Weszliśmy do Milkshake i usiedliśmy przy jednym z wolnych
stolików. Chłopcy od razu zwrócili uwagę innych. Do naszej grupy podeszło kilka
dziewczyn i poprosiło kolejno o zdjęcie z nimi. Niall, Zayn, Harry, Louis i
Liam zaczęli pozować do zdjęć ze swoimi fankami. My stałyśmy obok.
-Lou, może my pójdziemy już zamówić?- zaproponowałam brunetowi, a ten pokiwał potakująco głową. Chłopcy podali nam zamówienia i ruszyłyśmy w stronę lady za którą stała sympatycznie wyglądająca starsza pani. Przyglądała się pozującym chłopakom.
-A ty Harry co chcesz? – w pewnym momencie odwróciła się moja przyjaciółka. Przewróciłam oczami.
-Cam idziesz? –powiedziałam nerwowo do dziewczyny.
-Poczekaj jeszcze Harry. –uspokajała mnie Camill . Nie udało jej się to, niestety.
-Spokojnie zamówię sobie sam –powiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
Podeszłyśmy do lady by złożyć zamówienia. Czekałyśmy właśnie na shake’i . Niall, Zayn, Louis, Liam i Harry siedzieli już przy stoliku.
-Poradzę sobie .Idź już do nich –zwróciłam się do Camill. Ta uśmiechnęła się i poszła do stolika przy którym siedzieli nasi znajomi. Odwróciłam się z powrotem do lady i oparłam się o nią . Patrzałam na posypki do lodów. Wolałam patrzeć się na nie niż ciągle wlepiać wzrok w chłopaków. Nagle ktoś stanął obok mnie. Tak, był to Harry. Przyszedł zamówić swojego shake’a .
-Czekoladowego –powiedział do sprzedawczyni ukazując swoje dołeczki w policzkach. Starałam się na niego nie patrzeć.
-Roxanne. –powiedział na jednym tonem. Podniosłam wzrok na stojącego obok bruneta.
-Co? –odpowiedziałam lodowato.
-Możesz przestać . Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz? –zapytał opierając się o ladę . Zmierzyłam go wzrokiem i zignorowałam.
-Słyszysz? –zapytał ponownie. Przewróciłam oczami .
-Już to przerabialiśmy –powiedziałam. Styles nic już nie odpowiedział. Nagle miła starsza pani położyła na ladę tacę z zamówionymi shake’ami. Wzięłam ją. Była ciężka. Więc szłam bardzo powoli. Popatrzałam kontem oka na stolik przy którym siedzieli Niall, Liam, Zayn i Louis oraz Camill. Byli rozgadani i chyba nawet mnie nie zauważyli. Skupiłam się na tym by donieść shake’i w całości. Nagle ktoś chwycił za tacę od spodu. I znowu był to Styles.
-Poradzę sobie –powiedziałam krótko.
-Nie wydaje mi się . –powiedział . Przejął shake’i i ruszył w kierunku stolika. Usiadł obok Lou.
-Dzięki –odezwałam się niechętnie. Uznałam, że jednak dobrze było by podziękować za pomoc mimo wszystko.
-Nie ma za co –powiedział serdecznie się uśmiechając . Usiadłam obok. Bo tylko tam było wolne miejsce. No cóż, trudno. –pomyślałam. Wszyscy bardzo dobrze się bawili i śmiali . Ja siedziałam i grzebałam w telefonie jak to zwykle gdy mi się nudzi. Po chwili na ekranie wyskoczyła mi wiadomość .
‘’TRENING GODZINA 19.00 PRZED MECZEM . OBOWIĄZKOWO. NIE ZAPOMNIEĆ’’ przeczytałam informacje która okazała się przypomnienie. Spojrzałam na zegarek . 17.36. O cholera!
-Camill , trening –powiedziałam do przyjaciółki nieco wystraszona. Wiedziałam, że trener nam nie odpuści . Jest bardzo surowy.
-Cholera! –rzuciła Camill podrywając się na równe nogi.
