piątek, 7 lutego 2014

Najtrudniej obudzić się z koszmaru.

-O Harry. A co ty tutaj robisz?-usłyszałam męski głos. Brzmiał dziwnie znajomo jednak na pewno nie należał do Luke'a.
-O to samo mógłbym zapytać ciebie.-powiedział oschle mój przyjaciel patrząc na niego obojętnym wzrokiem. Jakby chciał się go jak najszybciej pozbyć.
-No nieważne . Jest może w domu Roxanne?-zapytał ktoś za drzwiami.
-Może jest może jej nie ma.-powiedział Harry odwracając wzrok w moją stronę. Popatrzałam na niego pytająco. Chciałam wiedzieć kto jest moim gościem, ale loczek dał sygnał ręką, że nikt ważny. Nie dałam za wygraną i podeszłam do drzwi. Przed drzwiami zobaczyłam Jakcoba.
-O to ty-odetchnęłam z ulgą.
-A spodziewasz się kogoś?-zdziwił się Jackob.
-No właśnie nikogo się nie spodziewamy więc nie rozumiem po co przychodzisz. -powiedział zimno Styles. Popatrzałam na niego piorunująco.
-Wejdź-powiedziałam do Jackoba przepuszczając go. Harry ani drgnął, a Jackob przechodząc przypadkiem zahaczył o bark Harry'ego. Jackob wszedł do salonu. Szturchnęłam lekko lokatego.
-Co ci odbiło-szepnęłam zdenerwowana.
-Nic po prostu wpuszczasz pod dach przyjaciela twojego nachalnego eks ! -powiedział równie szeptem Harry.
-Znam go bardzo długo. O niczym nie wie więc ogarnij się do jasnej cholery. -powiedziałam wymachując palcem przed jego nosem.  Znam Jackoba już ładnych parę lat. Kiedyś chodziliśmy razem na mecze w naszym mieście i ogólnie przyjaźniliśmy się. Wiem jaki jest i nawet w najmniejszym stopniu nie jest taki jak Luke. Nie skrzywdził by muchy. Razem z Harry'm dołączyliśmy do reszty. Najwyraźniej Jackob przywitał się już z Camillą i zdążył zapoznać się z Niall'em .
-My już w sumie będziemy lecieć. Pa-powiedziała Camilla wstając z kanapy i trzymając blondyna za rękę. Nigdy nie przepadała za Jackob'em i chyba ze wzajemnością. Zawsze sobie w dzieciństwie  dokuczali. Teraz są już bardziej dorośli i chyba nie mają zamiaru wylewać na siebie wody mineralnej przy dosyć sporym mrozie. No przynajmniej tak mi się wydaje, bo powtórki bym nie zniosła. Chociaż przyznaje ich przekomarzania były co najmniej komiczne. Można ich porównać do Tom'a i Jerry'ego. Zawsze się kłócili, ale w słusznej sprawie potrafili zawiesić broń. Przynajmniej na jakiś czas.  A potem znowu wszystko od początku i tak w kółko. Wraz z Niall'em opuścili dom. Usiadłam na kanapie na przeciwko Jackob'a, a Harry jak to miał w zwyczaju rzucił się obok mnie.
-Ładnie masz tutaj. -pochwalił. Uśmiechnęłam się tylko.
-Co cię do mnie sprowadza? i ... skąd wiesz gdzie mieszkam?-zapytałam zaciekawiona.
