-Muszę iść na trening...-powiedziałam już spokojna, odrywając się od mojego przyjaciela. ,,Wygraliście'' -pomyślałam mierząc ich wzrokiem.
-Pamiętaj po jutrze jedziesz z nami! -powiedziała zdenerwowana matka. Nie zważając na ich słowa pobiegłam na górę. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. Usłyszałam ciche pukanie.
-Mogę wejść? -usłyszałam głos Camilli, która pomału weszła do pokoju.
-Tak ... -powiedziałam ocierając łzy.
Camilla usiadła obok mnie.
-Chyba jednak nasze marzenie się nie spełni. -powiedziałam zdołowana.
Camilla przytuliła mnie do siebie.
-Nie przejmuj się nimi. Z rodzicami zawsze są problemy-powiedziała zabawnie by rozluźnić trochę napiętą atmosferę. Zaśmiałam się.
-A gdzie Louis? -zapytałam .
-Poszedł . -odpowiedziała krótko.
•NA TRENINGU•
Uderzyłam z całej siły w krążek. Dopiero teraz mogłam porządnie odreagować. Małe, czarne kółeczko odbiło się z hukiem od bandy.
-Clouster! Masz celować do bramki, a nie w bandy! -wydarł się trener. W tym momencie jego też miałam ochotę zabić. Miałam ochotę posiekać każdego kto stanie mi na drodze. Wzięłam kolejny krążek i znów uderzyłam z całej siły tym razem do bramki.
-Zadowolony?! -krzyknęłam.
-Teraz owszem ! -odpowiedział.
-Hej ! -usłyszałam znajomy głos dobiegający gdzieś z trybun. Zobaczyłam piątkę chłopców. Uśmiechnęłam się. Zeszłam na chwilę z tafli. Louis i reszta zeszli do mnie.
- Co wy tutaj robicie?-zapytałam .
-Po treningu idziecie z nami! -powiedział loczek.
-Dokładnie-potwierdził Louis. Postanowiłam nie protestować. I tak wiem, że nie wygrałabym z nimi.
-Clouster! Nie flirtuj! Na to masz czas po treningu! Na tafle ! Ale już ! -krzyczał trener. Zrobiłam się czerwona. Ja go kiedyś zabiję. -pomyślałam.
-Dzień dobry! -krzyknął Harry machając mojemu trenerowi. Po czym cała drużyna popatrzała w naszym kierunku.
-Jeszcze będziesz tego żałował . -odpowiedziałam śmiejąc się .
-Dlaczego? -zapytał zielonooki .
-Zobaczysz-odpowiedziałam i popatrzałam w kierunku trenera, który zmierzał w naszym kierunku.
Po kilku chwilach stanął obok naszej szóstki.
-Pan Styles tak? -zapytał.
-Owszem -powiedział loczek spoglądając na mnie.
-Słyszałem o was ... One Direction, tak? -zadał znów pytanie.
-Cała piątka -wtrącił Zayn.
-Jesteście naprawdę dobrzy -powiedział trener. Wiedziałam, że coś knuje.
-Dziękujemy-odpowiedzieli chórem.
-Może jeden z was chciałby się sprawdzić na lodowisku? Tak na dzisiaj -powiedział trener.
-Harry będzie najlepszy! -zaproponował Louis wypychając loczka bliżej trenera.
-Ja... ja nie potrafię jeździć! -protestował loczek.
-Nie dramatyzuj stary, dasz radę ! -próbował powstrzymać śmiech Nialler, klepiąc Harry'ego w plecy. Widziałam skołowanie zielonookiego. Widocznie trochę się bał. Trener popchnął go w stronę męskiej szatni.
-Nie dawaj mu forów, jasne! -powiedział Louis. Puściłam oczko do bruneta na znak, że przyjęłam do wiadomości. Weszłam na lód.
Po chwil zobaczyłam sylwetkę Harry'ego przed wejściem na taflę. Jego barki były jeszcze bardziej szerokie niż normalnie. Całkiem nieźle wyglądał w tych wszystkich ochraniaczach i stroju. Podjechałam do niego.