-Przepraszamy was . Głupia sytuacja –powiedziałam patrząc na Lou.
-Nie wiem jak wy chłopaki, ale ja strzelam focha –powiedział zakładając ręce na pierś i spoglądając kolejno na członków zespołu.
-No ej Lou –powiedziałam.
Ten tylko przekręcił głowę w bok i zamknął oczy. Serio? Obraził się ?
-No tylko żartowałem –powiedział po chwili uśmiechając się. Odetchnęłam z ulgą. Naprawdę wydawał się być bardzo fajnym facetem.
- Odprowadzimy was –powiedział Zayn. Popatrzałam na Camill, a ona uśmiechnęła się . Wszyscy ruszyliśmy się z miejsc. Nagle Harry wyciągnął z kieszeni telefon i popatrzał poważnie na wyświetlacz.
-Ja was bardzo przepraszam, ale muszę iść –powiedział i pośpiesznie wyszedł z milkshake.
-Ta. Królowa lodu wzywa –burknął oburzony Louis.
-Oj daj spokój stary! To jego życie . Nic nie poradzisz –klepnął go w ramię Liam.
Wszyscy poszliśmy w kierunku lodowiska. Chłopcy odprowadzili nas pod sam budynek. W między czasie opowiedziałyśmy im trochę o sobie i na odwrót. Wspomniałyśmy coś o meczu.
-No to czujemy się zaproszeni –powiedział Lou patrząc na mnie.
-Ale gdzie? –zdziwiłam się.
-Na jutrzejszy mecz… no chyba, że nie chcesz –powiedział patrząc gdzieś na ziemię i wkładając ręce do kieszeni swoich spodni.
-Jasne . Będziemy zaszczycone –powiedziałam ze śmiesznym głosem. Lou podniósł na mnie wzrok nie wyciągając rąk z kieszeni. Zaśmiał się cicho.
-No to jesteśmy umówieni –powiedział miło się uśmiechając.
-Lou ! Idziesz?! Czy chcesz iść jeździć na łyżwach razem z dziewczynami. –krzyknął Niall.
-Wolałbym nie, bo się zabiję! –krzyknął do nich.
-Łyżwy to nie moja mocna strona –dodał cicho, spoglądając na mnie.
Pożegnaliśmy się . Camill podeszła do mnie gdyż wcześniej rozmawiała z Liam’em. Obie popatrzałyśmy na siebie i wbiegliśmy na lodowisko. Weszłyśmy do szatni . Nikogo nie było, a z tafli słychać było donośny głos trenera. Jasna cholera . Będzie źle. –pomyślałam. Przebrałyśmy się i zawiązałyśmy łyżwy Wybiegłyśmy z szatni i weszłyśmy na taflę.
-Clouster ! Vein ! Do mnie! –zawołał ostrym głosem trener, a my podjechałyśmy do boksu w którym stał. Miałach ochotę się przeżegnać, bo wiedziałam, że otrzymamy niezłą burę . Bez tego na pewno się nie obejdzie. W sumie trochę na to zasłużyłyśmy . Jutro mecz, a my spóźniamy się na trening. Miałam tylko nadzieję, że nas nie zawiesi. Głupio było by sobie jutro nie pograć . Zwłaszcza, że mają przyjść na ten mecz Liam, Niall, Zayn i Louis.
-Która godzina! ? –zapytał patrząc to raz na mnie to na Camill . Popatrzałam na swoją przyjaciółkę.
-18.13 –wyprzedził nas trener.
-O której zaczyna się trening?! –zapytał ponownie równie surowym głosem.
-o osiemnastej –powiedziałyśmy cicho, ale równocześnie.
-O której?! –wydarł się trener.
-O osiemnastej –powiedziałyśmy głośniej.
-To co jest powodem waszego spóźnienia!? –zapytał trener nie spuszczając tonu.
Popatrzałyśmy na siebie z Camill .
-No słucham ! –warknął. Odpowiedzi nie usłyszał.
