sobota, 21 września 2013

Park, piłka nożna i nauka gry . Cz. 1

Louis poszedł . Otworzyłam drzwi do domu. Było ciemno. Pewnie dziadek już spał. No nie dziwię się było grubo po pierwszej w nocy. Jezus jutro szkoła-pomyślałam . Nie wstanę. Mam problem ze wstawaniem od tak po prostu w normalne dni, a co dopiero teraz. Zanim się ogarnę i przebiorę będzie już pewnie druga. Czyli zostaje mi jakieś cztery godziny snu. Pięknie Clouster !-znów przeszły moją głowę myśli. Weszłam do środka i pocichł poczłapałam na górę do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zapaliłam światło. Rzuciłam torebkę na komodę stojącą przy szafie i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż i wzięłam gorącą kąpiel, umyłam zęby. Przebrałam się w piżamę i wyszłam z łazienki. Usiadłam na łóżku. Wzięłam do ręki telefon i popatrzałam na godzinę . Druga w nocy-westchnęłam . Zaraz, a gdzie do cholery jest Camill. Postanowiłam, że zadzwonię do przyjaciółki.  Wybrałam numer Camill. Cholera . Nie odbiera. Nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Wyszłam szybko z pokoju porywając za sobą szlafrok i zakładając go zbiegłam po schodach. Do domu weszła Camill. Kamień spadł mi z serca.
-Co tak wcześnie wyszłaś? –zapytała ściągając po cichu buty . Mówiła szeptem.
-Nie miałam ochoty dalej tam być –odpowiedziałam równie cicho. Camill pokręciła głową.
-Jesteś nieodpowiedzialna. –rzekła podnosząc się z ziemi.
-Co masz na myśli?- zapytałam zdziwiona.
-Wyszłaś sama i wracałaś tak o w środku nocy. Wiesz ilu tu jest… -zaczęła.
-Nie byłam sama okej.-przerwałam jej.  Camill zrobiła wielkie oczy i popatrzała na mnie.
-To z kim wracałaś ?
- Z nowo poznanym znajomym. –odpowiedziałam .
-Harry?- zgadywała.
-Nawet nie gadaj mi o tym dziecku. –powiedziałam z oburzeniem .
-Dlaczego dziecku ? –nadal nie mogła zrozumieć o co chodzi.
-Bo tak się zachowuje. Jest wredny-rzuciłam.
-Coś ci powiedział ? –zadała kolejne pytanie.
-Nie mnie … -powiedziałam niepewnie.
-To o co chodzi? Wal do sedna, a nie owijasz w bawełnę!- lekko się zdenerwowała.
-Louis’owi. Strasznie go potraktował…- opowiedziałam jej o wszystkim. Camill nie mogła w to uwierzyć.
-Zawsze myślałam, że Harry jest bardzo uprzejmy i w ogóle . –mówiła Cam.
-Chyba tak naprawdę nie znamy naszych idoli. –powiedziałam nieco przybitym głosem.
-Chyba jednak nie. –dodała.
-Poczekaj ! W ciągu zaledwie dwóch dni poznajesz dwójkę chłopaków z One Direction ? Wow. –powiedziała zabawnym głosem. Nagle dostałam sms’a. To Louis.
‘’Przepraszam, że o tej porze, ale chciałem tylko zapytać co jutro robisz . Jeśli nie masz nic w planach to zapraszam o 17.00 do parku. Gramy z chłopakami mecz w nogę . A potem idziemy na kawę . Dasz się zaprosić ? Weź kogoś i przyjdźcie.
-Louis J’’
Popatrzałam na wyświetlacz.
-Camill . Idziemy jutro do parku? –zapytałam.
-Po co?
-A tak połazić i pogadać –powiedziałam . Postanowiłam jej o niczym nie mówić. Dlaczego? Bo zanim staje się taka odważna jaka to zwykle jest to strasznie panikuje. Najlepiej postawić ją przed faktem.
-No okej .-odpowiedziała.
Następnego dnia. A w sumie tego samego tyle że kilka godzin później. Zadzwonił budzik. Wyłączyłam go.  Nienawidzę swojego życia. Zawszę powtarzam sobie: Położę się wcześniej spać, a rano wstanę wyspana. Pomińmy fakt, że właśnie w  te dni co przeważnie tak mówię trafiają się jakieś imprezy, wypady i inne duperele po których wracam do domu gdzieś w środku nocy, a kładę się spać jeszcze później. Rano chodzę jak jakieś zombie próbując się ogarnąć.
Po porannej rutynie ja i Camill poszłyśmy na uczelnię.