-Przyszedłem zobaczyć czy wszystko w porządku. Widziałem jak wybiegłaś z lodowiska jak poparzona. Powiedziałem trenerowi, że źle się poczułaś. A adres mam od Luke'a. Coś się stało?-wytłumaczył. Zaraz od kogo on ma ten adres. Popatrzałam z przerażeniem na Harry'ego.
-Wszystko w porządku, tylko... skąd od ma mój adres?-byłam lekko zszokowana i mocno przestraszona, ale próbowałam tego nie okazywać.
-Nie wiem. Pewnie jakoś udało mu się go zdobyć. Ostatnio widziałem go z mocno poharatanym nosem. Mówił, że miał jakąś sprzeczkę, ale nie chciał powiedzieć o co chodziło. Ciekawy jestem kto go tak załatwił -powiedział Jackob. Harry uśmiechnął się pod nosem zwycięsko.
-Dlaczego wybiegłaś tak z lodowiska? -zapytał ponownie.
-emm...ja.. no..-jąkałam się. Żaden sensowny argument nie przychodził mi do głowy.
-Nie twój interes młody . -powiedział stanowczo loczek. Popatrzałam na Harry'ego. Czy on zawsze musi to robić? Co on ma do Jackob'a ? Przecież nic mu nie zrobił.
-Ty to chyba za mną nie przepadasz ,co Harry?-zaśmiał się Jakcob.
-Spostrzegawczy jesteś-zadrwił Styles. Nie mogłam tego słuchać.
-Dajcie spokój.-powiedziałam . Chłopcy ucichli.
-O właśnie ! Wyleciało by mi z głowy-przypomniał sobie Jakcob.
-Może wpadniesz dzisiaj do mnie na małą imprezę? Oczywiście możesz być z osobą towarzyszącą-spojrzał na chłopaka siedzącego obok mnie. Harry cały czas skupiał wzrok na moim gościu.
-Jasne. Wpadniemy .-powiedział nie odrywając od niego wzroku. To nie było miłe spojrzenie. Wręcz przeciwnie. Patrzał na niego tak jakby chciał mu zaraz skoczyć do gardła. Dziwna myśl przeszyła moją głowę. Od razu odrzuciłam ją.
-To świetnie. Widzimy się o 18.00  -powiedział zapisując coś na białej kartce
-To masz mój adres . -dodał podając mi zapisany skrawek papieru . Wyszedł.
-Czyś ty zwariował ! -zaczęłam krzyczeć na loczka. Ten popatrzał na mnie pytająco. Wstałam a zaraz za mną z miejsca ruszył się Harry.
-Co ?
-Tam będzie Luke ! -wrzeszczałam.
-Co z tego ? Idę z tobą przecież. -odpowiedział podchodząc bliżej.
-Czy ty nic nie rozumiesz? Boję się! Cholernie się boję! I co do kibla też będziesz ze mną chodził?!-Byłam wściekła.
-Jeśli będzie trzeba.-zaśmiał się.
-Czy ciebie naprawdę to bawi Harry? -byłam bliska płaczu. Harry chyba zauważył moje zaszklone oczy, bo spoważniał.
-Uspokój się. Będę przy tobie -powiedział pocierając o moje ramiona.
-Nie możesz pozwolić na to żeby zauważył, że się boisz Roxanne. -dodał. Może ma rację. Przecież nie mogę  żyć pod kloszem, bo Luke przyplątał się za mną do Anglii. Postanowiłam pójść tam  razem z Harry'm.
-Będę po ciebie o piątej -powiedział posyłając ciepły uśmiech i jednocześnie ukazując swoje dołeczki. Wychodząc rzucił tylko:
-Uśmiechnij się w końcu. -Mimowolnie uniosły się moje kąciki ust.