-Słuchajcie. Jutro ważny mecz, a wy spóźniacie się na trening. Macie szczęście, że jestem wyrozumiały . To wasze pierwsze spóźnienie więc was nie zawieszę ! –powiedział Odetchnęłyśmy z ulgą.
-A teraz już ! Dołączcie do pozostałych . –powiedział a my ruszyłyśmy na lód.
-I żeby mi to było ostatni raz!!! –krzyknął jeszcze na koniec. Zaczęłyśmy trening.
______________________________________________________________
-Lou, może my pójdziemy już zamówić?- zaproponowałam brunetowi, a ten pokiwał potakująco głową. Chłopcy podali nam zamówienia i ruszyłyśmy w stronę lady za którą stała sympatycznie wyglądająca starsza pani. Przyglądała się pozującym chłopakom.
-A ty Harry co chcesz? – w pewnym momencie odwróciła się moja przyjaciółka. Przewróciłam oczami.
-Cam idziesz? –powiedziałam nerwowo do dziewczyny.
-Poczekaj jeszcze Harry. –uspokajała mnie Camill . Nie udało jej się to, niestety.
-Spokojnie zamówię sobie sam –powiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
Podeszłyśmy do lady by złożyć zamówienia. Czekałyśmy właśnie na shake’i . Niall, Zayn, Louis, Liam i Harry siedzieli już przy stoliku.
-Poradzę sobie .Idź już do nich –zwróciłam się do Camill. Ta uśmiechnęła się i poszła do stolika przy którym siedzieli nasi znajomi. Odwróciłam się z powrotem do lady i oparłam się o nią . Patrzałam na posypki do lodów. Wolałam patrzeć się na nie niż ciągle wlepiać wzrok w chłopaków. Nagle ktoś stanął obok mnie. Tak, był to Harry. Przyszedł zamówić swojego shake’a .
-Czekoladowego –powiedział do sprzedawczyni ukazując swoje dołeczki w policzkach. Starałam się na niego nie patrzeć.
-Roxanne. –powiedział na jednym tonem. Podniosłam wzrok na stojącego obok bruneta.
-Co? –odpowiedziałam lodowato.
-Możesz przestać . Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz? –zapytał opierając się o ladę . Zmierzyłam go wzrokiem i zignorowałam.
-Słyszysz? –zapytał ponownie. Przewróciłam oczami .
-Już to przerabialiśmy –powiedziałam. Styles nic już nie odpowiedział. Nagle miła starsza pani położyła na ladę tacę z zamówionymi shake’ami. Wzięłam ją. Była ciężka. Więc szłam bardzo powoli. Popatrzałam kontem oka na stolik przy którym siedzieli Niall, Liam, Zayn i Louis oraz Camill. Byli rozgadani i chyba nawet mnie nie zauważyli. Skupiłam się na tym by donieść shake’i w całości. Nagle ktoś chwycił za tacę od spodu. I znowu był to Styles.
-Poradzę sobie –powiedziałam krótko.
-Nie wydaje mi się . –powiedział . Przejął shake’i i ruszył w kierunku stolika. Usiadł obok Lou.
-Dzięki –odezwałam się niechętnie. Uznałam, że jednak dobrze było by podziękować za pomoc mimo wszystko.
-Nie ma za co –powiedział serdecznie się uśmiechając . Usiadłam obok. Bo tylko tam było wolne miejsce. No cóż, trudno. –pomyślałam. Wszyscy bardzo dobrze się bawili i śmiali . Ja siedziałam i grzebałam w telefonie jak to zwykle gdy mi się nudzi. Po chwili na ekranie wyskoczyła mi wiadomość .
‘’TRENING GODZINA 19.00 PRZED MECZEM . OBOWIĄZKOWO. NIE ZAPOMNIEĆ’’ przeczytałam informacje która okazała się przypomnienie. Spojrzałam na zegarek . 17.36. O cholera!
-Camill , trening –powiedziałam do przyjaciółki nieco wystraszona. Wiedziałam, że trener nam nie odpuści . Jest bardzo surowy.
-Cholera! –rzuciła Camill podrywając się na równe nogi.