-No i jak? -zapytałam uśmiechając się.
-To jest cięższe niż myślałem -zaśmiał się.
-No chodź -powiedziałam. Wszedł na lód. Śmiesznie się po nim poruszał. Popatrzałam na trybuny gdzie znajdowała się pozostała czwórka. Pękali ze śmiechu. Nie dziwię się. Było to bardzo zabawne. Harry popatrzał na mnie kątem oka po czym wywrócił się i pociągnął mnie za sobą.

-Ze mnie się śmiejesz? -zapytał Harry.
-A jak myślisz? -nie mogłam wytrzymać. Położyłam się na lodzie i zakryłam twarz rękoma. Gdy je odsłoniłam Harry'ego nie było obok mnie. Rozejrzałam się nieco przestraszona . Znalazłam. Harry właśnie okrążał bramkę z niezwykła szybkością. Wstałam z tafli. Podjechał hamując tak, że miałam na twarzy pełno śniegu. Znów popatrzałam na trybuny gdzie chłopcy siedzieli patrząc na Harry'ego z wytrzeszczonymi oczami.
-Jak ty? -nie mogłam dokończyć, bo byłam strasznie zdziwiona.
Harry zaczął się śmiać.
-Zaskoczona? -zapytał .
-Trochę... -zaraz co ja wygaduję. Mało mi szczęka nie opadła, a oczy nie wyleciały z orbit. To był dla mnie szok.
-Grasz czy wymiękasz panno Clouster?-powiedział zadziornie Harry łapiąc za kij hokejowy.
-Ja nigdy nie wymiękam -powiedziałam.
CDN...
_____________________________________________________________________
Rozdział krótki, ale jest. Znów nie mam za dużo czasu by móc pisać, ale oczywiście nie przestanę. Sprawia mi to ogromną przyjemność. Wasze komentarze są niezwykle motywujące. Bardzo się cieszę, że jest ich aż tyle :) Bardzo bardzo Wam za to dziękuję. Mam nadzieję, że nadal będziecie czytać i komentować :) Jutro dodam kolejną część. Pozdrawiam xx
Nominowałam cię do Liebster Awards :D więcej info na moim blogu :D Wieczorem wszystko powinno się pojawić :D pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńhttp://justgivemeafreelove.blogspot.com/
PS. Na weekendzie nadrobię twój rozdział kochana :D ♥
Przepraszam, że dopiero teraz :( Mój czas ucieka mi niemiłosiernie :(
UsuńWiesz co jestem wściekła na rodziców bohaterki ! Oni chyba na głowę całkiem upadli ! Ona nigdzie nie wraca ! Zostaje no..przecież musi być Z Lou ...Jeny normalnie nie wytrzymam...
A Harry ? Ohh zakochałam się..taki podstępny xd :D Ciekawe kto wygra ten mecz i gdzie zabierają dziewczyny po :)
♥♥♥
Niezłe zagranie, jak ktoś z kimś gada to od razu flirt. Jak ktoś ma w czymś interes, to i zachęci, by się z czymś zmierzyć. I tak człowiek trafia na lód:)
OdpowiedzUsuńps.
U mnie II część wiersza do filmu "Dom nad jeziorem" już jest. Zobacz całość.
Strasznie mi się podobał moment z Harrym;D Taki nie pozorny, a taki cwany;D To na pewno miłe dla Roxanne, że przyszli i spędzają z nią czas. Przynajmniej nie ma czasu myśleć o kłopotach. A jej rodzice są okropni! Ja na jej miejscu chyba bym zwiała;D Czekam na nastepny;*
OdpowiedzUsuń<3<3<3<3<3 CUDO
OdpowiedzUsuńMyślę, że Rox nie wyjedzie, i będzie w końcu z którymś chłopakiem. Wątek Harrego jest zaskakujący i dobrze pomyślany ;) a poza tym świetna część i nie mogę doczekać się next ;)
OdpowiedzUsuń