Byłam już gotowa. Ubrałam granatową sukienkę przylegającą do ciała i do tego moje ulubione czarne czółenka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam ostrożnie na dół. Lubiłam czółenka, ale były okropnie niewygodne. Otworzyłam drzwi, a na przeciwko mnie stał Harry ubrany w białą koszulę, która była odpięta kilka guzików więcej niż powinna przy czym mogłam zobaczyć tatuaże Harry'ego. Do tego czarne, ciaśniejsze spodnie. Włosy zaczesane jak zwykle. Był bardzo przystojny. Nie zauważałam tego wcześniej, ale teraz muszę to przyznać.
-Ale się odstawiłeś-pochwaliłam
-Ja? Wyglądasz lepiej ode mnie-zaśmiał się . Odwzajemniłam uśmiech.
-Jedziemy? -zapytał. Skinęłam głową. Harry nacisnął na jakiś guzik przy kluczach. Światła przednie samochodu Harry'ego zamigotały na żółto. Otworzył mi drzwi od swojego czarnego porshe, po czym sam wsiadł i odpalił samochód. Odjechaliśmy.

Byliśmy na miejscu. Z domu Jakcoba było słychać już głośną muzykę i śmiechy innych gości.
-O hej!-usłyszałam głos znajomego.
-Hej !-uśmiechnęłam się. Na horyzoncie nie było widać Luke'a . Jest dobrze.
-Cześć -powiedział Harry oczywiście znów swoim nie miłym tonem. Jakcob zaprosił nas do środka. Było mnóstwo osób. Wszyscy świetnie się bawili. Moją uwagę przykuła sylwetka wysokiego chłopaka. Tak to był Luke. Zauważył nas. Boję się. Słabo mi.
-Źle się czuje Harry -powiedziałam patrząc na niego. Panikowałam.
-Spokojnie. Jestem tutaj. Chodź.-powiedział ciepło. Zaczęliśmy tańczyć. Wokół nas było mnóstwo alkoholu i innych używek.
-Nie myśl, że pozwolę ci pić. Jesteś za młoda panienko-zażartował Styles.
-Nawet nie zauważysz-również żartowałam.
Harry uśmiechnął się. Tańczyliśmy wolny taniec. Hmm... Styles używa świetnych perfum. Haha takie moje spostrzeżenie. Cały czas czułam na sobie czyiś wzrok. Zapewne był to Luke.
-Idę do toalety . Zaraz wracam. -powiedział Harry po skończonej piosence.
-Harry...-bałam się zostać sama. Przecież był tu Luke.
-Minuta i jestem z powrotem -zaśmiał się. Harry ruszył w kierunku toalety. Podeszłam do jednego ze stołów żeby nalać sobie soku. Nagle poczułam czyjeś ręce na swojej talii.
-Harry, deklu przestań-myślałam, że to właśnie loczek próbuje mnie wystraszyć.
-Znów się spotykamy-szepnął mi do ucha głos. Ten głos. Czułam jego oddech na swojej szyi. Bałam się. Cholernie się bałam. Wzrokiem próbowałam wytropić Harry'ego. Nigdzie go nie było.
-Zostaw mnie...-powiedziałam surowym tonem.
-Chyba śnisz...-odpowiedział Luke.
____________________________________________________________________________
Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale niestety ferie się skończyły i trzeba spinać pupę, bo zaczęło się drugie półrocze, a nie wiem jak w Waszych szkołach, ale w mojej jest tak, że po feriach albo jakiejkolwiek przerwie zawalają nas sprawdzianami i kartkówkami plus do tego mam duży projekt z chemii.. ehh. BARDZO DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE . Były tak miłe, że poprawiły mi humor automatycznie. Wiele do dla mnie znaczy i jeszcze raz dziękuję :) Jak myślicie co będzie dalej? IMAGINY dodam jutro xx
Mam nadzieję, że kolejna część się podoba. Pozdrawiam i nie zapomnijcie zostawić komentarza :) xxxxx

6 komentarzy:

  1. O matko, w takim akurat momencie musiałaś przerwać? Nie doczekam sie chyba ciagu dalszego ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. okej strasznie podoba mi się taki zazdrosny Harry. Oh no kurcze kocham go takiego ! :D Ale dziewczyno weź mi wytłumacz jak on mógł ja tak zostawić samą z tym idiotą ! Mam nadzieję, ze on za raz się tam zjawi z powrotem i ją uratuje bo ja nie mam pojęcia co Luke wymyśli i się aż trochę boję :(
    Harry wkraczaj do akcji ! Bo jak nie to cię znajdę !
    ŚWIETNY rozdział i nie mogę doczekać się dalszej akcji :D
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. takipewienktoś8 lutego 2014 09:36

    Isabela ma racje, cały czas przerywasz w najbardziej niespodziewanym momencie, co mocno trzyma w napięciu ;). Biedna Rox, jeśli ktoś nagle się nie wtrąci w to, to nie wiem, co się stanie. Luke jest bardzo wkurzony na nią za to, że Harry go pobił i wydaje mi się, że chce się na niej za to zemścić. Swietna część i czekam na następną ;) (oby jak najszybciej ^^)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy kolejna czesc cudo *O*

    OdpowiedzUsuń
  5. O nie... Harry, ja Cię zabiję! Jak on mógł to zrobić? Najpierw specjalnie ciągnie ją na tą imprezę, a potem zostawia samą. Nie mógł ją zaciągnąć do tej łazienki?;D Albo iść do damskiej?:D Cokolwiek... byleby tylko był koło niej. Ciekawe, co zrobi jak Rox gdzieś zniknie. Przecież ten Luke jest nieobliczalny! Harry chyba już coś wie na ten temat, a mimo to zachował się jak idiota! Oby nic złego z tego nie wynikło... Czekam niecierpliwie na następny rozdział;*

    OdpowiedzUsuń
  6. No cóż. To tak jak we fragmencie na samym początku, który wczoraj oglądała moja mama. Akurat przechodziłam, więc zerknęłam akurat co w tv leci; ale że jakoś mało mnie ciekawił, więc zbytnio więcej go nie oglądałam. Ale fragment dosłownie, jak z opowiadania. Z tą różnicą, że tam kobieta tańczyła myśląc, że swoim partnerem, a wtedy ten jej ją zaczepił i się okazało, że jednak nie. Sytuacja też wyglądała tak, że mężczyzna w tym fragmencie stał za nią. Tutaj, jednak mamy już powody do obaw. Mamy je tuż po samej wzmiance o tym, kto to. Gdzieś tam wyżej w tekście były obawy, że będzie w tym miejscu, stąd można się go było spodziewać. Zobaczymy, jak sytuacja się dalej potoczy. Zapraszam na kolejny wiersz

    OdpowiedzUsuń