czwartek, 24 października 2013

Mecz cz. 1

Otworzyłam  zaspane oczy i podniosłam się siadając na łóżku. Popatrzałam na zegarek stojący na moim stoliku nocnym. Była dziewiąta piętnaście. Tak, to dzisiaj . Dzisiaj mecz. Chciałabym teraz być w szpitalu przy dziadku, ale obiecałam, że damy radę . Jak to powiedział dziadek nie mogę mu zrobić wstydu. Nawet teraz trzymają mu się takie żarty. Nie wiem jak on to robi . Zawsze pozytywny. Wstałam z łóżka i w piżamie która składała się tylko z bielizny i bluzki z krótkim rękawkiem zeszłam na dół. Zbiegłam ze schodów jak to mam w zwyczaju, ale gdy byłam już jedną nogą w salonie stanęłam chowając się za ścianę wychylając tylko głowę. W kuchni krzątała się moja przyjaciółka przygotowując śniadanie, a na kanapie właśnie przeciągał się Louis.  O nie nie nie . Ja się tak nie pokażę. Przecież nie mam nic prawie na sobie, a w drugim pokoju jest Tomlinson. Odwróciłam się by z powrotem pójść do swojego pokoju i założyć przynajmniej szlafrok.
-Roxanne? -usłyszałam męski głos za sobą . No świetnie! Odwróciłam się . Stałam na wprost zdziwionego Louis'a. Czułam jak moje rumieńce zabarwiają mi policzki.
- Camill pyta czy idziesz na śniadanie? -powiedział mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów. Byłam cholernie zmieszana.
-Mhm tak idę. No co tak patrzysz. Byłam pewna, że cię nie ma -powiedziałam śmiejąc się. Zawszę się śmieję gdy jest mi głupio .
-No widzisz zaskoczyłem cię ? -zapytał opierając się o ścianę i uśmiechając się łobuzersko.
-Troszeczkę -powiedziałam i pobiegłam na górę po szlafrok.
Gdy zeszłam z powrotem na dół . Tomlinson wraz z Camill siedzieli przy stole i zajadali się naleśnikami z masłem orzechowym .
-Smacznego -powiedziałam wchodząc do pomieszczenia. Louis popatrzał na mnie miło się uśmiechając .
-Dzięki -odpowiedziała Camill. Postanowiłam odpuścić sobie śniadanie. Bałam się, że to wszystko zwrócę iż przeszywał mnie niesamowity stres związany z meczem. Usiadłam przy stole. Sięgnęłam po dzbanek z sokiem pomarańczowym i nalałam do czystej szklanki. Postawiłam przed sobą.
-Będziecie na meczu? -zapytałam ciekawa czy dotrzyma obietnicy.
-Jasne . Cała piątka . -odpowiedział kończąc śniadanie.  Uśmiechnęłam się tylko.
-Louis ...?-zaczęła niepewnie Camill. Popatrzałam na nią pytającym wzrokiem .
-Tak ?-powiedział mierząc ją niepewnie wzrokiem.
-Czy Niall ... no... czy on ...-ciągnęła moja przyjaciółka i tak jakby nie umiała trafić do sedna pytania.
Lou popatrzał na nią pytająco.
-No czy ma kogoś... -zapytała po czym schowała wzrok. Louis zaśmiał się . Ja w sumie też uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Nie, ale Amy jest jego przyjaciółką . Kiedyś łączyło ich coś więcej, ale uznali, że chcą zostać tylko przyjaciółmi. -wytłumaczył Louis. Jego uśmiech nie znikał z twarzy przez dłuższy czas.
-Spotkamy się na meczu. Ja już muszę iść . Dziękuję za wszystko -zwrócił się do Camill a ja nie bardzo wiedziałam o co chodzi.
-Nie ma sprawy do zobaczenia . -powiedziała i odprowadziła gościa do drzwi.
Wracając stałam jak wryta w podłogę i patrzałam na Camill.
-No co? -zdziwiła się.
-On tu był całą noc? -zapytałam .
-Tak, spokojnie został na noc bo robiło się już dosyć późno. -No to ciekawe o czym tak długo rozmawiali . Nieważne.
~*~
Zawiązywałam łyżwy. Wstałam i rozglądnęłam się po szatni . Dziewczyny już były gotowe do wyjścia na taflę. Jak przed każdym wyjściem na lód miałam ogromną tremę . Mówię tu o meczach. Ale teraz było inaczej . Znacznie gorzej . Strach przeszywał moje ciało. Z resztą chyba nie tylko moje . Trener chodził jak w zegarku wtem i z powrotem. Tak, dziwnie to wyglądało.  Z tafli dochodził mnie dźwięk maszyny czyszczącej lód. Po niedługiej chwili wyjechałyśmy na lód. Od razu spojrzałam na trybuny . Zmierzyłam je od góry do dołu. Dotknęłam lodu robiąc znak krzyża cały czas nie spuszczając trybun z oka. Znalazłam. Piątka chłopków siedziała na samej górze. Louis i ta jego bluzka w paski . Haha tak nie trudno ją zauważyć. Chyba też nas szukał, bo kiedy ja i Camill przejechałyśmy blisko band odwrócone tyłem do trybun i potem szybko się odwróciłyśmy do przodu to zauważyłyśmy jak chłopcy patrzą i machają w naszym kierunku . Odwzajemniłyśmy to tym samym . Pewnie przeczytali nazwiska na koszulkach . I właśnie o to nam chodziło. Mecz się właśnie zaczynał...
_____________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się podoba. Już niedługo dodam 2 część . W sumie to miałam je wstawić dopiero jutro, ale wyjeżdżam . BARDZO BARDZO dziękuję za komentarze . Aż chce się pisać kolejne części : ) Mam nadzieję, że nadal tak zostanie . CZYTASZ-KOMENTUJ  ! :)
Pozdrawiam Roxanne : )

  

5 komentarzy:

  1. Ciekawy jestem jak dziewczyny poradzą sobie na meczu, i co będzie dalej z dziadkiem Roxanne. Miłego wyjazdu i czekam na kolejne części

    OdpowiedzUsuń
  2. no świetny rozdział :) mam nadzieję, że wygrają ten mecz, a chłopakom szczeny opadną z wrażenia ! :) Strasznie nie mogę się doczekać. No i ciekawe o będzie dalej z dziadkiem ♥ Oby wyzdrowiał :D
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś na chwilę, by wstawić notkę jutro dostawię komentarz do treści:)
    U mnie NN, tym razem wiersz o starszym człowieku i spełnianiu marzeń

    OdpowiedzUsuń
  4. No to będzie mecz. Mecz, na którym masło czekoladowe raczej nie wyląduje na lodzie. Choć z drugiej strony do gry
    trzeba mieć siłę. Wprawdzie ono, by jej za dużo nie dało. Jednak energia zawsze cenną jest...
    ps. U mnie Harry Potter, zapraszam Versemovie

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie wierszem nowa notka, następna po świętach, zapraszam

    OdpowiedzUsuń