. Odłożyłam telefon z powrotem na komodę. Poszłam zaliczyć wieczorną toaletę.
 
Rano obudził mnie dźwięk budzika. Zerwałam się z łóżka. Zakręciło mi się trochę w głowie więc z powrotem na nie usiadłam.   Po jakimś czasie wstałam i poszłam się szykować do szkoły.
Po godzinie byłam już gotowa. Wzięłam torbę i wyszłam z pokoju.
-ROXANNEE! –usłyszałam krzyk przyjaciółki
-No idę ! –powiedziałam zbiegając ze schodów. Takie porozumiewanie się to u nas codzienność. Wyszłyśmy kierując się w stronę uczelni.
 
Wykłady wyjątkowo strasznie się ciągnęły.  Camilla zamiast robić notatki bazgroliła coś na papierze. Oczywiście nic mądrego. Najłatwiejszy sposób by trochę się pośmiać. Wyciągnęłam swój telefon by sprawdzić która godzina. Do końca zostało piętnaście minut.
-Nie wytrzymam-szepnęłam do Camilli.
-Nie ty jedna-powiedziała pokazując palcem na śpiącego Damon’a i już prawie przysypiającego Christiana.  Zachichotałam, a profesor skierował na mnie wzrok wzmacniając głos. To znak bym przestała gadać.  Od razu się uciszyłam. Dokładnie piętnaście minut później zadzwonił dzwonek. Damon i Christian nadal spali. Widocznie nawet dzwonek nie zdołał ich obudzić. Podeszłyśmy do nich.
-Te śpiące królewny! Pobudka !-szturchnęła chłopców Camilla. Ja zaś zaczęłam się śmiać.
-YYy co? –ocknął się Damon, a zaraz za nim Christian.
-No no chłopcy. Widzę, że wykład bardzo was zaciekawił. –zwrócił się do nich profesor zbierający swoje notatki z biurka.
-Tak panie profesorze –odpowiedział Damon.
-Był bardzo ciekawy –odezwał się Christian.
-Tak ? –podszedł bliżej nich poprawiając okulary na nosie.
-A o czym był ? –dodał pytając.
Chłopcy popatrzeli na siebie. Byli nieco zdezorientowani.
-No te oo tym … no.. –zaczął Damon.
-Właśnie o i o tym… -dodał zmieszany Christian.
-Tak myślałem. –powiedział profesor zabierając swoje notatki i wychodząc z sali. Ja wraz z Camillą zaczęłyśmy się śmiać. 
-Dobra… chodźcie śpiące królewny. Proponuję kawę, tak dla orzeźwienia-zaproponowała Camilla. O tak to bardzo dobry pomysł, po za tą kawą. Nie lubię kawy. Było już po dzwonku. Na korytarzu powoli robiło się cicho. Wszyscy wyszliśmy kierując się do drzwi wyjściowych. Ja i moja przyjaciółka nadal nabijałyśmy się z Damon’ a i Christiana.
-Tak słodko spaliście … -powiedziała Camilla wychodząc z sali w której odbywały się wcześniej wykłady.
-O tak jak dwa niemowlaki. –dopowiedziałam.
Spojrzałam w lewo. Moim oczom ukazał się siedzący na podłodze brunet o szaro-niebieskich oczach. To Louis . Po jego twarzy można było wywnioskować, że siedzi tu jaką dobrą chwilę i najwyraźniej się nudzi.
-Lou? –byłam zdziwiona.
-Roxanne ! Nareszcie –powiedział wstając z podłogi i otrzepując tyłek. Tak, nasza uczelnia nie należała do najczystszych.
-Co ty tutaj robisz? –zapytałam posyłając mu promienny uśmiech.
-Czekałem aż skończysz zajęcia –odpowiedział patrząc prosto w moje oczy.
-Ale po co? –zaśmiałam się.
-Myślałem, że będziesz miała ochotę na jakiś miły spacer-powiedział uroczo się uśmiechając. Popatrzałam za siebie na resztę grupy.
-Nie spoko idź ! Przecież to tylko jedna głupia kawa, której i tak nie lubisz . Louis ważniejszy. A my widzimy się na treningu –powiedziała Camilla przyjacielsko się uśmiechając. Odwzajemniłam to tym samym.
-To jak masz ochotę? –zapytał Louis .
-Jasne –odpowiedziałam.
-To chodźmy –powiedział chwytając mnie za dłoń.
Zrobiliśmy parę kroków po czym usłyszałam za sobą głos Camilli.
-Tylko dzieci nie naróbcie! Nie będę ich bawić. –zrobiłam się czerwona. Louis’a najwidoczniej to rozbawiło, bo nie potrafił pohamować śmiechu. Wiedziałam, że coś odwali. Haha kocham ją –pomyślałam.
-Spokojna twoja rozczochrana-krzyknął do niej Louis. Wyszliśmy ze szkoły. Przed nią stało kilka czarnych wozów wypchanych ludźmi z aparatami. Którzy na widok nas od razu wybiegli z pojazdów i skierowali się ku nam.
-Cholera jasna! –rzucił do siebie Louis. No tak. Zapomniałam, że to nie są zwykli chłopcy. To najbardziej znany boy band na świecie. Po chwili wokół nas zgromadziła się spora grupka paparazzi. Louis chwycił mocniej za moją dłoń i próbował przedrzeć się przez wścibskich reporterów.
Zadawano nam mnóstwo pytań typu:
‘’Louis kto to jest?’’
‘’ to twoja nowa dziewczyna?’’
‘’co z Eleanor?’’
‘’Od kiedy się spotykacie’’
I naprawdę mnóstwo innych pytań. Byłam przerażona. Nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. Louis nie odpowiedział na żadne z tych idiotycznych pytań. Reporterzy nadal szli za nami. Louis odwrócił się za siebie po czym krzyknął .
-Biegnij! –nadal trzymał mnie za rękę. To naprawdę było bardzo zabawne. Przynajmniej z tej strony. Uciekaliśmy, a ci ludzie nadal za nami biegli. Kilka przecznic dalej odpuścili. Stanęliśmy. Louis puścił mnie po czym położył dłonie na swoje kolana. Był zmachany z resztą ja też.
-No to masz trening przed treningiem Rox –powiedział próbując uregulować oddech.
-A co tam trochę wzmocnię kondycję-powiedziałam również wyrównując oddech i śmiejąc się. Co nie współgrało ze sobą. Louis też zaczął się śmiać.
-Słuchaj, może odpuścimy sobie ten spacer i po prostu zaproszę cię na kawę. Niedaleko jest kawiarnia. –powiedział wyprostowując się.
-No w sumie przebiegliśmy prawie maraton. Ale nie lubię kawy –odpowiedziałam.
-No to herbatę –zaproponował brunet.
-Zgoda. –oboje poszliśmy do kawiarenki.
Weszliśmy do środka. Spędziliśmy naprawdę fajne chwile. Dużo mi o sobie opowiedział, ale też ja opowiedziałam mu o sobie. Mówił mi jak było z Eleanor i o jego innych związkach. Otworzyłam się. Przekonał mnie do siebie w stu procentach. Więc opowiedziałam mu o swoich związkach.