-Przepraszamy was . Głupia sytuacja –powiedziałam patrząc na Lou.
-Nie wiem jak wy chłopaki, ale ja strzelam focha –powiedział zakładając ręce na pierś i spoglądając kolejno na członków zespołu.
-No ej Lou –powiedziałam.
Ten tylko przekręcił głowę w bok i zamknął oczy. Serio? Obraził się ?
-No tylko żartowałem –powiedział po chwili uśmiechając się. Odetchnęłam z ulgą. Naprawdę wydawał się być bardzo fajnym facetem.
- Odprowadzimy was –powiedział Zayn. Popatrzałam na Camill, a ona uśmiechnęła się . Wszyscy ruszyliśmy się z miejsc. Nagle Harry wyciągnął z kieszeni telefon i popatrzał poważnie na wyświetlacz.
-Ja was bardzo przepraszam, ale muszę iść –powiedział i pośpiesznie wyszedł z milkshake.
-Ta. Królowa lodu wzywa –burknął oburzony Louis.
-Oj daj spokój stary! To jego życie . Nic nie poradzisz –klepnął go w ramię Liam.
Wszyscy poszliśmy w kierunku lodowiska. Chłopcy odprowadzili nas pod sam budynek. W między czasie opowiedziałyśmy im trochę o sobie i na odwrót. Wspomniałyśmy coś o meczu.
-No to czujemy się zaproszeni –powiedział Lou patrząc na mnie.
-Ale gdzie? –zdziwiłam się.
-Na jutrzejszy mecz… no chyba, że nie chcesz –powiedział patrząc gdzieś na ziemię i wkładając ręce do kieszeni swoich spodni.
-Jasne . Będziemy zaszczycone –powiedziałam ze śmiesznym głosem. Lou podniósł na mnie wzrok nie wyciągając rąk z kieszeni. Zaśmiał się cicho.
-No to jesteśmy umówieni –powiedział miło się uśmiechając.
-Lou ! Idziesz?! Czy chcesz iść jeździć na łyżwach razem z dziewczynami. –krzyknął Niall.
-Wolałbym nie, bo się zabiję! –krzyknął do nich.
-Łyżwy to nie moja mocna strona –dodał cicho, spoglądając na mnie.
Pożegnaliśmy się . Camill podeszła do mnie gdyż wcześniej rozmawiała z Liam’em. Obie popatrzałyśmy na siebie i wbiegliśmy na lodowisko. Weszłyśmy do szatni . Nikogo nie było, a z tafli słychać było donośny głos trenera. Jasna cholera . Będzie źle. –pomyślałam. Przebrałyśmy się i zawiązałyśmy łyżwy Wybiegłyśmy z szatni i weszłyśmy na taflę.
-Clouster ! Vein ! Do mnie! –zawołał ostrym głosem trener, a my podjechałyśmy do boksu w którym stał. Miałach ochotę się przeżegnać, bo wiedziałam, że otrzymamy niezłą burę . Bez tego na pewno się nie obejdzie. W sumie trochę na to zasłużyłyśmy . Jutro mecz, a my spóźniamy się na trening. Miałam tylko nadzieję, że nas nie zawiesi. Głupio było by sobie jutro nie pograć . Zwłaszcza, że mają przyjść na ten mecz Liam, Niall, Zayn i Louis.
-Która godzina! ? –zapytał patrząc to raz na mnie to na Camill . Popatrzałam na swoją przyjaciółkę.
-18.13 –wyprzedził nas trener.
-O której zaczyna się trening?! –zapytał ponownie równie surowym głosem.
-o osiemnastej –powiedziałyśmy cicho, ale równocześnie.
-O której?! –wydarł się trener.
-O osiemnastej –powiedziałyśmy głośniej.
-To co jest powodem waszego spóźnienia!? –zapytał trener nie spuszczając tonu.
Popatrzałyśmy na siebie z Camill .
-No słucham ! –warknął. Odpowiedzi nie usłyszał.
