-Louis .. ja..-wydusiłam z siebie.
-Daj spokój. Nic nie mów. Rozumiem. -uśmiechnął się. Byłam trochę zdezorientowana. Zapadła niezręczna cisza. Louis patrzał w podłogę.
-No to jak idziesz na dół ? -przerwał milczenie brunet.
Spojrzałam na niego. A on popatrzał znów w moje oczy. Wymiękłam. Spojrzałam na podłogę.
-Zaraz do was zejdę. -powiedziałam nie podnosząc wzroku.
Nic nie odpowiedział wyszedł z pokoju zostawiając uchylone drzwi jak były. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Postanowiłam zejść na dół do reszty .
Zeszłam po schodach i moim oczom ukazała się grupka osób. Od razu skierowali wzrok na moją osobę. W tym także Louis. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił to tym samym.
-Wiem, że to nie jest najlepsza chwila na takie uwagi, ale czy my o czymś nie wiemy?-zapytał Liam spoglądając podejrzliwie na Tomlinsona. Ten zaś kątem oka popatrzał na niego.
-Nie Liam, wiesz o wszystkim -powiedziałam.
Camilla podniosła głowę i popatrzała na mnie. Czułam się jakbym właśnie została prześwietlona rentgenem czy coś w tym rodzaju. Przed nią nic nie mogłam ukryć. Zawsze wiedziała o wszystkim pierwsza i zawsze mogłam liczyć na jej pomoc w każdej sytuacji.
Chłopcy zostali z nami do wieczora. Około godziny dwudziestej drugiej wyszli. Zostałam sama z Camillą.
Porozmawiałyśmy o całej sytuacji z dziadkiem.
-Damy sobie radę . Pamiętasz? Wyjazd do Londynu był naszym marzeniem . Nie zrezygnuje z tego, nie wiem jak ty. Ale jestem pewna, że twój dziadek by tego nie chciał. Wiedział ile znaczy dla nas hokej. Co jak co, ale on wiedział to najlepiej. Poradzimy sobie. -powiedziała przytulając mnie do siebie. Jednak ja to wiedziałam. Nie zrezygnuje z całej tej przygody. Wiem, że będzie ciężko. Wiem, ale nie poddam się. Nie teraz. Pewnie gdyby nie hokej i nie to, że poznałam tutaj fantastyczne osoby to wyjechałabym stąd z powrotem do Polski. Do tego nudnego Wrocławia i zaczęłabym tam wszystko od początku. Ale za wiele mnie tutaj trzyma. Miejmy tylko nadzieję, że rodzice pozwolą mi tutaj zostać. Bo jakby nie patrzeć mam siedemnaście lat i oni decydują za mnie i biorą za mnie odpowiedzialność. Bałam się .
-Wiem, zostaję .-powiedziałam pewnym głosem wpatrując się w kubek herbaty stojącej na stoliku na przeciwko nas.
-Czujesz coś do Louis'a? -zapytała. Natychmiastowo wyrwało mnie to z zamyślenia. Popatrzałam na moją przyjaciółkę.
-Czyś ty zgłupiała ! Mówiłam ci . Nigdy więcej nie chcę się zakochać. Nigdy. -powiedziałam lekko podniesionym głosem. Camilla zaśmiała się. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy więcej się nie zakocham. Że zostanę sama do końca. Że będę wiecznie imprezować i bawić się w najlepsze. Żadnych stałych związków. Ale... chyba sama powoli przestaję w to wierzyć.
-Znam cię Roxanne. -odpowiedziała triumfalnie. Wiedziała, że ma rację. Ale ja i tak zapierałam się rekami i nogami. Wypierałam się jak tylko mogłam.
-Wiesz, że nawet dziadek powiedział, że to fajny chłopak. -powiedziała.
-Jesteś okropna. -zaśmiałam się
-A jednak! -krzyknęła. Pokręciłam głową na znak niedowierzania.
___________________________________________________________________________
Rozdział krótki, ale jest. Mam nadzieję, że się podoba. Chciałam dodać coś przed Nowym Rokiem . Kolejny rozdział ( już dłuższy) pojawi się w styczniu.CZYTASZ-KOMENTUJ. XX Skoro są święta to i życzenia, nie? A więc.
Dużo miłości i ciepła w tym szczególnym dniu. Dużo prezentów pod choinką. Spełnienia najskrytszych marzeń i dążenia do spełnienia postawionych przez siebie celów, a przede wszystkim dużo zdrowia i uśmiechu na twarzy. Żeby nadchodzący rok był jeszcze lepszy od tego. Żebyście spędzili te święta w gronie swoich najbliższych i przyjaciół.
~Roxanne xx
Chciałam Wam strasznie podziękować za 11 obserwatorów i tyle komentarzy ! To naprawdę dla mnie wiele! Dziękuję ! xx
Ehh nigdy nie byłam dobra w składaniu życzeń no, ale cóż.
I jeszcze jedno...
Wiem, że tego nigdy nie przeczytasz, ale WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LOUIS !
-,,Wanna be a teenager forever!''