Robiło się dosyć późno. Louis zaproponował, że odprowadzi mnie pod dom. Szliśmy za rękę. Tak po przyjacielsku. Przecież nie każdy taki gest musi sugerować, że jesteśmy parą.  Byliśmy już prawie pod moim domem. Moją uwagę przykuł samochód z polską rejestracją.
-Chyba macie gości z zagranicy. –powiedział brunet .
Od razu pomyślałam o rodzicach. Cholera ! Dlaczego teraz?!
-To mogą być moi rodzice –powiedziałam zatrzymując się. Lou popatrzał na mnie z poważną miną .
-Powiedziałaś im o dziadku? –zapytał.
-Miałam to zrobić później. Nie sądziłam, że przyjadą. –byłam wystraszona. W każdej chwili mogą mnie stąd zabrać z powrotem do Wrocławia.
-Mam wejść z tobą ? –zapytał przybliżając się do mnie i obejmując. Nic nie odpowiedziałam. Ruszyliśmy. Przed drzwiami zatrzymałam się jeszcze na chwilę i odwróciłam w stronę Lou.
-Nie chcę stąd wyjeżdżać-powiedziałam szeptem. Byłam bliska płaczu.
-Coś wymyślimy. –powiedział dodając mi otuchy. Weszliśmy do środka. W salonie siedziała Camilla. Przeczucie mnie nie myliło . Wraz z nią siedzieli też tam moi rodzice. Skierowali wzrok na naszą dwójkę.
-Mamo? –udałam zaskoczoną.
-Dlaczego nam nie powiedziałaś ?! –od razu zaczęła moja mama.
-Miałam to zrobić, ale…- nie dokończyłam, bo przerwał mi mój ojciec.
-Ale co?! Kiedy miałaś zamiar nam to powiedzieć?! Czy w ogóle miałaś taki zamiar!?
-Tak, ale bałam się, że będę musiała wracać. –powiedziałam przez płacz. Poczułam dłoń Louis’a na swojej.
-No i dobrze. Bo wracasz razem z nami do Polski. Po jutrze mamy samolot. –powiedział zdenerwowany tata.
-Jak wy sobie to wyobrażacie do cholery!? Mam rzucić wszystko to co tutaj mam i wracać z wami ?!-nerwy mi puściły i zaczęłam krzyczeć, a do tego jeszcze płakać.
-Spokojnie-szepnął Louis.
-Puściliśmy cię tutaj ze względu na to, że będziesz pod dobrą opieką. Ty nawet dziadkiem nie potrafiłaś się zająć! Popatrz do czego doprowadziłaś !-krzyczała moja rodzicielka.
Jak ona mogła tak powiedzieć. No jak? Uważa, że to moja wina, że dziadek umarł? Przecież go nie zabiłam. 
-To nie jej wina…- odezwała się Camilla
-Jak to nie?! Gdyby się nim zajęła jak należy to może żyłby do dziś! Ale nie!! Oczywiście!! Wolała imprezować i szlajać się z chłopakami!! Tylko to jej w głowie!! –krzyczała moja matka.
Nic się nie odzywałam. Na chwilę obecną stać mnie jedynie było na płacz.
-Żałuję, że cię… -próbowała coś powiedzieć, ale nie mogła dokończyć, bo mój ojciec skarcił ją wzrokiem.
-No dokończ!- powiedziałam podniesionym tonem.
-Po jutrze lecisz z nami do Wrocławia. –powiedziała już trochę spokojniej.
-Nigdzie nie jadę !!! –krzyczałam.
-Nie tym tonem ! Bez dyskusji. –powiedział tata. Louis przytulił mnie. Dobrze, że był obok. Dobrze, że była tam Camilla. Nie wiem co bym bez nich zrobiła.
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) CZYTASZ-KOMENTUJ XX
Bardzo dziękuję za komentarze! To naprawdę wiele dla mnie znaczy :)
Już niebawem dodam następną część :)  Szczęśliwego Nowego Roku Wam życzę :)