-Słuchajcie. Jutro ważny mecz, a wy spóźniacie się na trening. Macie szczęście, że jestem wyrozumiały . To wasze pierwsze spóźnienie więc was nie zawieszę ! –powiedział Odetchnęłyśmy z ulgą.
-A teraz już ! Dołączcie do pozostałych . –powiedział a my ruszyłyśmy na lód.
-I żeby mi to było ostatni raz!!! –krzyknął jeszcze na koniec. Zaczęłyśmy trening.
______________________________________________________________
No witam . Dziękuję za ostatnie komentarze. To bardzo motywuje do pisania :) CZYTASZ -KOMENTUJ ! Dziękuję za pięciu obserwatorów. Mam nadzieję, że na laurach się nie skończy i komentarzy oraz obserwatorów będzie przybywać xx.
Pozdrawiam ROXANNE xx
Pozdrawiam ROXANNE xx
o matko odetchnęłam z taką wielką ulgą, gdy przeczytałam, że jednak będą grały . Już myślałam, że im nie pozwoli. Ale na szczęście tak się nie stało ;D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Harrego no ! Roxanne mogłaby być dla niego milsza, ale pewnie nadejdzie jeszcze tan moment ;)
Bardzo przyjemny rozdział i świetnie się go czytało ;D Ciekawe jak przebiegnie mecz ;D Pewnie chłopakom kopary opadną, jak zobaczą dziewczyny na lodzie ! xd ;)
życzę weny ;*
♥♥♥
http://justgivemeafreelove.blogspot.com/
dziękuję :)
UsuńMyślę, że zostałam zauważona jako nowy obserwator, więc wypadałoby napisać jakiś komentarz, prawda? :D
OdpowiedzUsuńNadrobiłam wszystkie rozdziały i czytam na bieżąco, ale u mnie z komentarzami to wszędzie jest problem :) Przeczytam, zostawię i napiszę, gdy tylko będę mieć czas :)
Rozdział bardzo udany, lekki i dobrze mi się go czytało ;)
Chyba będę pisać od końca, bo bardzo ucieszyłam się, gdy jednak nie zostały wykluczone z meczu. Przynajmniej chłopcy będą mogli podziwiać je w akcji ^^ Czekam na to z niecierpliwością i na kolejny rozdział, bo naprawdę wciągająca historia ;)
Szkoda mi Harrego. Zachowanie Roxanne pewnie go dobija :/ Ech, mam nadzieję, że kiedyś się dogadają ;)
Louis to mój bohater w tym rozdziale! :D "Królowa lodu wzywa"! Bosz, nie zapomnę tego tekstu do końca życia! :D
Dobra, nie będę już zanudzać. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się niedługo i będę znów mogła skomentować świetnego bloga świetnej autorki! :)
Pozdrawiam!
Dziękuję za bardzo miłe słowa *_*
Usuńharry na początku natrętny i nieustępliwy, podoba mi się. ;)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak wydzierający się, motywujący trener, really. ^^
czekam na mecz, możeby być ciekawie!
pozdrawiam. :*
Dziękuję za komentarz na moim blogu, ale muszę się wypowiedzieć, co do niego. Napisałaś jedno krótkie zdanie. MiIło mi było czytać, że podoba Ci się mój rozdział, ale nie wiem czemu. Co Ci się podobało? Który moment? Co Cie zdenerwowało, albo co najbardziej wzruszyło... Nie wiem, bo nie napisałaś. Dlatego prosiłabym, że jak piszesz opinie to, żebyś napisała pare słów więcej.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego rozdziału
Bardzo mi się podoba. Mam tylko nadzieję, że Roxanne i Harry kiedyś się dogadają. Musi się dziwnie czuć ciągle słysząc jakieś docinki. Jak mogły spóźnić się na trening! To naprawdę nieodpowiedzialne z ich strony. Mają prawdziwe szczęście, że trener ich nie wywalił. Skroro jutro mecz to chyba powinny o tym pamiętać. Czekam na następny:)
Pozdrawiam
hm... od tej pory będę dodawała dłuższe komentarze . :) Dzięki za uwagę :)
Usuń