PO PRZEDOSTANIEJ LEKCJI:
Jeszcze tylko jedna lekcja i koniec. Całe szczęście. Mam już dość. Chcę do domu. Jeszcze dzisiaj umówiłyśmy się z Lou do parku. Hmm… w sumie to wrobiłam Camill. Jestem ciekawa jej reakcji.
W pewnym momencie podeszli do nas dwaj blondyni. Tak to Cristian i Damon.
-To jak dziewczęta, gdzie dzisiaj lecimy po szkole? –rzucił Cristian.
-My mamy już palny. –odpowiedziała szybko.
-Miałyśmy iść do parku. Idziecie z nami? –dodała pytając moja przyjaciółka. Cholera tylko nie to –pomyślałam.
-Ale my idziemy jeszcze z kimś, wybaczcie –powiedziałam. Damon i Cris popatrzeli na siebie i nic nie mówiąc odeszli . Może dlatego, że właśnie zadzwonił dzwonek.
-Dlaczego kłamiesz? –zapytała Camill
-ymm boo jaaa… nie do końca kłamię –powiedziałam .
-Co? O co chodzi? –zapytała zdziwiona jak nigdy Cam.
Uratowała mnie nauczycielka która otworzyła salę i weszłyśmy do środka wraz z innymi. Wiem, że i tak mi nie da spokoju.

W DOMU:
Camill  całą drogę męczyła mnie żebym jej wyjaśniła o co z tym wszystkim chodzi. W pewnym momencie kiedy już byłyśmy w domu nie wytrzymałam i wyjaśniłam jej wszystko.
-O nie! O nie nie nie ja nigdzie nie idę !-powiedziała. Wiedziałam że będzie panikować .
-No Camill daj spokój ! –powiedziałam próbując ją uspokoić.
-Nie! –krzyknęła.
-No ale dlaczego? –zapytałam
-BO nie!- znowu krzyknęła.
-Proszę ! –błagałam ją. Camill chwilę pomyślała.
-No dobra . –powiedziała niechętnie i poszła się do swojego pokoju.

W DRODZE DO PARKU:

-Podoba ci się Louis? –wypaliła Camill . Popatrzałam na nią.
-Nie, no coś ty! –powiedziałam .
-Tak jasne-odpowiedziała jak zwykle w tych sprawach mi nie wierząc.
-Znam go jeden dzień . I ile razy mam powtarzać. Nie chcę się z nikim wiązać. –miałam swoje powody i nie byłam chętna na żadne tego typu sytuacje.
-Niech ci będzie. –odpowiedziała.
Dotarłyśmy do parku. Zauważyłyśmy piątkę chłopców grających w piłkę nożną. Od razu rozpoznałam wśród nich Louis’a.  Ten popatrzał na nas .
-Roxanne ! Cześć –krzyknął podnosząc rękę i biegnąc w naszym kierunku. Dotarł.
Przywitałam się z nim .
-To jest Camill . Moja przyjaciółka –przedstawiłam długowłosą brunetkę stojącą obok mnie.
-Hej jestem Louis –przedstawił się wyciągając przyjaźnie rękę w kierunku Camill.  Ona zrobiła to samo a brunet delikatnie ją chwycił i potrząsnął.
-Chodźcie –zaprosił Lou i poszłyśmy za nim . Wśród pozostałych chłopaków była jedna znana mi twarz. Harry.  Spoglądał w moim kierunku. W końcu wszyscy do nas podeszli, wraz z lokatym brunetem.
-Chłopaki to jest Roxanne i Camill . Moje znajome –przedstawił nas Tomlinson. My uśmiechnęłyśmy się niepewnie, ale przyjaźnie.
-Liam –uśmiechnął się jeden z chłopców.
-Niall –następny
-Zayn –powiedział kolejny.
-Harry –dodał loczek grubym głosem patrząc na Camill. 
-No to co dziewczyny gracie z nami nie? –odezwał się Louis. Popatrzałyśmy na niego z dużymi oczami.
-Ja nie potrafię grać w nogę –powiedziałam .
-Ja to samo –dodała szybko Camill.
-No to nic trudnego –powiedział Niall.
-Nauczymy was ! –powiedział Liam miło się uśmiechając.
_________________________________________________________________________
CZYTASZ-KOMENTUJ!
Witam ! Mam nadzieję że rozdział się podoba :) Pozdrawiam Rox :)

10 komentarzy:

  1. Dzięki, że wpadłaś do mnie.
    Czyzby opowaidanie o Lou i Harrym?
    Jeśli tak jestem w niebie. ;]
    http://pokochac-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. okej harry, zapłacę, czy też możesz odprowadzić mnie do domu? <3
    ale w nogę już nie zagram, będę robiła za publiczność. :D
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa...Świetne..<3 Czekam na następny rozdział..;D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega rozdział ;) twoje opowiadanie bardzo mnie przyciągnęło ;)
    Zapowiada się bardzo ciekawie :) Ciekawe jak pójdzie im gra w nogę xd ;D
    No nie mogę doczekać się kolejnego ;)
    Pozdrawiam ;*
    ps. będę tu zaglądać :)
    ♥♥♥
    http://justgivemeafreelove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ładny szablon, mogłabym nawet rzec, że piękny. Nieprzesadzony, prosty. :) hahahahah, NIE MOGĘ! Oni grają w piłkę! Ci moi nieutalentowani sportowo faceci, grają w piłkę! SZOK :O Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział. Pisz, pisz, kochana :)

    +Zapraszam do mnie. Jest dopiero wstawiony PROLOG, więc nie ma za dużo do czytania. Jak znajdziesz czas, wpadnij. :)
    http://i-love-you-like-never.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń